REDAKCYJNE TOP 5. Osobiste listy najlepszych filmów 2017 roku
Rafał Oświeciński
1. Blade Runner 2049
Zwycięskie starcie z wielką legendą – ciekawiej niż pierwowzór porusza wątki sztucznej inteligencji, a przy okazji jest oszałamiający wizualnie.
2. Mother!
Najbardziej alegoryczny film ostatnich lat – mistrzostwo reżyserii, napięcia i budowy nieoczywistych znaczeń. Nawet jeśli przekaz wydaje się tendencyjny, to proszę was, chcę więcej tak prawdziwie autorskiego kina, które wzbudza iście skrajne emocje.
3. The Square
O sztuce współczesnej – rasowa i błyskotliwa satyra, która dostarcza argumentów i wszelkim szydercom, ale i jej obrońcom.
4. La La Land
Najbardziej uroczy film roku z wzruszającym, gorzkim i mądrym finałem, najlepszym w tym roku. Mnie ukłuł głęboko.
5. Baby Driver
Czysty filmowy fun – kapitalne pomysły inscenizacyjne, miłe dźwięki, świetni bohaterowie. Film do uwielbiania.
Tuż poza podium: Zabicie Świętego Jelenia, Manchester by the Sea, Sieranevada, Milczenie, Split, Elle
Filip Pęziński
1. Wojna o planetę małp
Jest w tym filmie scena, która w moim sercu definiuje całość. Jedna z małp, która zdradziła głównego bohatera, mówi, że nie potrzebuje pomocy, sama się uratuje. Wtedy Cezar pyta, czy zostało coś do ratowania. Wojna o planetę małp to historia o woli życia, okrucieństwie, przetrwaniu, wolności, rodzinie, przyjaźni. To historia o wojnie, ale nie tej z czołgami w roli głównej. To historia o wojnie, która toczy się w nas.
2. Blade Runner 2049
Denis Villeneuve porwał się na rzecz, która udać się nie mogła, czyli kontynuację kultowego Łowcy androidów. Butnie przy tym zapowiedział, że porażka nie jest opcją i rzeczywiście nie była. Blade Runner 2049 to wielkie, przepiękne kino, które w mądry sposób koresponduje z oryginałem, zupełnie na nim nie żerując. Związek K i Joi to emocjonalna petarda roku.
Podobne wpisy
3. Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
Stylistycznie, klimatycznie i narracyjnie czegoś takiego ta seria nie widziała. Fabularnie nie tylko zrywa ze wszystkim, czego po filmie można było się spodziewać, ale uniwersum nie było tak wywrócone do góry nogami od czasów Imperium kontratakuje. Emocjonalna petarda, wizualna uczta. Tak bardzo świeże.
4. Strażnicy Galaktyki Vol. 2
James Gunn za nic ma ogromny budżet, disneyowską konwencję i oczekiwania widzów. Robi film autorski, w pełni skupiony na bohaterach i relacjach między nimi, gdzie właściwa fabuła mogłaby zostać zamknięta w dwudziestu minutach. Dodajmy do tego niesamowite rozwiązania wizualne i doskonały soundtrack, a dostaniemy najlepszy film Marvel Studios.
5. Logan: Wolverine
James Mangold zabiera nas do bezkompromisowego świata i w wielkim stylu żegna z postacią Logana, którą jako widzowie mogliśmy oglądać w wykonaniu Hugh Jackmana przez siedemnaście lat. Znakomity, poruszający i odważny film. Trudno się nie wzruszyć.
Wyróżnienie: Wonder Woman za pierwszy film o superbohaterce na takim poziomie!
Dawid Konieczka
1. A Ghost Story
Kontemplacyjna, niemal oniryczna opowieść o transcendentnym charakterze, która pokazuje, jak krótkie jest nasze życie i jak szybko wszystko przemija – nawet to, o czym mówi się, że jest wieczne. Miłość, tęsknota, pamięć, egzystencja – A Ghost Story unaocznia niemożliwy do ogarnięcia ludzkim rozumem ogrom abstrakcji, jaką jest czas i udowadnia, że nasze życie jest tylko jego mikroskopijnym odcinkiem. Dodatkowo przedstawia też poruszającą i smutną, a jednocześnie pouczającą historię miłości dwojga ludzi, ich planów i rozczarowań, pragnień i tęsknot, trudności i przezwyciężania tychże. Niech was nie zwiedzie dziwna rola Caseya Afflecka, który przez niemal cały film chodzi przykryty prześcieradłem. A Ghost Story niesamowicie daleko do banału.
2. Manchester by the Sea
Druga pozycja w topie, w której centralną postacią jest bohater grany przez młodszego z braci Affleck. Tutaj jednak Casey (a także towarzyszący mu Michelle Williams, Lucas Hedges i Kyle Chandler) ma znacznie większe pole do popisu i pokazuje, czym jest subtelne, stonowane aktorstwo na najwyższym poziomie. Manchester by the Sea to film o tragedii i traumie przez nią wywołanej, ale opowiada o nich w sposób całkowicie pozbawiony jakiegokolwiek patosu czy wręcz większej ekspresywności. Wszystko rozgrywa się tu w spojrzeniach, małych gestach, które jedynie podpowiadają, że za tymi kamiennymi twarzami kryją się wulkany emocji, wśród których dominuje gorycz, rozczarowanie i poczucie winy.
