REKLAMA
Ranking redakcyjny
Redakcyjne TOP 5. Osobiste listy NAJLEPSZYCH filmów 2020 roku
REKLAMA
Jakub Piwoński
- Ukryte życie – Terrence Malick wrócił do wysokiej formy. W swoim stylu ponownie zaprosił nas do wczucia się w niezwykle emocjonującą opowieść o człowieku łaknącym wolności, o człowieku sprzeciwiającym się wojnie. Igranie z sumieniem widza połączone z niezwykłym klimatem zachwycającej, górskiej przyrody. Niby wszystko to, co w Ukrytym życiu zostało zaprezentowane, dobrze już znamy, bo wpisuje się w unikalny styl reżysera. Ale jest to tak cholernie osobliwe, tak inne, tak głębokie i szczere, że nie sposób ponownie temu nie ulec.
- Nieoszlifowane diamenty – A24 powoli staje się dla mnie synonimem jakości. Wszystko, co przez studio jest dystrybuowane, stoi na wysokim poziomie. Tym razem zachwytu dostarczyli bracia Safdie. Niezwykle interesująca, wciągająca fabuła, przybliżająca pokręcone losy pewnego nowojorskiego jubilera, to zarazem scena dla Adama Sandlera, który z okazji skorzystał. Twórcom udało się oddać dekadencję świata, szukającego blasku nie tam, gdzie trzeba.
- Niewidzialny człowiek – zaskakująco udany, zaskakująco świeży thriller SF. Leigh Whannella cenię od czasu, gdy pokazał swoje umiejętności scenariuszem Piły. Potem było jeszcze lepiej – Naznaczony, Ulepszenie i w końcu Niewidzialny człowiek. Świetna rola Elisabeth Moss, dużo napięcia, dużo emocji. Ten film dostarczył mi więcej, niż się spodziewałem.
- Mank – trudny, niełatwy, wymagający film. To nie jest produkcja, którą możemy pokazać na wieczorze ze znajomymi. Z żoną, w ramach wieczornego rozluźnienia, też ogląda się to trudno. Ale jest to zarazem film esencjonalny, autotematyczny, bardzo celnie obrazujący to, czym kino właściwie jest. Zaglądający za kulisy, komentujący proces powstawania dzieła filmowego, uczący nas, widzów, tego, w czym właściwie zawsze przed seansem jesteśmy zieloni – że tworzenie kina to nie przelewki, ale trud i znój.
- Czas łowów – niepozorny, acz bardzo zaskakujący kawałek kina koreańskiego. Dystrybuowany przez Netflix. Tworzony z ewidentną pasją. Czego tu nie ma? Kryminał przeplata się z heist movie i czarną komedią, by w konsekwencji osiąść w dreszczowcu, przyprawionym klimatem rasowego science fiction. Iście wybuchowa mieszanka, w dodatku pełna trzymającego za gardło napięcia. Brawo!
Dawid Konieczka
- Jojo Rabbit – film niewątpliwie kontrowersyjny, ale dla mnie jest to nie tylko świeże, lecz przede wszystkim wytęsknione spojrzenie na II wojnę światową. Fakt, dzieło Taiki Waititiego miewa problemy z tonacją i chwilami odrobinę zbyt drastycznie zmienia nastroje, ale mimo to jest to fantastyczna odtrutka na obecne od dekad – zwłaszcza w Polsce – zamiłowanie do płaszczenia się przed tą tematyką i wiecznego umartwiania. Waititi robi wspaniałą zgrywę, kpi z absurdów nazizmu, ale chwilami potrafi wzruszyć, a nawet przerazić, ubierając całość w znakomitą estetykę balansującą na pograniczu realizmu i przerysowania.
- Niewidzialny człowiek – jedno z największych, jeśli nie największe pozytywne zaskoczenie roku, udowadniające, jak za pomocą zupełnie najprostszych środków wyrazu filmowego stworzyć kapitalny horror. Bo abstrahując od znakomitej roli Elisabeth Moss i wieloznacznej wymowy, Niewidzialny człowiek zachwycił mnie kreowaniem niesamowicie sugestywnej, nieustannie niepokojącej atmosfery zagrożenia za pomocą tak pozornie banalnych chwytów jak filmowanie pustej przestrzeni za plecami bohaterki w absolutnej ciszy czy przemierzanie korytarzy we wspaniale voyeurystyczny sposób. Zaskakująco kreatywny, intrygujący i niepozwalający odetchnąć ani na moment.
