Najlepsze FILMY 2023 ROKU według redakcji Film.org.pl. Złote Kraby
Już jutro, 07.01 przedstawimy wyniki waszego głosowania na NAJLEPSZE FILMY 2023 roku. Zanim to jednak nastąpi, chcielibyśmy zaprosić Was do zaznajomienia się z tożsamym, ale wewnątrzredakcyjnym rankingiem. Przed wami 10 najlepszych filmów minionego roku według redakcji portalu film.org.pl! Braliśmy pod uwagę wyłącznie te tytuły, które swoją oficjalną premierę w kinach lub na platformach streamingowych miały w Polsce w 2023 roku. Do jakiego filmu powędruje Złoty Krab? Sprawdźcie i koniecznie dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o naszej topce.
10. „Tár"
To być może zbyt banalna analogia do świata muzyki, ale w Tár rzeczywiście nie ma ani jednej fałszywej nuty. Przez ponad 150 minut seansu obserwujemy skonstruowany z chirurgiczną precyzją świat ludzi całkowicie zafiksowanych na punkcie muzyki klasycznej – a w tym świecie Lydia Tár jest boginią. Repertuary i harmonogramy układane są wedle jej życzenia, a kilkudziesięcioosobowa orkiestra chodzi jak w zegarku w takt gestów swej charyzmatycznej dyrygentki. Niesamowicie ważna dla zawiązania akcji jest tutaj otwierająca film sekwencja, podczas której na spotkaniu z wielbicielami Tár opowiada o sobie, swoich inspiracjach i o tym, czym dla niej jest muzyka. W tym momencie spijamy z jej ust każde słowo, już na tym etapie historii zostaliśmy zahipnotyzowani autentyzmem wizji Lydii Tár. Tym wystąpieniem sama tworzy sobie posąg, na którego powierzchni dopiero później stopniowo zaczynają pojawiać się spękania. [Dawid Myśliwiec, fragment recenzji]
9. „Spider-Man: Poprzez multiwersum"
Twórcy filmu porównywali go jeszcze przed premierą do Imperium kontratakuje i o ile można takim porównaniem łatwo się skompromitować, to po seansie takie skojarzenie nasuwa się samo. To film biorący pomysł oryginału i śmiało rozwijający go poprzez stronę wizualną, kreację świata przedstawionego, bohaterów, zabranie widza w dużo mroczniejsze rejony budowania klimatu. I chociaż, tak samo jak sequel Gwiezdnych wojen, film Sony też kończy się totalnym cliffhangerem, to w obu przypadkach trudno nie mieć wrażenia, że mamy do czynienia z istnymi dziełami popkultury. To jeden z najlepszych filmów roku. To jedna z najlepszych animacji w historii. To jeden z najlepszych filmów superbohaterskich znanych światu. [Filip Pęziński, fragment recenzji]
8. „Barbie"
Barbie nie jest zaślepioną feminizmem agitką, lecz próbą polemiki i zachęcenia do szukania wypośrodkowanych rozwiązań. Jeśli Gerwig wkłada do swojego filmu feminizm, to jest to feminizm równościowy, krytykujący zarówno patriarchat, jak i wszelkie inne ekstrema ideologiczne, dążące do mściwego zadośćuczynienia za dziesięciolecia nierówności. Nie brak w Barbie momentów refleksji: nad trudami bycia współczesną kobietą, zasadami partnerstwa obu płci, mechanizmami walki z patriarchatem czy wreszcie nad symboliką lalki Barbie, która może być zarówno inspiracją, jak i ogromnym ciężarem. Mimo potężnej energii i dynamiki, jaką charakteryzuje się opowiedziana tu historia, znalazło się miejsce na wiele istotnych przemyśleń, które – na co z pewnością mają nadzieję twórczynie i twórcy tego filmu – natchną wielu widzów do zrewidowania swoich poglądów na społeczne role i wymagania przypisywane kobietom i mężczyznom. [Dawid Myśliwiec, fragment recenzji]
7. „Godzilla: Minus One"
Godzilla Minus One jest naprawdę tak dobry, jak się o nim mówi. To triumf KINA w jego najczystszej postaci i absolutne spełnienie marzeń fanów Króla Potworów. Na 70. rocznicę jego powstania dostaliśmy perłę, do której przez lata będą się odnosić inni twórcy. Japońska produkcja wyznacza nowy-stary kierunek gatunkowi i udowadnia, że w klasyce tkwi ogromny potencjał. To POTWORNIE dobry film na każdym poziomie realizacyjnym – efektów, scenariusza, realizacji i gry aktorskiej. Produkcja Toho ma (dosłownie i w przenośni) kilka pęknięć w samym finale, jednak przez cały seans dostarcza wrażeń, na które już w kinie o wielkich Kaijū chyba nie liczyłem. I to wszystko za symboliczne 15 mln dolarów. To nie mieści się w głowie. [Marcin Kończewski, fragment recenzji]
6. „Poprzednie życie"