3. Zabicie świętego jelenia
Jeden z najbardziej niepokojących filmów minionego roku, który wykręca wnętrzności już od (dosłownie) pierwszego ujęcia. Kolejny obraz Lanthimosa pełen niewiary w człowieka, wszechobecnego chłodu, pozbawiony niemal jakichkolwiek emocji. Grek ponownie pokazuje postępującą mechanizację ludzkich relacji, sztuczność zachowań i zanikające w błyskawicznym tempie poczucie większego sensu czy wyższego porządku. Wysmakowane, monochromatyczne kadry i prawie nieznośna muzyka tylko dopełniają obrazu przerażającego ekranowego marazmu. Ponadto pod skrzydłami Lanthimosa Colin Farrell notuje kolejny fantastyczny występ, co powoli staje się regułą.
4. Blade Runner 2049
Świetna kontynuacja żelaznego klasyka science fiction, która ostatecznie udowadnia, że Denis Villeneuve to jeden z najzdolniejszych i najbardziej wszechstronnych reżyserów współczesnego kina. Blade Runner 2049 wykorzystuje do maksimum w zasadzie wszystkie najważniejsze zdobycze technologiczne obecnego kina, jest technicznie doskonały i zapierający dech w piersiach. Dodatkowo film nie powiela tematów poruszonych w poprzedniej części ani też nie rozpoczyna zupełnie nowych – raczej rozszerza cały świat przedstawiony i znacznie rozbudowuje znane już kwestie o kolejne interesujące przemyślenia.
5. Czerwony żółw
Takie filmy można najprościej określić wyrażeniem „magiczny”. Wspaniała, kolorowa animacja łącząca wrażliwość twórców studia Ghibli z uniwersalną problematyką. No właśnie, niezwykle uniwersalną, bo Czerwony żółw to jeden z tych obrazów, z których można wyciągnąć dziesiątki różnych interpretacji, odbierać na całkowicie odmienne sposoby, wyszukiwać kolejne konteksty i symbole.
Maja Budka
1. Fukushima, moja miłość
Przeczuwam, że to do filmu z miejsca drugiego przyjdzie mi wracać częściej. Najnowszy obraz Doris Dörrie zasługuje jednak na odrobinę uwagi oraz miłości. Fukushima, moja miłość, opowiadając historię dwójki kobiet, które utraciły wszystko, nie jest filmem przygnębiającym ani ponurym. Jest o zderzeniu dwóch różnych charakterów: eleganckiej gejszy Satomi oraz krnąbrnej Niemki Marie, które odbudowują zrujnowany dom gdzieś na pustkowiu zapomnianej Fukushimy. Dzieło silnie nawiązuje do japońskiej kultury, dostarcza wzruszeń oraz uwodzi subtelnym humorem, między innymi w scenie lekcji picia herbaty. Minimalistyczne, czarno-białe dzieło reżyserki ma w sobie wiele wdzięku i piękna, które po prostu cieszy i wzbogaca.
2. The Florida Project
Nareszcie powstał film o dzieciach, które przeklinają i plują na samochody. The Florida Project jest bardzo niewinnym filmem w samej swojej filmowości. Jest jak ukryta kamera, która obserwuje niepozorne przedmieścia najszczęśliwszego miejsca na świecie, możliwie jak najdalej od depresyjnego i moralizatorskiego dramatu. Sean Baker przemyca gorzki świat dorosłych w iście słodkiej, baśniowej stylistyce i pastelowych barwach, jakby ukazany oczami beztroskiego dziecka. Udowadnia tym samym, że kino zaangażowane nie musi być ciężkostrawne. Na dobitkę świetna rola Willema Dafoe i młodziutkiej Brooklynn Prince. Nic, tylko się zakochać.
3. Czerwony żółw
Minimalistyczna, cicha i oniryczna baśń przeszyta wrażliwością japońskiego studia Ghibli. Urzekła mnie na samym wstępie, a seans był jak sen – błogi i spokojny. Cały film zaś skąpany był w słodkiej melancholii, odwoływał się do silnej więzi piękna ze smutkiem. Wyspa rozbitka niczym mikrokosmos przybliżała dzieje człowieka i jego więzi z naturą. Elegancja, więcej takich animacji proszę
4. Moonlight
Tego filmu nie trzeba nikomu przedstawiać. Było o nim głośno już przed tym, jak trafił do polskich kin w lutym poprzedniego roku. Dzieło Barry’ego Jenkinsa to popis filmowej poezji. Neonowa paleta barw, odrealniona muzyka, slumsy, gangsterka, ale przede wszystkim ludzka wrażliwość. Kino kontrastów, czułe i agresywne. Świeże spojrzenie na czarne dzielnice, które nie ograniczają się do ulicznych porachunków i narkotykowej dilerki.
5. Twój Vincent
Obawiałam się, że film okaże się ckliwy oraz mdły od nadmiaru sentymentalności. Nie był. Twój Vincent zaprezentował się jako swobodnie poprowadzona historia, której każdy element przemawiał malarskim językiem Vincenta van Gogha. Niebanalna warstwa wizualna uzupełniła się z ciekawym podejściem do biografii postimpresjonisty. Nie na tyle, by zdobyła podium, ale na zaszczytne, ostatnie miejsce w topce zasłużyła.