FILMOWE MISTRZOSTWA ŚWIATA. Podsumowanie fazy grupowej
Grupa E
Podobne wpisy
O ile na boisku trudno podważać brazylijską klasę, tak pod względem filmów już za różowo nie jest. A jednak, dzięki amerykańskim konotacjom Sallesa i Padilhy reprezentacja z Ameryki Południowej nie miała już sobie równych. Wpierw udało się jej ograć Szwajcarię, dla której jedynym, za to snajperskim strzałem popisał się Fäh. Jego sequelowa produkcja prosto na VOD była przy tym za słaba, by poderwać do dalszej walki ekipę z Europy, która głównie się broniła. W bramce dobrze radził sobie jednak prawdziwy goliat, Dominik Locher, dzięki któremu porażka nie okazała się większa. Potem Brazylijczycy zrównali z ziemią Kostarykę, której zawodnicy we wszystkich swoich (przegranych) meczach stanowili większe zagrożenie dla własnej bramki aniżeli przeciwników. Jedynie Kusturica poważnie postraszył Canarinhos bałkańskim folklorem, choć i on musiał finalnie skapitulować wobec ich większej przebojowości.
Ten sam reżyser otworzył też wynik spotkania ze Szwajcarami, pokazując im swoje zdjęcia z Monicą Bellucci. Jednocześnie sen z powiek spędzali Serbii Baran bo Odar i jego współpraca z Michelle Monaghan oraz Jamie Foxxem. Przypomnieli o sobie też kapitan alpejskiej ekipy, Vincent Perez, oraz twórca niesławnego Serbskiego filmu z nowym “dziełem” w fazie preprodukcji. Zwłaszcza ten ostatni mocno przeraził nie tylko rywali, ale i wszystkich zebranych. Ponieważ remis nie zadowalał nikogo, obie drużyny rzuciły się do kamer. Ostatecznie bardziej wiekowi Serbowie ustąpić musieli szwajcarskiej precyzji, a gol na miarę awansu padł po debiucie Schäublina. I tak z hukiem odpadły Serbia i Kostaryka.
Kostaryka – Serbia
0 : 2
Brazylia – Szwajcaria
2 : 1
Brazylia – Kostaryka
6 : 1
Serbia – Szwajcaria
2 : 3
Serbia – Brazylia
2 : 3
Szwajcaria – Kostaryka
3 : 0
Grupa F
Tu wyszły tak mocne składy, że nawet w Chinach wtopiły amerykańskie hity. Niemcy cieszyli się ze spotkania z Meksykiem i dzielili doświadczeniami z Hollywood. Cuarón pokazał im na przykładzie piłki jak działa grawitacja. W odpowiedzi szybkie trzy strzelił wciąż pachnący Tykwer. A gdy rozpadał się deszcz nagród, del Toro zamienił ten kształt wody na gola. Skończyło się imponującym remisem. Tak samo byłoby w spotkaniu z Koreą, gdyby na boisko nie weszła tajna broń Meksyku, dotychczas grzejąca swą pupcię na ławce Salma Hayek. Z nią Korea nie była już w stanie dyskutować. Pokonała za to Niemcy. Mimo bezbłędnych realizacyjnie akcji i porażającego rywali swym blaskiem festiwalu w Berlinie nie mogli oni osłabić pragnienia Parka ani światowej ekspansji koreańskiego kina, które również na tym festiwalu wygrywało. Pierwsi potencjalni mistrzowie sensacyjnie wypadli więc za burtę, w czym niemiecki “Bild” od razu dopatrywał się rosyjskiego spisku. Podejrzenia okazały się jednak bezpodstawne, gra czysta, a filmy dobre.
Wcześniej Korea swymi dusznymi kryminałami pobiła też Szwedów. Przygotowana na kontrataki gatunku nie doceniła jednak psiego instynktu Lassie… przepraszam, Lasse Hallströma, który w uroczym stylu wygryzł aż dwa gole. Gdy wydawało się, że i tu padnie remis, do akcji wkroczył znów Park, przysługując się ojczyźnie tak bardzo, że jego gola policzono podwójnie po powtórce w systemie VAR. Przed utratą życia bezskutecznie próbował ratować Szwecję jeszcze Espinosa, ale przestrzelił. Podobnie popisał się Alfredson w starciu z Niemcami, samobójem dosłownie robiąc z siebie bałwana. Szwecja postawiła na ozłoconą formację kwadratu, która na prostokątnym boisku okazała się jednakże bezwartościowym przerostem formy nad treścią. Nie pomogła Jasna Strona Mocy August, która zaskoczyła przeciwników reżyserskimi zdolnościami. W ułamku sekundy losy spotkania odwrócił Akin, po którego zagraniu Andersson dosłownie przysiadł na murawie i zaczął rozmyślać o istnieniu oraz o tym, czemu Szwedzi nie ugrali w całym turnieju ani jednego punktu.
Niemcy – Meksyk
7 : 7
Szwecja – Korea Południowa
2 : 4
Niemcy – Szwecja
3 : 1
Korea Południowa – Meksyk
1 : 2
Korea Południowa – Niemcy
4 : 3
Meksyk – Szwecja
3 : 2