NAJLEPSZE THRILLERY EROTYCZNE. Ranking czytelników
20. „Szkoła uwodzenia”
Reżyser Roger Kumble podjął się niezwykle karkołomnego zadania, czyli zekranizowania Niebezpiecznych związków, ale w wersji dla małolatów i w oprawie rodem z telewizji MTV. Dlatego finalnie otrzymaliśmy opowieść o bogatych, napalonych i kazirodczych nastolatkach z Manhattanu, gdzie melodramatyczność pojawia się pod postacią emocjonalnych manipulacji i prawdziwej kinowej tandety; który błyszczy niczym prawdziwy diament, choć jest tylko tanią podróbką. Nie zmienia to faktu, że Sarah Michelle Gellar jako typowa, wredna dziewczyna wyciąga wszystkie swoje aktorskie sztuczki z rękawa, epatując erotyzmem, silnym charakterem i jednocześnie niewinnością. To propozycja, obok której nie możecie przejść obojętnie. Nie zapominajmy też, że w życiu wielu nastoletnich kinomanów był to jeden z pierwszych erotycznych thrillerów, z jakimi się zetknęli. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
19. „W sieci”
Lata 90. XX wieku to wysyp kolejnych thrillerów erotycznych. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że Michael Douglas po raz kolejny postanowił aktorsko zabrać się za ten gatunek. I gdybym nie wiedziała lepiej, to uznałabym, że mamy do czynienia z parodią; co zauważyła już chyba tona recenzentów. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to pozycja niespodziewana jak na tamte czasy. Porusza bowiem dość niecodzienny temat, nie typowej zdrady, ale molestowania w miejscu pracy; a dokładniej molestowania mężczyzn. Nie jest to dzieło perfekcyjne, ale sam pojedynek pomiędzy Demi Moore a Douglasem to coś, co warto choć raz w życiu zobaczyć. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
18. „Basen”
To bezsprzecznie jeden z najbardziej niedocenionych thrillerów erotycznych, a na przestrzeni prawie dwóch dekad powstało ich trochę. Już nie mówiąc, że za kamerą stanął uwielbiany przeze mnie François Ozon. Reżyser tym razem wikła bohaterki swojego dzieła w niecodzienny pojedynek pełen niedopowiedzeń, zalotności oraz frustracji. Efekt jest tak niesamowicie erotyczny, że momentami miałam wrażenie, że przydałby mi się zimny prysznic, zanim wrócę do seansu. Z jednej strony to niezwykle napięta sytuacja pomiędzy dwoma jakże różnymi kobietami, z drugiej zaś jawi się jako niesamowicie seksowna; wcale nie dlatego, że jedna z nich przechadza się ciągle w bikini. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
17. „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy”
Klasyczna opowieść o winie i karze to coś więcej, aniżeli wyłącznie przestroga dla widza. Film Boba Rafelsona to niezwykle ciekawa adaptacja przede wszystkim na poziomie gatunkowym. Z jednej strony utrzymany jest w konwencji neo-noir, z drugiej zaś można go śmiało obwołać prekursorem wszystkich późniejszych thrillerów erotycznych, jakie kiedykolwiek powstały. To, co zachwyca, to fakt, że na pierwszy plan wysuwa się właśnie pożądanie. Nie tylko pomiędzy głównymi bohaterami, ale – co ciekawe – również pomiędzy zmysłową Jessicą Lange a oglądającymi ją widzami. Popularne motywy jak chciwość czy zemsta odchodzą zupełnie na drugi plan, nieokiełznana żądza znajduje się zaś w centrum całej intrygi. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
16. „Vanilla Sky”
O ile uwielbiam hiszpańskojęzyczny oryginał, o tyle nie skreślałabym od razu jego amerykańskiego odpowiednika. Oczywiście na zewnątrz to kolejna filmowa bajka na temat męskiej próżności, ale pod tą warstwą znajdujemy znacznie więcej. I choć sporo tutaj motywów, które pchają tę produkcję bardziej w objęcia science fiction aniżeli thrillera erotycznego, to jednak elementy tegoż gatunku także się pojawiają; choć w mniej oczywisty sposób. Ja bardziej przychylałabym się do zdania, że jest to thriller romantyczny skupiający się na naturze otaczającej nas rzeczywistości, gdzie erotyzm to tylko miły dodatek. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
