Rok 2019 w kinie SUPERBOHATERSKIM. Bomby i niewypały
Świat X-Men
Podobne wpisy
Ostatecznie sfinalizowany zakup 20th Century Fox przez Disneya sprawił, że w czerwcu 2019 roku zobaczyliśmy na ekranach kin ostatnią odsłonę głównej serii o X-Men tworzonej przez Foxa od 2000 roku. Niestety było to bardzo gorzkie pożegnanie. Seria, która zdawała się już martwa w dniu premiery fatalnych X-Men: Apocalypse, została ostatecznie dobita dziwnym tworem reżyserowanym przez dotychczasowego scenarzystę serii. Powstał film zupełnie niepotrzebny, pozbawiony chociażby jednej udanej sceny, absurdalnie remakujący X-Men: Ostatni bastion i kończący tę serię w zupełnie niesmaczny sposób. X-Men: Mroczna Phoenix to najgorszy film, jaki widziałem w całym 2019 roku.
Data premiery Nowych mutantów, którzy mieli pojawić się na ekranach w sierpniu tego roku, została ponownie przesunięta – tym razem na kwiecień 2020 roku. Jest to już czwarta data premiery filmu.
Cała reszta
Pod koniec zeszłego roku, kiedy pisałem o filmach superbohaterskich, które mogą skraść serca widzów w 2019 roku, dość optymistycznie założyłem, że mogą być to tytuły spoza wielkiej trójki (Marvel, DC, X-Men). Niestety, nie mogłem się bardziej mylić.
Rok rozpoczęliśmy od Glass M. Night Shyamalana, czyli połączenia losów bohaterów Niezniszczalnego i Split, w którym rolach głównych powrócili znani z tych filmów Bruce Willis, Samuel L. Jackson oraz James McAvoy. Niestety, okazało się, że Shyamalan kompletnie nie miał pomysłu na film, a całość nie potrafiła dostarczyć chociażby pojedynczej satysfakcjonującej sceny czy rozwiązania fabularnego. Film spotkał się z dość jednoznaczną krytyką widzów i krytyków. Przy dwukrotnie większym budżecie zarobił mniej niż Split.
W kwietniu na ekranach zadebiutowała kolejna filmowa inkarnacja Hellboya. Film, który według obietnic miał w końcu oddać sprawiedliwość komiksowi Mike’a Mignoli, okazał się kolejnym niewypałem 2019 roku. Jak dowiedzieliśmy się z przecieków, twórcy i producenci zupełnie nie potrafili dogadać się w kwestii wizji, a atmosfera na planie była napięta do tego stopnia, że David Harbour – główna gwiazda produkcji – miał wielokrotnie trzaskać drzwiami i opuszczać plan zdjęciowy. Fakt, że zarobki filmu nie pokryły nawet budżetu, sprawi prawdopodobnie, że przez dłuższy czas nikt nie pomyśli o kolejnym romansie Hellboya z kinem.
Pod koniec maja odbyła się z kolei premiera sygnowanego przez Jamesa Gunna Brightburn: Syna ciemności. Był to nieoparty o komiks horror, którego pomysłem wyjściowym była chęć znalezienia odpowiedzi na pytanie, co by było, gdyby Superman był zły. Film przeszedł przez kina bez większego echa.
Czy według was był to udany rok dla kina superbohaterskiego?