Najlepsze FILMY o WAMPIRACH wszech czasów
10. Van Helsing (ex aequo)
Nie da się zaprzeczyć, że Van Helsing często bywa filmem po prostu kiczowatym, w którym efekty specjalne zdążyły się dość mocno zestarzeć. Niemniej dzieło Stephena Sommersa potrafi znakomicie zaintrygować fabułą (oczywiście niepozbawioną scenariuszowych dziur), a przede wszystkim kapitalnym klimatem dziewiętnastowiecznej Transylwanii. Nad Van Helsingiem nieustannie unosi się atmosfera grozy i niepewności połączonej z atrakcyjnym, przygodowym pazurem. I nawet jeśli opowieść o tytułowym bohaterze nie jest mistrzostwem kina wampirycznego, to film Sommersa wciąga tymi ponurymi rumuńskimi krajobrazami, gotyckimi zamczyskami, przerysowanymi wampirzycami, Draculą à la emerytowany frontman zespołu heavymetalowego z lat 70. i intrygującą tajemnicą. [Dawid Konieczka]
9. Underworld
Underworld to debiut reżyserski Lena Wisemana, dyrektora artystycznego zajmującego się takimi produkcjami jak Gwiezdne wrota czy Dzień Niepodległości. Już na tej podstawie widać, że potrafi on zainscenizować na ekranie wspaniale wyglądające sytuacje. Jeżeli chodzi o sam Underworld, widać, iż reżyser ma wiele pomysłów nie tylko na samą fabułę, ale i postacie. Wielokrotnie złapałam się na tym, że faktycznie przejmowałam się, jak to się wszystko skończy. Underworld ma tak naprawdę wszystko, co sprawiło, że produkcja stała się hitem. Jest więc różnorodność postaci, kostiumy niczym żywcem wyjęte z Matrixa (w przypadku kobiecych postaci obciskające to i owo), udane dekoracje, efekty specjalne i oprawa graficzna. Wszystko to sprawia, że mamy do czynienia z wampirycznym blockbusterem na miarę początku XXI wieku. No i niewątpliwym plusem jest Michael Sheen, który aktorsko nie ma sobie równych. [Gracja Grzegorczyk]
8. Nieustraszeni pogromcy wampirów
Prawie zapomniana, ale mimo wszystko zachwycająca pozycja w filmografii Romana Polańskiego, która jest w mojej pierwszej piątce ulubionych filmów z dzieciństwa. To pięknie zaprojektowana, subtelnie wywrotowa parodia filmów Hammera z lat 60., w której – ku uciesze widza – odhaczane są kolejne klisze gatunkowe. Sam Polański gra tu gorliwego ucznia szalonego starego łowcy wampirów (Jack MacGowan), który wyrusza, by zniszczyć dostojnego hrabiego von Krolocka (Freddy Mayne). Reżyser funduje nam emocjonalną jazdę bez trzymanki, gdzie kibicujemy to naszym bohaterom, to wampirom, a przepiękna Sharon Tate na zawsze wpisała się do historii kinematografii sceną w wannie. Punkt kulminacyjny zaś to niesamowity bal kostiumowy, gdzie nieumarli rozkoszują się swoją zgnilizną, tak dosłownie, jak i w przenośni. [Gracja Grzegorczyk]
6. Co robimy w ukryciu (ex aequo)
Kino wampiryczne według Taiki Waititiego i Jemaine’a Clementa. Film, który kipi humorem i absurdem (wzmocnionym dodatkowo formą mockumentu – skojarzenia z Biurem będą nieprzypadkowe) i jednocześnie w interesujący sposób podchodzi do tematu wampirów. Zamiast Transylwanii i zamku – mieszkanie na przedmieściach jednego z miast Nowej Zelandii, a w zamian za jednego, groźnego wampira – czwórka delikwentów, którym nieszczególnie blisko do archetypu wampira. Solidny ubaw gwarantowany – ci, którzy lubią kino w wykonaniu Waititego, z pewnością będą usatysfakcjonowani. [Łukasz Budnik]
6. Zmierzch (ex aequo)
Wysokie miejsce w tymże rankingu świadczyć mogłoby o tym, że obecna w okolicach premiery wszechobecna krytyka i kpina z ekranizacji książki Stephenie Meyer była przesadzona lub – co wydaje mi się bardziej prawdopodobne – prawdziwe jest powiedzenie, że nieważne jak mówią, byleby mówili. Bo rzeczywiście Zmierzch był ponad dekadę temu (jak ten czas leci!) na ustach wszystkich. I chociaż był to moim zdaniem film jednoznacznie nieudany, to trudno mi było dołączyć to fali hejtu, z którą twórcy musieli się zmierzyć – widzowie zawsze lubili historie miłosne ubrane w szaty fantastyki, więc zupełnie nie dziwiło mnie, że film znalazł tak szeroką grupę fanek i fanów. Z perspektywy czasu wspominam go jednak jedynie jako początek światowej kariery Kristen Stewart i Roberta Pattinsona, a zatem kojarzy mi się bardzo dobrze. [Filip Pęziński]
5. Nosferatu – symfonia grozy
Jedno z najwybitniejszych dzieł kinowego ekspresjonizmu niemieckiego, jeden z pierwszych horrorów i nieoficjalna adaptacja powieści Brama Stokera, której zawdzięczamy pierwszego wampira ekranu. F.W. Murnau nie miał praw do postaci Draculi, więc zastosował prosty fortel, zmieniając niektóre wątki i imiona postaci. Choć reżyser bezceremonialnie ukradł historię Stokera, to ciężko jest przecenić wpływ dzieła Murnaua na dalszy rozwój gatunku i kina w ogóle. Wizerunek Nosferatu zdeterminował wygląd krwiopijcy w całej wampirzej (pop)kulturze i po blisko 100 latach od premiery wciąż jeszcze inspiruje kolejnych filmowców (jak choćby niedawno Taikę Waititiego). Pomimo naturalnej archaiczności większości rozwiązań technicznych grozy podczas seansu przydaje znakomita kreacja Maxa Schrecka, który tak dobrze wcielił się w rolę hrabigo Orloka, że ówczesna widownia uwierzyła, iż aktor jest prawdziwym wampirem. To się nazywa występ! [Weronika Lipińska]
4. Blade: Wieczny łowca
Tuż przed podium znalazło się miejsce dla przedstawiciela komiksowego giganta w postaci ekranizacji jednego z bohaterów Marvel Comics. Zresztą jednej z dwóch – obok X-Men Bryana Singera – która nie przyniosła w XX wieku wstydu wydawnictwu. Blade udał się bowiem na każdym poziomie – miał charyzmatycznego głównego bohatera, oferował ciekawą historię osadzoną w fascynującym i rozbudowanym świecie oraz efektowne i zróżnicowane sceny akcji. Urzekł mnie od pierwszego seansu datowanego na końcówkę ery VHS i do dziś lubię do niego wracać, chociaż oczywiście kino akcji przyzwyczaiło nas współcześnie do zupełnie innego podejścia i standardów. W najbliższej przyszłości mamy zresztą doczekać się nowej ekranizacji przygód Blade’a. W roli tytułowej zobaczymy Mahershalę Aliego. Jak wypadnie? Tego nie wiemy, ale poprzeczka jest zawieszona całkiem wysoko. [Filip Pęziński]