search
REKLAMA
Ranking

Strzeżcie się! Nadchodzi MROCZNE UNIWERSUM

Jakub Piwoński

17 czerwca 2017

REKLAMA

Mumia

Tutaj nie trzeba uskuteczniać przewidywań, tylko podsumować to, co od tygodnia możemy oglądać w kinie. Mumia powróciła, ale nie jest to powrót, którego byśmy sobie życzyli. Nawet Tom Cruise i jego kaskaderskie wyczyny nie zdołały zagwarantować filmowi sukcesu. Według mnie inaugurujący Mroczne Uniwersum obraz wyłożył się na niezdecydowaniu twórców względem tego, w jakim kierunku chcą pójść. Nowa Mumia chce żartować, choć żartami wymuszonymi, przy jednoczesnym udawaniu mroku oraz obieraniu konwencji kina akcji. Jak słusznie zauważył redakcyjny kolega, istnieje porcja filmów, które o wiele lepiej wykorzystują potencjał tej historii, a nikt nimi nie chciał otwierać żadnego uniwersum. Fani już teraz z łezką w oku zaczynają wspominać czasy Brendana Frasera, którego Mumia, choć nigdy arcydziełem nie była, wciąż daje tak wiele frajdy z obcowania z czystą, niewymuszoną przygodą.

Frankenstein i narzeczona

Frankensteina nie trzeba nikomu przedstawiać. Jego historia przewija się bowiem w kinie od lat, przybierając przeróżne formy (ukrywając się chociażby w science fiction traktującym o przyszłości SI). Co ciekawe, decydenci z Universal nie są póki co zainteresowani suchym remakiem pierwowzoru z 1931 – no bo ileż można. Na 2019 zapowiedziana została realizacja Narzeczonej Frankensteina. Oryginał uchodzi za jeden z najlepszych sequeli w historii kina. Co może dać nowa wersja? Chodzą słuchy, że wybranka serca słynnego monstrum ma pełnić rolę symbolu kobiecej emancypacji. Za reżyserię odpowiada Bill Condon, reżyser, który lubi wyraziste, kobiece postaci – ostatnio dał światu Piękną i Bestię, którego główna bohaterka, jeśli nie na ekranie, to z pewnością poza nim, spełnia feministyczne kryteria. Na razie nie wiadomo, kto wcieli się w rolę wyzwolonej narzeczonej Frankensteina (ponoć Kurtzmanowi marzy się w tej roli Angelina Jolie), ale za to postać samego słynnego monstrum jest już obsadzona – zagra go Javier Bardem.

Dracula i Van Helsing

Po wpadce, jaką zaprezentowano filmem Dracula Untold (którego krytyka, według mnie, jest znacznie przesadzona – mogąc porównać film do nowej Mumii), trudno jest rokować, w jakim kierunku pójdą twórcy nowej wersji przygód najsłynniejszego wampira. Dróg jest oczywiście wiele. Z ambicjami Draculi Francisa Forda Coppoli, potrafiącej sięgać tematyki egzystencjalnej, raczej nie ma się co ścigać. Pewnie lepiej sprawdzi się schemat pełnego akcji pojedynku, w którym Dracula dostanie możliwość ponownego zmierzenia się ze swym odwiecznym przeciwnikiem. Ponoć scenarzyści nowego Van Helsinga mają już nawet pomysł na to, jak odświeżyć postać legendarnego pogromcy wampirów (w którą ostatni raz, przypomnijmy, wcielał się Hugh Jackman, w przerwie między kolejnymi X-Menami). Inspiracją ma być charakter i styl czwartego Mad Maxa – zachwycający nie tylko dynamiką, ale i tajemniczości głównego bohatera. Z ciekawie kontrastującymi ze sobą postaciami – czyli dobrym Van Helsingiem, zawierającym w sobie wiele brudu i mroku, oraz złym Draculą, uosabiającym jednocześnie ład i szlachetność – to połączenie nadal może zadziałać. Oby tylko poprowadzone zostało odpowiednimi pokładami charyzmy aktorów.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA