REKLAMA
Ranking
SZYBKA PIĄTKA #82. Najbardziej wyczekiwane filmy 2019 roku
REKLAMA
Tak jak przed rokiem, tak i teraz przyglądamy się przyszłorocznemu repertuarowi kin, wybierając piątkę tych, których premier już nie możemy się doczekać. Tradycyjnie zachęcamy gorąco do podawania własnych typów 2019 roku w komentarzach.
Filip Pęziński
- Gwiezdne wojny IX – odkładając na chwilę (ale tylko na chwilę!) to, jak bardzo lubię Gwiezdne wojny w wykonaniu Disneya i jak bardzo cenię dokonania J.J. Abramsa, dziewiąta część sagi zapowiadana jest oficjalnie jako “finałowa”, co ma o tyle sens, że w Mrocznym widmie mieliśmy do czynienia z pierwszym – zrodzonym z Mocy – Skywalkerem, a w części dziewiątej zapewne ujrzymy śmierć ostatniego mieszkańca galaktyki, w którym płynie krew tego rodu, Kylo Rena. Nieważne zatem, ile Disney zaplanuje jeszcze filmów i seriali w świecie Gwiezdnych wojen, moja ukochana saga właśnie się kończy, a ja nie mogę doczekać się, żeby być tego końca świadkiem.
- Avengers: Endgame – znów mocno sentymentalnie, bo oto Avengers: Endgame ma podsumować i zakończyć pewien etap w budowaniu Kinowego Uniwersum Marvela. Zapewne będzie to czas pożegnania z dużą częścią bohaterów, z którymi przez te dziesięć lat zdążyłem się mocno zżyć. A poprzedni film z serii – Avengers: Wojna bez granic – udowadnia, że bracia Russo doskonale nadają się do powierzonej im roli.
- Once Upon a Time in Hollywood – Quentin Tarantino to zdecydowanie jeden z moich ulubionych (jeśli nie ulubiony) reżyserów. A mistrz powraca w przyszłym roku z naprawdę obiecującym projektem, którego każdy element sprawia, że wprost nie mogę się doczekać, kiedy zasiądę w końcu na kinowej sali.
- Vice – pokochałem od pierwszego seansu i uwielbiam do dziś Big Short, więc na kolejne wejście Adama McKaya do brudnego świata władzy i tych równiejszych czekam, odliczając nerwowo dni do polskiej premiery.
- Spider-Man: Far From Home / Bumblebee – dwa filmy, na które wstyd już nieco mi czekać, bo mocno i dosadnie będą się z pewnością odwoływać do widza nastoletniego. Ale ja tak bardzo chcę zobaczyć w końcu dobre Transformers i kolejnego dobrego Spider-Mana.
Mikołaj Lewalski
- Gwiezdne wojny IX – zakończenie nowej trylogii i zarazem historii rodu Skywalkerów to coś, do czego będę odliczać dni w kalendarzu. Przed J.J. Abramsem stoi nie lada wyzwanie, ale uważam, że stanie on na wysokości zadania.
- Avengers: Endgame – wiem, że powielam odpowiedzi Filipa, no ale co poradzę, że po Wojnie bez granic jestem podekscytowany losami marvelowskich herosów jak nigdy dotąd? Endgame będzie walką o wszystko, a nasi bohaterowie zaczną ją z pozycji przegranego. Liczę przede wszystkim na wzruszenia, minizawały serca (jak pod koniec pojedynku Thanosa z Iron Manem) oraz momenty czystego zachwytu (jak podczas pojawienia się Thora w Wakandzie)
- Godzilla II: Król potworów – pierwsza część to bardzo solidne i oszałamiające wizualnie kino, sequel zapowiada się na przepiękny spektakl, ukazujący swoich monstrualnych bohaterów jako istoty wzbudzające nie tylko grozę, ale i zachwyt (sami zobaczcie, jakie to ładne – https://www.youtube.com/watch?v=wVDtmouV9kM&t=1s).
- John Wick 3: Parabellum – ten film zamknie jedną z najciekawszych i najbardziej stylowych trylogii w historii kina akcji – jestem ogromnie ciekaw, jak Wick poradzi sobie z konsekwencjami swoich czynów z poprzedniej części i jaki będzie finał jego losów. Oby psiak nie ucierpiał tym razem.
- Joker – myślę, że nie uwierzyłbym w ten film i nie czekałbym tak na niego, gdyby nie fakt, że tytułowego (anty)bohatera gra sam Joaquin Phoenix – jeden z najlepszych aktorów swojego pokolenia (a być może i najlepszy). To będzie wielka rola, niezależnie od reszty filmu.
* BONUS: Nie chciałem się powtarzać jeszcze bardziej, ale muszę wspomnieć o Once Upon a Time in Hollywood (Tarantino, Brad Pitt, DiCaprio, Margot Robbie, Al Pacino, lata 60. – można by tak wymieniać i wymieniać) oraz o Królu Lwie (jestem ciekaw, jak jeden z filmów mojego dzieciństwa będzie się prezentować we współczesnej formie, a do tego bardzo intryguje mnie John Oliver w roli Zazu). Chciałbym też, żeby jakiś film spoza tej listy pozamiatał mną jak szmacianą lalką. W tym roku był to Pierwszy człowiek, po którym spodziewałem się dobrego filmu, a dostałem arcydzieło. Oby przyszły rok przyniósł choć jedno takie dzieło.
Jacek Lubiński
- Glass – Shyamalana zwieńczenie trylogii, na której powstanie przyszło nam trochę czekać. Po ubiegłorocznym Split liczę na cud, miód i słone orzeszki.