Poprzednie życie to przepiękna opowieść o dwójce przyjaciół z dzieciństwa, którzy zostali rozdzieleni przez los, a następnie, dzięki szczęśliwemu przypadkowi, spotkali i poznali się na nowo. Film Celine Song, bazujący w sporej mierze na jej własnej biografii, dotyka tego specyficznego momentu w życiu każdego człowieka, gdy zastanawia się „co by było gdyby”. Reżyserka nie udziela jednak prostych odpowiedzi, pozwalając swojej opowieści raczej snuć się i udzielać swoim klimatem widzowi, który sam musi odpowiedzieć sobie na to pytanie. [Michał Kaczoń, fragment newsa]
5. „Czas krwawego księżyca"
Leonardo DiCaprio dostarcza jedną z najbardziej psychologicznie złożonych ról w swojej karierze. Ulepioną z paradoksów i sprzeczności, pragnień i lęków, marzeń i strachu. Nie sposób go lubić ani całkowicie skreślić. Między Ernestem i Mollie krąży William, zepsuty do szpiku, skorumpowany i złowieszczy charakter, ale o wizerunku poczciwego dziadka. Ten za każdym razem walczy o zdobycie nad kimś przewagi: przez szantaż, podstęp czy wypowiadane z serdecznym uśmiechem kłamstwa. Nie ważne czy partnerem do rozmowy jest szeryf, biznesmen czy bliski członek rodziny. Cała trójka na pewno co chwilę będzie nam o sobie przypominać w sezonie nagród. [Maciej Niedźwiedzki, fragment recenzji]
4. „Babilon"
W najlepszej scenie Babilonu Conrad ostatni raz podejmuje rękawicę. Ściera się z dziennikarką, która napisała paszkwil na jego temat. W odpowiedzi na swoje dąsy słyszy, że takich rozmów będzie w przyszłości ze sto, bo on czy ona nic nie znaczą. Ale na koniec dostaje kilka słów otuchy: „Za sto lat ktoś włoży taśmę do urządzenia i znów będziesz żył”. Tym kimś jest Damien Chazelle, który zrobił film może nieco chaotyczny i gubiący po drodze kilka ciekawych, pobocznych wątków, ale jednak piękny, zespalający w jedno refleksję o trwałości sztuki i ludzkiej przemijalności. Kino jest bodaj najdoskonalszym wehikułem czasu, jaki mamy do dyspozycji. Dzięki niemu możemy zatrzymać przy sobie osoby odchodzące w niepamięć. Chazelle, Pitt czy Robbie to właśnie czynią w Babilonie: oddają cześć artystycznym przodkom, na których trupach swoje kariery budują kolejne pokolenia hollywoodzkich gwiazd. [Łukasz Homziuk, fragment recenzji]
3. „Oppenheimer"
Jeśli macie słabość do nolanowskich rozbudowanych sekwencji, to przygotowanie do testu Trinity i detonacja broni atomowej jest kolejnym reżysersko-inżynierskim popisem Brytyjczyka. Symbioza wymierzonego co do sekundy montażu, kompozycji różnorakich kadrów (ekspresywne zbliżenia na twarze, majestatyczne plany totalne) i odpowiednio ciężkiej, pulsującej aranżacji muzycznej Ludwiga Göranssona jest dziełem sztuki samym w sobie. Kolejne inscenizacyjne cudeńko do portfolio, obok wirującego korytarza z Incepcji czy dokowania z Interstellar. [Maciej Niedźwiedzki, fragment recenzji]
2. „Aftersun"
O tym filmie należy mówić jak najmniej. Aftersun odbiera się podskórnie. Zdaje sobie sprawę, jak sztucznie i nad wyraz może to brzmieć, jednak film lepiej przyrównać do doświadczenia, przeżycia filmowego niż zwykłego seansu. Prawie nic, z tego, co najistotniejsze, nie dzieje się tutaj dosłownie, jawnie, wprost. Głównymi materiałami, z których Wells tworzy swój obraz, są impresje, ulotne emocje, uratowane wspomnienia, home videos. Relacja Caluma i Sophie jest wzięta w nawias. O tkwiących w nich emocjach dowiadujemy się głównie, czytając między wierszami. To bardzo oniryczny film, momentami wprowadzający w trans, intrygujący pięknymi malowniczymi kadrami. To dlatego, że Wells próbuje tu uchwycić nieuchwytne. Ogromnie cieszy mnie jednak fakt, że tak ryzykowny eksperyment filmowy, jakim jest Aftersun, wypadł tak dobrze i tak pięknie. [Maja Budka, fragment recenzji]
1. „Duchy Inisherin"
Czy Duchy Inisherin to najlepszy z dotychczasowych projektów Martina McDonagha? Bardzo możliwe. Na pewno jest to najdojrzalszy film w jego karierze: imponujący skromnością, bogaty wewnętrznie. Film, którym udowodnił, że można zbudować angażującą, wielowymiarową opowieść na kanwie absurdalnie prostego, banalnego wręcz konfliktu. Podobno Godard powiedział kiedyś, że „wszystko, czego potrzeba do zrobienia filmu, to dziewczyna i pistolet”. McDonagh mógłby odpowiedzieć – i miałby świętą rację – „wystarczy dwóch skłóconych facetów”. [Janek Brzozowski, fragment recenzji]