- Może pora z tym skończyć – Charlie Kaufman nie zawiódł. Jeden z najbardziej kreatywnych twórców kina powrócił z filmem jak zwykle wielowarstwowym, pełnym rozmaitych znaczeń, które tylko na pierwszy rzut oka trudno złożyć do kupy. Gdy jednak poświęci się Może pora z tym skończyć odpowiednio dużo czasu i zagłębi w ten groteskowy, przesiąknięty symbolami świat, można (na różne sposoby!) złożyć doskonale przemyślaną, frapującą, a przy tym niezwykle ludzką opowieść, która, choć wymagająca, daje mnóstwo możliwości interpretacji i okazji do zachwytu nad ogromną kreatywnością, mistrzowską inscenizacją i znakomitym aktorstwem.
- 30 gramów – trudno się dziwić, że film Saeeda Roustayiego przeszedł w naszym kraju praktycznie bez echa – widzowie raczej nie walą drzwiami i oknami do kin, widząc irański kryminał mało znanego twórcy, w dodatku z tak ograniczoną dystrybucją. Niesłusznie, bo 30 gramów to naprawdę znakomite dzieło z pogranicza surowego filmu kryminalnego i poruszającego dramatu społecznego, w którym nikt nie jest moralnie czysty i gdy wydaje się, że każdego z kapitalnie zagranych bohaterów doskonale już znamy, Roustayi pokazuje, że nie są oni tymi, za kogo ich uważamy. Pełno tu niejednoznacznych, kontrowersyjnych decyzji podejmowanych przez zagubione, stłamszone przez irańskie warunki życia postaci, walczące zarówno z czasem, jak i własnym sumieniem. Oscar dla Navida Mohammadzadeha!
- Ukryte życie – niełatwo pisze się o tak znakomitym, metafizycznym dziele Terrence’a Malicka, który po kilku średnio udanych projektach, w końcu powrócił z filmem naprawdę wspaniałym. Warto to po prostu przeżyć na własnej skórze. Ukryte życie jest zachwycające na poziomie emocjonalnym, narracyjnym oraz estetycznym; piękne wizualnie i refleksyjne. To dzieło zadające trudne pytania natury etycznej i religijnej w sposób bardzo ludzki, zwłaszcza jak na Malicka, ale jednocześnie dające poczucie czegoś więcej, pewnego rodzaju poetyckości.
Michalina Peruga
- Nieoszlifowane diamenty – film braci Safdie to szalona, narkotyczna jazda bez trzymanki z doskonałymi dialogami i zjawiskowym Adamem Sandlerem w swojej najlepszej roli w karierze. To pełne napięcia, pulsujące życiem kino, które jest gwarancją udanego seansu.
- Nigdy, rzadko, czasami, zawsze – niepozorne, wyciszone kino arthousowe z bardzo mocnym przesłaniem. Reżyserka Eliza Hittman skupia się na swojej bohaterce, licealistce Autumn, która aby przerwać niechcianą ciążę, musi wyjechać do innego stanu z powodu obowiązującego w jej miejscu zamieszkania prawa. Niewymuszony, skupiony na emocjach głównej bohaterki film to poruszający dramat z jedną z najlepszych filmowych scen w 2021 roku – sceną wypełniania kwestionariusza w klinice.
- Małe kobietki – film Grety Gerwig to bezapelacyjnie najlepsza adaptacja słynnej powieści Louisy May Alcott z dwoma rewelacyjnymi rolami Saoirse Ronan i Florence Pugh. Reżyserce udało się uwspółcześnić przestarzały już XIX-wieczny materiał wyjściowy o przygodach sióstr March, tworząc pełną ciepła historię z przesłaniem, której uroku dodają świetne kostiumy i scenografia.
- The Vast of Night – debiutancki film Andrew Pattersona to absolutna tegoroczna perełka. Wypuszczony na platformie streamingowej Amazon Prime Video to kameralne science fiction, którego akcja dzieje się pod koniec lat 50. Operatorka centrali telefonicznej Fay i radiowiec Everett odkrywają tajemniczy dźwięk i próbują dociec jego źródła. The Vast of Night ma wspaniały retro klimat, powoli narastające napięcie i świetne mastershoty. To bardzo prosta, ale kapitalnie zrealizowana historia w stylu Strefy mroku.
- Święta Frances – film, który rzutem na taśmę pojawił się na HBO GO w grudniu, dzięki czemu mogę zaliczyć go do najlepszych filmów 2020 roku. Trzydziestokilkuletnia Bridget zostaje nianią rezolutnej Frances, córki pary lesbijek. Niewiele jest filmów, które z taką szczerością i bez ogródek opowiadają o istocie kobiecości i macierzyństwa.
REKLAMA