ŚWIETNE filmy nakręcone przez ZŁYCH REŻYSERÓW

Popełnić zły film zdarza się nawet największym twórcom. I robią to nie jeden raz w swoich karierach. Słabsi i ci średni reżyserzy czekają zaś na chociaż jeden hit, który da im taką sławę, że widzowie będą przez lata ich wspominać. Czasem się udaje, lecz w praktyce zwykle nie zmienia to sytuacji owych słabszych reżyserów. Pozostają takimi na zawsze, chociaż o ich najlepszych filmach dyskutuje się przez dziesiątki lat. Tak jest właśnie z zebranymi tu twórcami. Ich pojedyncze dzieła weszły do historii kina i ciągle się je wspomina, lecz same nazwiska gdzieś zaginęły albo przytacza się je wyłącznie wtedy, gdy trzeba podać przykłady reżyserów z przypadku, jeśli chodzi o talent i ich najgorsze filmy. Czasem to niesprawiedliwe wyśmiewanie, a czasem celna krytyka. Oceńcie sami poniższych twórców, może jednak przez pryzmat ich najlepszych filmów.
Irvin Kershner, Gwiezdne wojny: Część V – Imperium kontratakuje, 1980
Irvin Kershner nigdy nie był powszechnie uważany za wybitnego reżysera przed premierą ani po premierze Imperium kontratakuje. George Lucas potrzebował raczej organizatora planu niż kogoś, kto zrealizuje swoją ponadczasową wizję, i to się udało. Pamiętać jednak należy, że niestety nazwisko Kershner właściwie nie istnieje, gdy się wypowiada tytuł Imperium kontratakuje, a to coś znaczy. Stojąc za plecami Lucasa, Kershner stworzył jedną z najbardziej ikonicznych części sagi Star Wars, po czym zniknął.
Paul W.S. Anderson, „Ukryty wymiar”, 1997
Anderson może nie jest reżyserem złym, ale powiedzmy, że średnim. Kręci swoje filmy w ramach czystej funkcji rozrywkowej, które pełni kino science fiction i fantasy. Ukryty wymiar jest jednak o wiele poważniejszym, złowrogim filmem o szaleństwie ludzkiego umysłu, obok którego nie można przejść obojętnie. Jako horror przeraża, a niektóre sceny polecałbym oglądać co najmniej w zwolnionym tempie, żeby zrozumieć, co reżyser nam chce pokazać w nieco skrytych obrazach.
Stephen Sommers, „Mumia”, 1999
W filmografii Sommersa wart uwagi jest jeszcze Van Helsing. W przypadku Mumii udało się reżyserowi stworzyć film, który łączy w sobie wiele gatunków – od przygodowego, przez horror, aż po komedię. Ta mieszanka sprawiła, że Mumia jest filmem uniwersalnym, który podoba się szerokiemu spektrum widzów. Trudno się więc dziwić, że produkcja zdobyła status filmu kultowego. Stała się inspiracją dla wielu innych filmów, doczekała się sequeli oraz remake’u, jednak żadna z tych produkcji nie dorównała oryginałowi.
Richard Kelly, „Donnie Darko”, 2001
Najbardziej niezrozumiały film świata? Być może po prostu otwarty na wiele interpretacji. Kelly nie nakręcił od tamtej pory żadnego przyzwoitego filmu. Donnie Darko to naprawdę jednorazowy strzał, ale jakże udany, wręcz genialny, jakby reżyser pozostawił w nim wszystko, co posiadał w głowie, cały swój talent i pomysły. Tak więc po Darko kariera Kelly’ego gwałtownie się zapadła. A co do Darko, jest filmem kultowym, ale dlaczego? Czy to sprytny satyryczny eksperyment? Może to głęboki, poruszający traktat filozoficzny? A może widzów ujęła genialność występu Gyllenhaala.
Jan De Bont, „Twister”, 1996
Tak do końca chyba nigdy nie czuł się komfortowo na krześle reżysera. Lepiej mu wychodziło stanie za kamerą, czego dowodami są np. Ciało i krew, Polowanie na czerwony październik, Nagi instynkt. Jako reżyser zrealizował w swojej karierze kilka filmów, w tym Speed, ale w ramach kina akcji to Twister przetrwał i wciąż ogląda się go z zapartym tchem. Jeszcze przez wiele lat, chociaż nakręcono już wiele produkcji o trąbach powietrznych, przetrwa jako wzorcowa produkcja katastroficzna.
Renny Harlin, „Wyspa piratów”, 1995
Wyspa piratów Harlina to nie jego jedyny dobry film (ale najlepszy ze względu na unikalny styl), chociaż za jego realizacją stała doskonała kombinacja elementów, które rzadko współgrały w innych produkcjach tego reżysera. Tytuł pochodzi z najlepszego okresu reżysera, kiedy zrealizował zaraz po sobie Szklaną pułapkę 2, Na krawędzi, ową Wyspę piratów oraz Długi pocałunek na dobranoc. Solidny budżet pozwolił w przypadku Wyspy piratów Harlinowi na misterne skonstruowanie świata, który jeszcze wtedy popularności nie mógł zdobyć. Zaangażowanie takich aktorów jak Geena Davis i Matthew Modine dodało produkcji wiarygodności i charyzmy. Harlin zdołał zrównoważyć intensywne sekwencje akcji z ciekawą fabułą i charakterystycznym stylem wizualnym, co sprawiło, że film wyróżniał się na tle innych jego produkcji, ale dzisiaj niestety właściwie nikt już o nim nie pamięta.
Pitof, „Vidocq”, 2001
Pitof, francuski reżyser i twórca efektów specjalnych, tak wyśmiewany przez niektórych widzów, którzy w Kobiecie-Kocie widzą najgorszy film świata, a to nieprawda. W gatunku filmów superbohaterskich są gorsze, a jednak o wiele lepiej oceniane. Pisałem o tym już kilka razy, więc nie będę wracał do tematu. W jego niewielkim portfolio jest jednak inna perełka, która wciąż pozostaje bardzo osamotniona, jeśli chodzi o jakość – klimat, estetykę, aktorstwo. Vidocq jest filmem surrealistycznym, pełnym tajemnic i mrocznej atmosfery, wyróżnia się wyjątkowym stylem wizualnym. Polecam wam go na zwieńczenie każdego samotnego wieczoru.