search
REKLAMA
Zestawienie

Oryginalne FILMY NETFLIKSA, które ZAPRZEPAŚCIŁY swój potencjał

Krzysztof Nowak

27 lutego 2021

REKLAMA

Power

W czasach, w których królują kolorowe filmy Marvela, a DC także coraz częściej sięga po tego typu estetykę (Shazam!, Aquaman), kino superbohaterskie odeszło na jakiś czas od prób wciśnięcia się w realistyczne ramy. Co nie znaczy, że taka moda utrzyma się na stałe, stąd rozumiem próbę ugryzienia tematu w sposób bardziej zbliżony do początku lat 2000. Taką próbą chciał być Power, łączący zaangażowanie społeczne z efekciarskimi nadnaturalnymi zdolnościami, w tym wydaniu będącymi wynikiem zażycia tajemniczych pigułek. Brutalne walki przy użyciu najzmyślniejszych supermocy? Czemu nie! Szkoda, że tylko na papierze, gdyż w samym filmie kreatywności za grosz i postacie korzystają ze sprawdzonego zestawu: nadludzka wytrzymałość, samozapłon, niewidzialność itd. To zaś widzieliśmy już wielokrotnie i to w znacznie lepszej jakości, dlatego w 2020 roku nie zrobiło to na nikim wrażenia. A wystarczyło bardziej się postarać.

Operacja Bracia

Bardzo ciekawy temat – przemyt tysięcy uchodźców z Sudanu do Izraela przez amerykańskich agentów pracujących pod przykrywką – ujęty w nieciekawy sposób. Całość przywodzi na myśl Operację Argo, jednak pod względem budowania napięcia czy inscenizacji scen nigdy nie dosięga do poziomu filmu Bena Afflecka. Jest to o tyle frustrujące, że wybrani do projektu aktorzy bez problemu weszli w swoje – to trzeba powiedzieć – kiepsko rozpisane role i ewidentnie przy lepszym scenariuszu mogliby stworzyć o wiele wyrazistszych bohaterów. Chris Evans, Haley Bennett, Michiel Huisman, Michael Kenneth Williams, Alessandro Nivola – to nazwiska, które film zmarnował, i choć w ostatecznym rozrachunku nie nazwałbym go kiepskim, to razi przeciętnością do takiego stopnia, że w moich wspomnieniach jawi się wyłącznie jako rozczarowanie.

22 lipca

Do tematu zamachu terrorystycznego Breivika podeszły w 2018 roku dwie produkcje o podobnych tytułach – Utoya, 22 lipca i właśnie wspomniane w zestawieniu 22 lipca. Pomimo etycznych wątpliwości co do natury filmu Utoya, 22 lipca może on pochwalić się szokującym i wyrazistym stylem, który dobitnie pokazuje piekło znajdujących się w śmiertelnej pułapce ludzi. W przeciwieństwie do niego Paul Greengrass prowadzi tę historię w sposób hollywoodzki w złym znaczeniu tego słowa, sięgając po muzykę ilustracyjną, patos i podniosłe, natchnione przemowy, a trzon filmu koncentruje na rozprawie sądowej z odpowiedzialnym za zbrodnię terrorystą. Niestety z jakiegoś powodu uznał, że dobrym pomysłem będzie zatrudnienie norweskich aktorów i zmuszenie ich do wygłaszania swoich kwestii w języku angielskim, z czym ci czują się wyraźnie nieswojo. Wielu z nich wypada w sposób nieautentyczny, sztuczny i przypuszczam, że wynika to właśnie z barier językowych, na których pokonaniu koncentrowali się w trakcie nagrywania scen zamiast na odgrywaniu swoich ról. Nie pomaga fakt, że morał historii gdzieś po drodze się gubi, a ostateczne zwycięstwo „dobrych” w filmie nijak ma się do finału historycznego.

Mank

Jeden z najbardziej oczekiwanych filmów poprzedniego roku, typowany do tegorocznego oscarowego wyścigu tytuł rozczarowaniem? W mojej opinii jak najbardziej. David Fincher to twórca, wobec którego mam wysokie wymagania i wielokrotnie udowodnił, że nawet nieciekawą na papierze historię można przedstawić w ciekawy sposób. Najlepszym tego przykładem jest The Social Network, które – w założeniach będąc zwykłym filmem biograficznym – dzięki dialogom Sorkina i reżyserii Finchera zmieniło się w trzymający w napięciu thriller. Niestety tak się nie stało z Mankiem. Być może to wina scenariusza – wszak jego autor, ojciec reżysera, nie był doświadczonym twórcą – ale w ostatecznym rozrachunku produkcja przypomina bardziej wykład filmoznawczy niż dzieło fabularne. Podstawowa znajomość historii powstania Obywatela Kane’a wydaje się konieczna, by czerpać przyjemność z seansu, a jednocześnie nie jest na to gwarancją. To film perfekcyjny realizacyjnie, jednak niezwykle chłodny w odbiorze, tak jakby wydarzenia nie miały żadnego zakotwiczenia emocjonalnego, a jedynym celem autora było przeniesienie spadku po rodzicu na ekran. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by było, gdyby tekst został choć lekko poprawiony przez Sorkina…

Zgadzacie się z moimi wyborami? A może uważacie inne tytuły Netfliksa za rozczarowujące? Przedstawcie swoje zdanie w komentarzach!

Krzysztof Nowak

Krzysztof Nowak

Kocha kino azjatyckie, szczególnie koreańskie, ale filmami zainteresował się dzięki amerykańskim blockbusterom i ma dla nich specjalne miejsce w swoim sercu. Wierzy, że kicz to najtrudniejsze reżyserskie narzędzie, więc ceni sobie pracę każdego, kto potrafi się nim posługiwać.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA