PODRÓŻ (THE TRIP). Niskobudżetowe halucynacje od Rogera Cormana
Odmienne stany świadomości #23: Podróż (ang. The Trip)
Będziecie uczestniczyć w bardzo nietypowym filmowym doświadczeniu. To fikcja dotycząca halucynogennego narkotyku – LSD. Obecność na czarnym rynku psychoaktywnych substancji tego rodzaju zwróciła uwagę środowisk medycznych i służb mundurowych. Nielegalne wytwarzanie i rozpowszechnianie tych narkotyków jest niebezpieczne i może doprowadzić do śmiertelnych konsekwencji. W związku z tym wielu ludzi trafiło do szpitali. Film jest szokującym komentarzem do popularnej mody, która powinna być dla nas wszystkich bardzo niepokojąca.
Taka przedmowa rozpoczyna filmowy eksperyment Rogera Cormana, do którego scenariusz napisał sam Jack Nicholson. Podobno obaj panowie w ramach przygotowania do produkcji zażyli wspomnianą substancję i realizację oparli po części na własnych przeżyciach. Oczywiście w ramach budżetu.
Reżyser reklam Paul Groves (Peter Fonda) chce spróbować LSD. Rozumie, że może na pewien czas stracić świadomość, więc chce poeksperymentować w kontrolowany sposób. Idzie do hippisowskiej komuny, ale bierze ze sobą nieco sceptycznego przyjaciela (Bruce Dern), który ma być przy nim przez cały czas i w razie czego pomóc. Na miejscu wita ich Max (Dennis Hopper), pełniący funkcję gospodarza. Goście mają do dyspozycji wygodny pokój z tarasem i basenem, poezję bitników i różne przedmioty potencjalnie stymulujące mózg podczas eksperymentu. Jednak od pierwszych scen widać wyraźnie, że na bohatera najbardziej działa obecność kobiet w budynku – w niczym nieprzypominających jego żony, z którą właśnie się rozwodzi – wyzwolonych i bezpośrednich. Kiedy młoda hipiska pyta go, dlaczego chce wziąć LSD, on odpowiada: Myślę, że znajdę tam coś o samym sobie.
Podobne wpisy
Kiedy halucynacje Paula się rozpoczynają, przypominają zabawę kalejdoskopem, pulsującym światłem i nagłymi przyspieszeniami. Film Cormana to wzorcowy przykład wykorzystania prostych (i zapewne niedrogich) środków do uzyskania świetnych efektów. Przykład: podczas narkotykowej podróży bohater kocha się z dziewczyną. Oboje są nadzy, a na ich skórze wiją się kolorowe kształty. I choć to tylko wyświetlane na bohaterach światło z rzutnika, wygląda niesamowicie, wręcz hipnotyzująco. W innej scenie Peter Fonda ma na sobie wiktoriański strój wieczorowy i wędruje po zrujnowanej posiadłości. Mimo teatralnych dekoracji oprószonych mgłą nastrój filmu momentalnie przypomina sceny z ekranizacji Edgara Allana Poego. Do tego dochodzi hipnotyczna, bluesowo-rockowa ścieżka dźwiękowa zespołu The Electric Flag, która chwilami ma w sobie coś z Doorsów, a czasem z muzyki relaksacyjnej przepuszczonej przez syntezator. Całość pozwala mocno się wkręcić w narkotykową podróż.
Kiedy Paul daje się ponieść halucynacjom, wybiega z domu do miasta i chłonie wszystko, co widzi. Oddziałuje na niego każda rzecz – plakat z tygrysem, neonowe szyldy, nawet automat w pralni, gdzie wirujące pranie zmienia się w ponętne kobiety. Wszystkie, nawet najbardziej prozaiczne szczegóły stają się dla bohatera nieznośnie intensywne. Pod koniec Podróży Paul zaczyna mieć kłopoty z odróżnieniem wizji od rzeczywistości, dziwi się wszystkiemu i kwestionuje to, co widzi. Kiedy trafia do baru i siada przy pierwszym wolnym stoliku, patrzy przed siebie jak otępiały. Jest zmysłowym odbiornikiem nastawionym na maksymalną wrażliwość – chłonąc wszystko, nie potrafi normalnie się porozumiewać. Dopiero zagadany przez zniecierpliwioną kelnerkę zaczyna myśleć i podejmuje rozmowę. Zdegustowana dziewczyna pyta go: Czy prawdziwy świat ci nie wystarcza? Paulowi prawdziwy świat kojarzy się z pieniędzmi, więc wyjmuje z kieszeni garść dolarów. W zamian dostaje od kelnerki przestrogę, ponieważ jeden z bywalców baru, który też brał narkotyki, zabił się, próbując wyjść przez okno.
Ostrzeżenia przed zażywaniem narkotyków – choć obecne na początku i na końcu filmu – nie wpływają za bardzo na wymowę całości. Zrealizowany w latach sześćdziesiątych niskobudżetowy projekt Cormana i Nicholsona był przez lata zakazany, ponieważ widziano w nim raczej promocję substancji psychoaktywnych niż przestrogę przed nimi. Trudno się dziwić, bo z seansu nie wynika jednoznacznie, że LSD to zło wcielone. Podróż to znak czasu i w pakiecie z Dziećmi miłości (ang. Psych-Out) zbiór ciekawostek ze wczesnego etapu kariery Jacka Nicholsona i Bruce’a Derna.