15. „Niewierna”
Choć produkcja z 2002 roku wygląda, jakby została nakręcona w latach 90. XX, wcale nie oznacza, że na każdym poziomie dorównuje swoim poprzedniczkom. Punktem wyjścia jest historia pary; mąż podejrzewa, że żona go zdradza. Jakby nic specjalnego. Specjalna jest za to rola Diane Lane, która dostała za nią nominację do Oscara. Wszystko inne jest nieważne. Sceny erotyczne z jej udziałem to naprawdę absolutne mistrzostwo świata. Dodajmy do tego wszystkiego najlepsze z możliwych klisz gatunkowych, dzięki czemu otrzymujemy dzieło z jednej strony nieoczywiste, a z drugiej jakże znajome. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
14. „Służąca“
Dla mnie film Park Chan-wooka to absolutne arcydzieło, które wszystkie inne współczesne filmy z kategorii „thriller erotyczny” zjada na śniadanie. Sceny erotyczne to idealny przykład tego, jak powinno się je kręcić, by nie popaść w przerysowane wręcz tandeciarstwo. Zresztą, znając filmografię reżysera, można się łatwo domyśleć, że to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. Tylko on był w stanie utkać misterne dzieło składające się z prowokacji, melodramatu, nieprzewidywalności oraz wypełnione po brzegi feminizmem, ku uciesze zarówno męskiej, jak i żeńskiej części widowni. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska].
13. „Crash: Niebezpieczne pożądanie”
Na tej liście nie mogło zabraknąć kontrowersyjnego filmu Davida Cronenberga. Przemoc, ból, strach współgrają tu cielesnością i seksem. Crash: Niebezpieczne pożądanie to film o podniecającym balansowaniu na granicy życia i śmierci. Bohaterami są osoby zafascynowane wypadkami samochodowymi. Oglądanie nagrań zderzających się ze sobą samochodów z czasem jednak nie wystarcza. Im większa kraksa, im bliżej śmierci, tym większa stymulacja seksualna. Napięcie związane z coraz bardziej samobójczym przesuwaniem granic ciasno splata się tu z ciałem i pożądaniem. [Maja Budka]
12. „Sliver”
Mówiąc o Sharon Stone w thrillerze erotycznym, w pierwszej kolejności myśli się o Nagim instynkcie. Rok po premierze tego filmu aktorka wystąpiła w thrillerze Sliver Phillipa Noyce’a. Stone wciela się tu w postać niedawno rozwiedzionej kobiety. Po wprowadzeniu się do nowego apartamentu nawiązuje romans z dwoma sąsiadami. Jeden z nich szpieguje innych mieszkańców, a drugi może być winny morderstw. W tym nowoczesnym, luksusowym wieżowcu z wieloma ukrytymi kamerami mieszkańcy sypiają ze sobą, ale niekoniecznie kończy się to dla nich dobrze. [Maja Budka]
11. „Niemoralna propozycja”
Demi Moore była w latach 90. głośnym nazwiskiem i thriller, w którym ekscentryczny bogacz proponuje jej filmowemu mężowi milion dolarów za noc spędzoną z małżonką, rozpalił wyobraźnię niejednego widza. Lyne’owi udało się stworzyć historię wiarygodną, i choć nie chodziło w niej wyłącznie o seks – jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać – nie sposób zaprzeczyć, że napięcie erotyczne w relacjach trójki głównych wykonawców aż iskrzyło. Demi Moore w roli Diany, która racjonalnymi przesłankami usiłuje przykryć aż nadmiernie widoczną fascynację miliarderem, Robert Redford w roli zblazowanego potentata, dla którego to tylko kolejna zabawa ludźmi i wreszcie Woody Harrelson w roli męża, który nie do końca – co za niespodzianka – odnajduje się z sytuacji. [Agnieszka Stasiowska]