Zdjęcia z planów HORRORÓW, dzięki którym PRZESTANIESZ SIĘ ICH BAĆ
Michael Myers i jego ulubiony napój
Podobne wpisy
Lata 70. i 80. XX wieku to okres ogromnej popularności horrorów typu slasher, którym ostateczny kształt według wielu znawców tematu nadał John Carpenter filmem Halloween z 1978 roku. Po sukcesie pierwszej części powstało jeszcze dziesięć obrazów o zabójcy w smutnej, lecz przerażającej masce. Najciekawsze w serii Halloween jest to, że morderca wcale nie jest potworem z piekła rodem lub z innego świata nadprzyrodzonego, lecz najprawdziwszym, bardzo pogubionym człowiekiem. Psychopatyczne skłonności do mordu Michael Myers przejawiał już od najmłodszych lat. W noc halloween w 1963 roku, mając sześć lat, z zimną krwią pozbawił życia swoją siostrę Judith. Właściwie nie wiadomo, czy wpływ na te wydarzenia miała straszliwa aura amerykańskiego święta, czy fakt, że Michael po prostu urodził się zły. W każdym razie w wyniku popełnionej zbrodni główny bohater trafił do szpitala psychiatrycznego, ale po piętnastu latach z niego uciekł, aby bez jakiejkolwiek przyczyny prześladować Laurie Strode (Jamie Lee Curtis), która w drugiej części serii dowiaduje się, że jest biologiczną siostrą bliźniaczką Michaela. Tym, na co warto w szczególności zwrócić uwagę w kontekście pierwszej części Halloween, jest fakt, że ten film, jako slasher, jest mało krwawy. Na wyobraźnię widza bardziej działają tu bowiem stylistyka obrazu oraz oczywiście fantastyczna, postać antybohatera.
Pierwszym aktorem, który zagrał antybohatera serii Halloween, był Nick Castle, przyjaciel reżysera filmu z 1978 roku, Johna Carpentera. Na zdjęciu z planu widać, że Castle najprawdopodobniej świetnie się bawił podczas kręcenia kultowego obrazu. Najbardziej rozpoznawalnym atrybutem Myersa jest jego maska, a Nick postanowił z niej zażartować, wlewając w nią popularny napój gazowany Dr Pepper. Być może dopiero założenie maski wyzwala w Myersie najgorsze instynkty, bo nosząc ją jako czapkę, morderca z filmu Halloween wydaje się całkiem miłym i zabawnym gościem.
Trochę znudzony ksenomorf
Szwajcarski malarz Hans Rudolf Giger, tworząc ksenomorfa, niezwykle umiejętnie połączył największe ludzkie fobie. Obcy to przecież trochę owad i trochę człowiek. Ociekający śluzem i krwawiący żrącym kwasem, posiadający dwie pary kończyn ksenomorf na ekranie po raz pierwszy ukazał się w roku 1979, w filmie Obcy – ósmy pasażer Nostromo. Mimo że obraz Ridleya Scotta przywdziewa szaty fantastycznonaukowe, to w rzeczywistości jest uniwersalnym horrorem, ponieważ wykorzystuje dobrze znany motyw walki o przetrwanie w pojedynku z nieznanym niebezpieczeństwem. Monstrum Gigera i Scotta było jednak czymś wyjątkowym, oryginalnym i wobec innych filmowych potworów niekonwencjonalnym. Tajemniczość i seksualność Obcego wzbudzały fascynację i przerażenie. Warto o tym pamiętać i mieć do postaci ksenomorfa szacunek, bo to właśnie kunszt wspomnianego malarza oraz umiejętności reżysera pozwoliły widzom na całym świecie bać się faceta w dziwnym przebraniu. Tak! Wiele osób o tym zapomina, ale ksenomorf to aktor w fenomenalnym kostiumie, a dowodem na to niech będzie przedstawione tutaj zdjęcie, na którym Alien, zapewne w oczekiwaniu na kolejną scenę ze swoim udziałem, siedzi znudzony na czymś w rodzaju stołka. A może jest zasmucony, bo zdaje sobie sprawę z faktu, że w XXI wieku twórcy wykorzystają go, aby straszył w jakichś gniotach z Predatorami, albo że znów spotka się z nieciekawie przedstawionymi Inżynierami?