Connect with us

Publicystyka filmowa

BO DO TANGA TRZEBA DWOJGA. Najciekawsze filmowe duety

BO DO TANGA TRZEBA DWOJGA to wyjątkowy przegląd filmowych duetów, które ukazują dynamikę i siłę partnerstwa w kinie.

Published

on

Każdy z nas od czasu do czasu potrzebuje wsparcia. Kogoś, kto rozumie, kim jesteśmy, i pomoże nam odnaleźć siebie w najtrudniejszych chwilach. Czasem dobrocią i empatią, innym razem prowokacją i krytyką. Nie inaczej jest z filmowymi bohaterami. Nawet westernowe samotne wilki mają swoich sojuszników i kompanów w boju, choćby tylko chwilowo. Największe sukcesy odnosi się wspólnie, a interakcje między partnerami to świetny sposób na ukazanie ich charakterów poprzez rozmaite sytuacje. Z tego też powodu filmowe duety najczęściej składają się z mocno odmiennych osobników.

Advertisement

Dzięki temu konflikty między nimi są przekonujące i wartościowe dla przedstawienia obu postaci, które stopniowo zaczynają się uczyć od siebie nawzajem. Taka dynamika najlepiej sprawdza się w historiach kryminalnych, gdzie dwójka partnerów musi przezwyciężyć swoje różnice i powstrzymać zło – postaram się jednak znaleźć kilka innych przykładów w moim zestawieniu.

(tekst zawiera spoilery z: Pulp FictionSiedem, Easy RiderGwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy)

Advertisement

Vincent Vega i Jules Winnfield – Pulp Fiction

To prawdopodobnie najbardziej znany duet gangsterów w historii kina. Czy można nazwać ich przyjaciółmi? Być może. Już od pierwszych minut widać, że panowie znają się bardzo dobrze. Pomimo różnic charakterów panuje między nimi zrozumienie, a czas między pracą upływa im na dyskusjach dosłownie o wszystkim.

Masaż stóp, boska interwencja, le Big Mac, zalewanie frytek majonezem – każdy temat jest dobry, a ich rozmowy obfitują w prawdziwe dialogowe perełki. Czego dotyczą wspomniane wcześniej różnice? Vincent to z pewnością większy narwaniec niż skupiony Jules, ale sednem jest kwestia duchowości. Kiedy gangsterzy zostają zaatakowani przez jedną ze swoich niedoszłych ofiar, żadna kula nie dosięga celu. Vincent widzi w tym przypadek, a Jules boską interwencję. I to właśnie ta refleksja sprawiła, że ten drugi zdecydował się porzucić swój szemrany fach. Pierwszy, niewzruszony całym wydarzeniem, kontynuował swoją pracę, co doprowadziło go do śmierci z ręki zdesperowanego boksera.

Advertisement

Holland March i Jackson Healy – The Nice Guys. Równi goście

Dwójka prywatnych detektywów. Jeden profesjonalny i bezceremonialnie brutalny, drugi zapijaczony i nieodpowiedzialny. Niezły Russell Crowe i fenomenalny Ryan Gosling w komediowym wydaniu.

Choć współpraca dwóch dżentelmenów zaczyna się od przesłuchania i złamanej ręki, to dość szybko okazuje się, że panowie zgrabnie się uzupełniają i w ogniu nieustannej walki i wzajemnej krytyki sprawnie rozpracowują intrygę na najwyższym szczeblu w Los Angeles lat 70. Początkowo żaden z nich nie jest w stanie zrozumieć odmienności tego drugiego, ale z czasem obaj poznają swoje wewnętrzne demony i motywacje. Katalizatorem tych zmian jest córka bohatera granego przez Goslinga. Dziewczyna sprytnie prowokuje obu bohaterów i pomaga im znaleźć wspólny język. Efekt końcowy: dużo prawdziwych emocji i komediowe złoto.

Advertisement

Mills i Somerset – Siedem

W jednej ze scen starszy śledczy pyta młodszego, dlaczego ten zadał sobie tyle trudu, żeby się przenieść do miasta, w którym ma miejsce akcja filmu. Nie jest w stanie zrozumieć, że ktoś dobrowolnie może chcieć w nim zamieszkać i walczyć z przestępczością. W rzeczywistości bohaterowie różnią się od siebie nie dlatego, że są innymi ludźmi z natury.

Mills jest po prostu młodszą wersją Somerseta. Człowiekiem pełnym ideałów i nadziei. Somerset dawno stracił jedno i drugie. Lata ścigania zbrodniarzy i obserwowania najbardziej odrażających czynów, na jakie może się zdobyć człowiek, zmieniły go. Złamały. Dyskusje między bohaterami to w rzeczywistości próby zrozumienia siebie nawzajem. Mills próbuje pojąć, jak można żyć, mając tak pesymistyczną wizję świata, a Somerset stara się przypomnieć sobie, jak to jest wierzyć w chociażby cień sprawiedliwości. Wstrząsający finał filmu odmienia obie postaci. Pierwszy traci wszystko – żonę z nienarodzonym dzieckiem, nadzieję, motywację, prawdopodobnie rozum. Drugi odnajduje sens w dalszej walce, nawet jeśli doskonale sobie zdaje sprawę, że świat nie jest dobrym miejscem.

Advertisement

Wyatt i Billy – Easy Rider

O tej dwójce nie wiemy zbyt wiele. To hipisi przemierzający Amerykę na swoich motocyklach. Jak wyglądała ich przeszłość? To bez znaczenia. Jaki jest ich cel? Wolność i wyzwolenie. Początkowo zdaje się, że bohaterowie są bardzo podobni do siebie, jednak różni ich podejście do różnych spraw. Wyatt jest otwarty na nowych ludzi i nowe doświadczenia, wydaje się też czuć pociąg do bycia częścią społeczności i zapuszczenia korzeni.

Billy zaś czuje potrzebę parcia do przodu, do celu, który sobie ustanowił. Nie chce poświęcać czasu na zbaczanie z drogi, jest nieufny wobec innych. Obaj mężczyźni są jednak uosobieniem marzeń o życiu wykraczającym poza ogólnie przyjęte ramy i konwenanse. O byciu kowalem swojego losu i nieprzejmowaniem się tym, co powiedzą inni. Nie każdy musi to wyznawać czy nawet rozumieć, ważne, żeby uszanować, jakimi pobudkami ktoś kieruje się w życiu. Niestety Billy’emu i Wyattowi odmówiono tego ostatniego. Efektem niezrozumienia ze strony innych była bezsensowna śmierć bohaterów, którzy walczyli o swoją wolność i zachowali braterstwo do samego końca.

Advertisement

Sherlock Holmes i John Watson – Sherlock Holmes

To chyba jeden z najstarszych (jeśli nie najstarszy) popularnych duetów w kulturze. Dwójka ponadprzeciętnie inteligentnych i kompetentnych osób o skrajnie odmiennych charakterach. Łączy ich zamiłowanie do rozwiązywania zagadek i kompas moralny, który każe im przeciwstawiać się bezprawiu. I choć to Sherlock i jego niezwykła dedukcja wysuwają się na pierwszy plan, to trzeźwe spojrzenie i duża wiedza Watsona nierzadko okazują się nieodzowne.

Watson to przede wszystkim jednak przyjaciel i stróż, bez którego genialny detektyw szybko doczekałby się zguby. Te barwne postaci zostały przeniesione na ekran (zarówno duży, jak i mały) niejednokrotnie, ja postanowiłem wyróżnić wersję Guya Ritchiego. Tutaj różnice i chemia między bohaterami zagrały idealnie – Robert Downey Jr. dodał swojemu Sherlockowi dużo nieprzewidywalnego szaleństwa, a Jude Law wykreował Watsona jako niezawodne oparcie dla nieprzystosowanego detektywa.

Advertisement

Judy i Nick – Zwierzogród

W tym miejscu miała być para, która spopularyzowała nurt tzw. buddy cop movies – Martin i Roger z Zabójczej broni, ale postanowiłem, że zamiast tego napiszę o duecie, który nawiązuje do tych tradycji i jest chyba najciekawszym w historii filmów Disneya.

Królicza policjantka Judy i lisi krętacz Nick idealnie wpisują się w konwencję. Ona jest naiwną idealistką o dużych kompetencjach i restrykcyjnym kodeksie moralnym. On wie, że życie nie jest czarno-białe i nie ma żadnych oporów przed oszustwem. Wprawdzie ich współpraca zostaje wymuszona szantażem, a różnice między nimi są pozornie fundamentalne (podejście do życia, fakt, że Nick jest drapieżnikiem), ale z czasem powstaje między nimi prawdziwa więź oparta na zaufaniu i sympatii. Relacja Judy i Nicka niesie również niezwykle wartościowe przesłanie dla młodszego widza – różnice między ludźmi wcale nie muszą być przeszkodą w budowaniu porozumienia; dzięki nim możemy też wiele się nauczyć.

Advertisement

Max i Furiosa – Mad Max: Na drodze gniewu

Między tymi bohaterami pada niewiele kwestii dialogowych, ale dwa razy tyle zostaje wyrażone w spojrzeniach, które wymieniają i czynach, których się dla siebie podejmują. Początkowo nieufni i niechętni wobec siebie zmuszeni są działać razem, żeby uciec przed gniewem szalonego watażki.

Milczące porozumienie i więź, jaka się tworzy między nimi, jest bardzo przekonująca. Ten proces trwa dużą część filmu i wcale nie jest taki prosty dla bohaterów – oboje są raczej osobami nieprzyzwyczajonymi do współpracy, a dotychczas mogli liczyć tylko na siebie. Ich umiejętności i kompetencje idealnie się uzupełniają, a synchronizacja, którą osiągają w akcji sprawia, że tworzą prawdziwie zabójczy gniewny duet.

Advertisement

Han Solo i Chewbacca – Gwiezdne wojny

Przyjaźń między Hanem a Chewiem to bezsprzecznie najmocniejsza relacja na tej liście. Choć filmy tego nie wyjaśniają, to zarówno według starego, jak i nowego kanonu zapoczątkował ją Han poprzez uratowanie Wookiego z imperialnej niewoli. Kojarzony z raczej oportunistyczną i samolubną postawą młody Solo zaryzykował swoje życie, żeby ocalić praktycznie nieznaną mu istotę.

To staje się fundamentem ich partnerstwa i niezniszczalnej przyjaźni. Oczywiste różnice wynikające z przynależności do różnych ras i odmienny sposób komunikacji nie stanowiły problemu dla bohaterów. Han i Chewie zawsze potrafili odnaleźć wspólny język, wspierać się wzajemnie i motywować. Ich braterska relacja trwała aż do samego końca – śmierci Hana, której świadkiem był Chewie. Ostatecznym i łamiącym serce widza świadectwem przyjaźni tej dwójki był morderczy szał, w jaki wówczas wpadł pełen wściekłości i rozpaczy Wookie.

Advertisement

Rust Cohle i Marty Hart – Detektyw

Szybcy i wściekli 7 - Prawdy objawione

Jasne, to nie film, tylko serial. Z tym że jak już kiedyś wcześniej pisałem – Detektyw moim zdaniem jest znacznie bliższy kinu niż telewizji i właśnie w takich kategoriach go postrzegam. Rust i Marty zasługują na wyróżnienie nie tylko dlatego, że są fenomenalnie i bezbłędnie zagrani przez McConaugheya i Harrelsona.

To chyba najciekawszy i najbardziej wiarygodny duet śledczych, jaki widziałem. Ich przewaga nad Somersetem i Millsem wynika oczywiście w dużej mierze z tego, że mają czterokrotnie więcej czasu na zbudowanie zniuansowanej relacji (osiem godzinnych odcinków), ale nie tylko. To, co czyni ich tak fascynującymi, to to, że każdy z nich jest wystarczająco interesującą postacią, żeby przykuć uwagę widza w pojedynkę. To nie jest jeden główny bohater rozbity na dwie części, jak to często bywa. To dwójka niezwykle złożonych i barwnych mężczyzn. Rust jest człowiekiem o mrocznej przeszłości i specyficznym umyśle.

Advertisement

Na życie i ludzkość patrzy z pesymizmem, a jego nihilistyczne poglądy zrażają do niego wszystkich dookoła. Dzięki temu wszystkiemu jednak osiąga samoświadomość, której można mu pozazdrościć. Nie da się tego powiedzieć o Martym, który swoim zachowaniem zadaje kłam wszelkim ideałom i utartym frazesom, które wygłasza. To mężczyzna, który usilnie walczy ze swoją hipokryzją zamiast stawić czoła własnej naturze. Oczywiście tak wygląda tylko początek historii. Wydarzenia serialu obejmują ponad piętnaście lat, podczas których Rust i Marty zmieniają swoje podejście do wielu spraw i ewoluują – częściowo dzięki sobie nawzajem, częściowo na własną rękę. Warto przeżyć z nimi tę podróż.

korekta: Kornelia Farynowska

Advertisement