- Faworyta – Lanthimos to obecnie jeden z ciekawszych, najbardziej nieszablonowych twórców, więc bardzo jestem ciekaw, jakie kuriozum wysmażył teraz. Zwłaszcza po bardzo pochlebnych recenzjach jest to jeden z moich… faworytów 2019 roku.
- Witajcie w Marwen – Robert Zemeckis, II wojna światowa i kukiełki? Day one, baby!
- Przemytnik aka The Mule – Clint Eastwood nie ma ostatnio dobrej passy, ale to gigant, więc cieszy, że znowu pojawia się na dużym ekranie w głównej roli. Przypuszczalnie, niestety, jednej z ostatnich, więc tego nie mogę przegapić.
- Avengers: Endgame – mimo wszystko chcę zobaczyć jak ta cała szopka się skończy (i zapewne rozpocznie na nowo). Jest to jakiś rozdział nowej historii kina, zatem jego zwieńczenie powinno być z samej definicji mocne i, mam nadzieję, że lepsze od ostatnich filmów superhero.
Maciej Niedźwiedzki
- Toy Story 4 – nie tyle (i nie tylko) seans obowiązkowy, ile sprawa osobista. Trylogię Pixara otaczam kultem i czcią. Zabrałbym ją ze sobą na bezludną wyspę. Nie chciałbym, by czwarta część była kolejną puentą, ale nowym otwarciem. Liczę na nowe problemy, niespodziewane katastrofy i odkrywanie nieznanych terytoriów.
- Once Upon a Time in Hollywood – wobec nowego filmu Tarantino mam gigantyczne oczekiwania. Jeśli wystawię 9/10, to naprawdę mogę być rozczarowany. Liczę na coś bezbłędnego, na Tarantino na poważnie. Na kino bliższe życia niż popkultury, choć niepozbawione błyskotliwej intertekstualnej zabawy i ostrego humoru.
- Gwiezdne wojny IX – nie polubiłem się z Przebudzeniem Mocy, nie przyklasnąłem kierunkowi obranemu w epizodzie VIII. Z niecierpliwością wypatruję już jednak przedsprzedaży biletów. Chcę bardzo wiedzieć, kto jest kim, kto zginie, kto przeżyje i po co to wszystko. To przecież nie przelewki. Chodzi o równowagę Mocy w całej Galaktyce!
- Faworyta – jest coś podejrzanego w tym historycznym, kostiumowym filmie Lanthimosa. Greckiego reżysera nie łączę z powtarzaniem filmowych form i konwencji, ale z ich drastycznym przełamywaniem. Mam nadzieję, że tym razem Lanthimos rozsadzi sztywny gatunkowy gorset klasycznego widowiska.
- Król Lew – Jon Favreau popchnął Księgę dżungli w niespodziewanym kierunku. W przypadku Króla Lwa nie oczekuję wielkich fabularnych wolt, ale nadania tym kolosalnym bohaterom nowych znaczeń, pozwalających w nieco inny sposób odczytać ich postawy. I tak, Hans Zimmer powinien dostać za ten film drugiego Oscara. Ta ścieżka dźwiękowa jest warta dwóch złotych rycerzyków.
Maja Budka
- Mirai – najnowsza animacja Mamoru Hosody, twórcy między innymi Wilczych dzieci czy O dziewczynie skaczącej przez czas. Na tym mogłabym skończyć, ale Mirai zapowiada się wysoce ciekawie. Chłopiec Kuna odkrywa zaczarowany ogród, w którym przenosi się w czasie i spotyka starszą wersję swojej siostry. Nie mogę się doczekać, aby ujrzeć, jak Hosoda zobrazuje dziecięcą wyobraźnię! I patrząc na zwiastun, nie wydaje mi się, bym miała się rozczarować. Pewne jest, że Japończyk zaserwuje mi dużo śmiechu i jeszcze więcej wzruszeń, na które czekam, odliczając do lutego.
- Faworyta – co tu dużo pisać, Faworyta interesuje chyba każdego. Zapowiada się arcyciekawe przełamanie konwencji kina kostiumowego. A duet Stone i Weisz, jak również kreacja Colman intrygują podwójnie. Przeczuwam, że film Lanthimosa rozsadzi ekran.
- Dumbo – o Dumbo mogę powiedzieć jedno: mam do niego cholerny sentyment. Jest to opowieść, którą najcieplej wspominam z dzieciństwa. I choć najnowsze wcielenie uchatego słonia może budzić wątpliwości, dla mnie film zapowiada się przede wszystkim magicznie. A fakt, że za sterami stoi Tim Burton, jedynie podsyca moje oczekiwania. A więc, kiedy większość będzie z łezką w oku wspominać swoje słodkie dzieciństwo na seansie Króla Lwa, ja będę robić to samo na Dumbo. Tak, będę płakać.
- Szczęśliwy Lazzaro – nie udało mi się trafić na film Alice Rohrwacher na tegorocznych Nowych Horyzontach, czego do dziś sobie nie wybaczyłam. Tym bardziej, że Szczęśliwy Lazzaro zbiera nie tylko pochwalne recenzje na całym świecie, ale i nagrody, między innymi z Cannes. Oprócz tego film wydaje się po prostu przepiękną i refleksyjną przypowieścią.
- Sergio i Siergiej – co mogę poradzić, mam ogromną słabość do kubańskich klimatów. A i fabuła filmu wydaje się niezwykle ciekawa. Kubański profesor filozofii marksistowskiej niespodziewanie nawiązuje kontakt radiowy z ostatnim sowieckim kosmonautą uwięzionym na stacji orbitalnej. Nie da się przejść obok takiej historii obojętnie.
REKLAMA