REKLAMA
Ranking redakcyjny
Redakcyjne TOP 5. Osobiste listy NAJLEPSZYCH filmów 2020 roku
REKLAMA
Odys Korczyński
- Wszyscy moi przyjaciele nie żyją – od czasu Dziewczyny z szafy nie przypominam sobie podobnie doskonałego debiutu filmowego w polskim kinie, który zapewniłby mi tyle wybornej rozrywki i emocjonalnego poruszenia. A przecież film Bodo Koxa miał premierę w 2013 roku. Nie wiem, jak to świadczy o polskim kinie. Wiem jednak, że będę teraz polecał wszystkim produkcję Jana Belcla jako przejaw kreatywnego poruszenia w naszej skostniałej, zjadanej gorzką martyrologią kinematografii.
- Niebo o północy – film, którego trzeba wysłuchać, głęboko, w spokoju, otwierając się na najbardziej podprogowy przekaz, a może i biegnącą równocześnie z seansem własną interpretację. Wielu się znudzi, gdyż powiedzą: cóż to za science fiction. Wielu odrzuci produkcję ze względu na wlekącą się akcję. Rozumiem to. Dla mnie jednak to najbardziej dojrzały film w karierze George’a Clooneya, opowiadający o życiu, które, jeśli nam z jakichś powodów przecieknie przez palce, zwłaszcza z naszej winy, nie pozwoli się już później żadnym sposobem nadrobić. Pozostanie nam patrzenie w niebo o północy.
- Wychowane przez wilki – ta dziwaczna mimika ludzkiej miłości zmniejsza nasze bezpieczeństwo – godzinami można analizować to jedno zdanie wypowiedziane przez Matkę i mimo że całość serialu wcale genialna nie jest, to są w nim wątki zmuszające do najbardziej abstrakcyjnego zastanowienia. Tego oczekuję po gatunku science fiction, a tak rzadko to otrzymuję. W jakimś sensie próbował tego ostatnio Christopher Nolan w Tenecie, jednak poległ na słabym metodologicznie przekazie.
- Nawiedzony dwór w Bly – spodziewałem się horroru, straszydeł i jump scare’ów, a dostałem niespieszną opowieść o relacjach ludzi z duchami. Potrzebowałem takiego serialu, żeby odpocząć, a jednocześnie poczuć ów emocjonalny niepokój jak przy najlepszych horrorach. Przez to właśnie mądre i odprężające zestawienie tych dwóch jakże odmiennych światów – pozagrobowego i melodramatycznego – nie przypominam sobie, żebym w ostatnich latach obejrzał coś podobnego, nie tylko w 2020 roku.
- David Attenborough: Życie na naszej planecie – pod koniec tak wspaniałego życia i działalności trzeba było je jakoś podsumować. Niestety ta piękna życiowa droga Davida Attenborough nie pokryła się ze wspaniałą i godną naśladowania podróżą odbywaną w czasie przez naszą planetę – z naszej przyczyny. Życie na naszej planecie nie jest filmem skomplikowanym ani wymagającym dużej wiedzy biologicznej. Jest osobistą i racjonalną opowieścią o skutkach naszej bytności na Ziemi, która powinna być zrozumiała dla każdego. W tym cała ironia, taka jest, a nic się nie zmienia.
Przemysław Mudlaff
- Babyteeth – nie sądziłem, że kiedykolwiek jako jeden z filmów roku uznam taki o śmiertelnie chorych nastolatkach. Tymczasem w 2020 pojawiła się debiutująca za sprawą Babyteeth Shannon Murphy i przy udziale niezwykłej Elizy Scanlen zaprezentowała mi coś wyjątkowego. Historię, która jednocześnie skradła i złamała mi serce. Opowieść, po której chciałoby się krzyknąć: kocham cię, życie!
- Nieoszlifowane diamenty – film braci Safdie to w pełni kontrolowany chaos, wwiercający się w mózg nieprzerwany hałas, ciągły szmer, niewygodne zbliżenia i ambiwalentny główny bohater. Ciekawszego, bardziej żywiołowego i mocniej działającego na nerwy filmu w 2020 roku nie widziałem.
- The Vast of Night – uwielbiam filmy zrodzone z miłości do kina, a za taki właśnie uważam debiut Andrew Pattersona. The Vast of Night to efektownie opowiedziana historyjka science fiction w stylu retro zachwycająca niepodrabialnym klimatem amerykańskich lat 50. Myślę, że gdyby Spielberg napisał dla film.org.pl swoją piątkę ulubionych filmów 2020 roku, to ten tytuł by się nam pokrywał.
- Niedosyt – cudownie sfotografowany debiut Carla Mirabelli-Davisa to wyjątkowa opowieść o kobiecie zniewolonej przez mężczyzn, która w ramach walki o wolność i kontrolę nad własnym ciałem połyka niejadalne przedmioty. Dzieło odświeżające, pomysłowe, z rewelacyjną główną rolą Haley Bennett.
- Relikt – kolejny reżyserski debiut w mojej piątce 2020 roku! Natalie James umiejętnie prezentuje w nim dezorientację oraz strach spowodowany słabnącą pamięcią, demonem demencji. Przedstawia również lęk przed genetycznym obciążeniem tą chorobą. Sprytne, inteligentne i cholernie niepokojące kino.
Katarzyna Kebernik
- Nasz czas – meksykański film Carlosa Reygadasa był pierwszym, który obejrzałam na wielkim ekranie po otwarciu kin, i już nic innego nie zrobiło na mnie tak silnego wrażenia w roku 2020. Monumentalne dzieło o rozkładzie małżeństwa, rodziny, męskości, kobiecości, cywilizacji; o oderwaniu człowieka od natury i o niemożności powrotu do niej, przy jednoczesnym pozostawaniu od niej uzależnionym. A przy tym tak zachwycające i wysmakowane pod kątem formalnym, że dające nadzieję na to, że sztuka mimo wszystko przetrwa ten czas upadku.
- Jezioro dzikich gęsi – powolne, poetyckie neo-noir z Chin to taki trochę Refn w azjatyckim wydaniu, ale z bardziej wyrazistą linią fabularną. Reżyser połączył melancholijny traktat o upadku społeczeństwa i moralności z interesującym kinem gangsterskim i sensacyjnym, tworząc coś, co wstrzeliło się idealnie w mój gust.
- JoJo Rabbit – dla mnie najlepszy film Waititiego i najbardziej pokrzepiający film roku. Ciepły, wzruszający: jestem pewna, że jeszcze wielokrotnie do niego wrócę.
- Saint Maud – najciekawszy horror tego roku udowadnia, jak wiele do pokazania ma jeszcze ten gatunek. Pokazuje, że nie trzeba nawet straszyć, by mocno zapisać się w podświadomości. Mroczna opowieść o psychotycznej dewocji jest podatna na interpretacje, a pytania zadaje szeptem. Będę wypatrywać zarówno kolejnych filmów Rose Glass, jak i ról Morfydd Clark.
- Emma i Małe kobietki – jestem romantyczką, uwielbiam dawne czasy i filmy kostiumowe, a te dwa autorskie, oryginalne spojrzenia na doskonale znaną klasykę sprawiły mi w zeszłym roku ogromną przyjemność, przenosząc w minione epoki, ale ze współczesnym twistem interpretacyjnym.
Bonus: Ukryte życie. Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć, dlaczego najnowszy film Malicka nie doczekał się powszechnej polskiej dystrybucji?! Liczę na naprawę tego błędu i na to, że będę mogła mimo wszystko ponownie obejrzeć ten piękny film już na wielkim ekranie.
REKLAMA