search
REKLAMA
Artykuł

FILMOWE MISTRZOSTWA ŚWIATA. Podsumowanie fazy grupowej

Jacek Lubiński

22 czerwca 2018

REKLAMA

Grupa G

Tu zachwyciły Belgia i Anglia, którym uległy Panama z Tunezją. Na pogrom tej ostatniej najlepiej spuścić zasłonę milczenia, bo została dosłownie zbombardowana przez Nolana. Pierwsze cztery mecze przypominały niekiedy wręcz zajęcia w szkole filmowej – i to pomimo okazjonalnych zapędów bramkowych słabszych, niedofinansowanych ekip oraz co chwila wyciąganej z rękawa Złotej Palmy Kechiche’a. Anglicy pokonali też Belgów, którzy atakowali głównie swoimi asami atutowymi. Bracia Dardenne zrobili swoją popisową akcję „dwa gole, jedna minuta”, ale były to ich jedyne dwa gole w tym jednym meczu. Mimo szpagatów Van Dammme’a na ławce trenerskiej, wynurzeń Dhonta i szansy Van Dormaela – inicjatywę przejęli wyspiarze. Boyle strzelał jak w transie, Branagh zdobył gola wąsem, a wjeżdżający w bramkę na pełnym gazie Wright zrobił belgijskiej ekipie to już jest koniec. Flamandowie mogli tylko dziękować, że pogrom nie był większy, acz i tak awans zapewnili sobie wcześniej.

Ale i ostatnie spotkanie okazało się ciekawe, bo w końcu ci słabsi mogli zaistnieć na boisku. Tunezja na starcie zapewniła sobie prowadzenie wspomnianą Złotą Palmą. Zdecydowanie mniej udekorowana Panama nie przestraszyła się jednak swoich arabsko-afrykańskich kolegów i dzięki zakończonemu tam niedawno międzynarodowemu festiwalowi oraz podjętej współpracy z Netflixem coś im tam ostatecznie do bramki wpadło (acz Tunezyjczycy długo kłócili się z sędzią o to, czy na pewno była to piłka i czy została w ogóle strzelona). Kwadrans później Tuskeni przypomnieli sobie, że to przecież u nich kręcono stare Gwiezdne wojny i niesiona pustynnym wiatrem Tunezja utrzymała prowadzenie, osładzając sobie nieco gorzki udział w imprezie. A panamscy zawodnicy, wzorem Arnolda Schwarzeitakdalej, odgrażali się, że jeszcze tu wrócą. Wierzymy na słowo.

Belgia – Panama
5 : 1

Tunezja – Anglia
1 : 10

Belgia – Tunezja
4 : 1

Anglia – Panama
7 : 0

Anglia – Belgia
5 : 2

Panama – Tunezja
1 : 2

Grupa H

W grupie „orłów” Japonia w niezbyt wielkim stylu pokonała Kolumbię po tym, jak w 60. minucie kopnięta przez Miyazakiego piłka wpadła z pomocą wiatru do bramki przeciwnej. To wystarczyło, by on i jego świta mogli cieszyć się ze zwycięstwa, popijając sake. Ceremonię tę powtórzyli później po jeszcze łatwiejszym pobiciu czarnych z Senegalu. Poskutkowało to tyleż wysokim wynikiem, co paroma pozwami sądowymi i oskarżeniami o rasizm. Znamienne, że argument ten padł także w meczu z Polską, co zamieniono na karnego dla chłopców z Afryki. Szczęśliwie dla nas, był to jedyny stracony gol w tym spotkaniu. Sami wbiliśmy ich natomiast aż cztery, a na listę strzelców wpisali się Palkowski, Wasilewski, Pieprzyca i Kolski. Po spotkaniu prasa momentalnie podchwyciła gest Holland, która w ramach rekompensaty zaprosiła senegalskich braci na warsztaty do Polski. Płaci Unia.

Tej szczodrości nie doczekali się gracze Kolumbii, która po trzech trafieniach wspomnianej Hollandówny rozpadła się niczym domek z kart. Zatem spotkanie z Japonią miało być dla Polańskiego i s-ki jedynie czystą formalnością, decydującą o dalszej współpracy międzynarodowej oraz ustawieniu w tabeli. Samuraje do pojedynku podeszli na luzie, zapewne upojeni ryżowym trunkiem. Wracający prosto ze sponsorowanej przez PISF imprezy integracyjnej Polacy nie byli specjalnie świeżsi. Nie dali się jednak rozbić silniejszemu rywalowi, z którym potyczka okazała się może niezbyt porywająca, ale wyrównana. Lecz ten sukces wizerunkowy zepchnął nas delikatnie na drugie miejsce i w dalszej fazie turnieju skazał na batalię z samymi Anglikami. A za to już Unia nie zapłaci. Ale jesteśmy dobrej myśli.

Kolumbia – Japonia
0 : 1

Polska – Senegal
4 : 1

Japonia – Senegal
6 : 0

Polska – Kolumbia
3 : 0

Japonia – Polska
3 : 3

Senegal – Kolumbia
1 : 1

To oczywiście nie koniec sportowo-filmowych emocji. Faza pucharowa już wkrótce!

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA