Najlepsze THRILLERY NETFLIXA w ostatnich latach (także dystrybucja)

Netflix – nie oglądam – tak mi te dumnie pisane na Facebooku słowa utkwiły w pamięci, bo są pewnego rodzaju manifestacją bezradności, próbą chociaż na chwilę stania się w społeczności internetowej kimś wyróżniającym się jedynym w swoim rodzaju gustem. Taka postawa jest jednak wyjątkowo nieobiektywna, redukcyjna i niegodna myślącego człowieka, bo Netflix nie jest żadnym bytem ideologicznym, który ma za zadanie produkować złe filmy. To zwykła platforma streamingowa, nic więcej. Mało tego – w zakresie thrillerów od lat całkiem nieźle sobie radzi, produkując je, dystrybuując, a także po prostu publikując, więc z powodzeniem można wybrać kilka godnych polecenia tytułów, od których naprawdę nie będzie się można oderwać.
„Zostaw świat za sobą”, 2023, reż. Sam Esmail
Z apokalipsy w tej produkcji wyziera spokój, mordercza stagnacja, a przez to przebogate napięcie. W tym apokaliptycznym thrillerze nie ma powrotu do normalności, wszystko się nieubłaganie kończy. Amanda Sandford i jej mąż Clay zabierają swoje dzieci na weekendowy rodzinny wypad do pięknego domu na Long Island, aby uciec od miejskiego zgiełku. Jednak ich wakacyjny odpoczynek zostaje wkrótce przerwany, gdy właściciel domu i jego córka Ruth przybywają w środku nocy z powodu przerw w dostawach prądu w mieście. To zjawisko jest oznaką czegoś większego, a dwie rodziny muszą nauczyć się ufać sobie nawzajem, jeśli chcą mieć jakąkolwiek szansę na przetrwanie.
„Kontrola bezpieczeństwa”, 2024, reż. Jaume Collet-Serra
Nie tak dawno napisałem, że właśnie na Netfliksie pojawił się godny następca Szklanej pułapki, świąteczny film akcji, ale nie bezsensownie płytki, trzymający w napięciu i prezentujący ciekawą grę dramatyczną między sprawcą i ofiarą. To kino akcji z bardziej rozbudowanym komponentem psychologicznym, który wpływa pozytywnie na odbiór całości, daje mu tajemnicę i suspens. Fabuła zaś została umiejscowiona w święta, żeby zbudować charakterystyczny klimat. Niestety Kontrola bezpieczeństwa została spozycjonowana jako film 13+, a ileż by zyskała, gdyby podnieść tę kategorię do R. Tak wiele scen mogłoby się do końca rozwinąć, żeby wejść głębiej nie tyle w bebechy postaci, ile w bebechy mentalne głównych bohaterów. Dla wnikliwych obserwatorów znajdzie się też pewien smaczek ideologiczny, którego nośnikiem jest jedna z drugoplanowych postaci.
„Gad”, 2023, reż. Grant Singer
Zaczyna się spokojnie, by za pomocą zadziwiających twistów stać się jedną z najbardziej niepokojących produkcji Netflixa. Bohaterem fabuły jest zatwardziały, krnąbrny detektyw Tom Nichols (Benicio Del Toro), który niespodziewanie dla siebie zostaje wciągnięty w śledztwo w sprawie morderstwa, niby zbrodnia, jakich wiele, a jednak nie. Śledztwo Nicholsa w tej sprawie prowadzi go nie tylko do okrycia sieci korupcji, ale i przedziwnie interferuje z jego życiem, stając się elementem dla niego całkowicie destrukcyjnym.
„Rekiny w Sekwanie”, 2024, reż. Xavier Gens
Ostatecznie zaklasyfikowałem ten film jako thriller, chociaż dla niektórych widzów może być i komedią. Bo trudno się nie uśmiechnąć, kiedy fabuła opiera się na gigantycznym rekinie o pseudonimie Lilith, który pojawia się w Sekwanie i to tuż przed tym, jak Paryż ma gościć pływaków triathlonowych. Jak to zwykle bywa w takich filmach, burmistrz odmawia odwołania wydarzenia, więc policja, ekolodzy i badaczka oceanów muszą połączyć siły, aby znaleźć i zniszczyć śmiercionośnego rekinka. Okazuje się, że bohaterów z żarłaczem łączy więcej, niż można się spodziewać.
„Telefon pana Harrigana”, 2022, reż. John Lee Hancock
Dobrze jest czasem obejrzeć film, w którym cała jego groza nie opiera się na hektolitrach krwi, lecz mozolnym budowaniu nastroju, a potem jakimś nagłym tąpnięciu, które dosłownie wbije widza w fotel. Najpierw więc kontemplacja, nawet taka przedłużająca się, niemal w niektórych momentach nudna, aż wreszcie wybuch, a potem już tylko doświadczanie mądrego rozgrywania lęku z widzem. Pozwolicie więc, że nie zdradzę wam tego twistu, bo wtedy pozbawiłbym was całej przyjemności z wyczekiwania na niego.
„Kobieta w oknie”, 2021, reż. Joe Wright
Można powiedzieć, że zamachy na dzieła Hitchcocka w postaci remake’ów zwykle kończyły się źle, ale są wyjątki, zresztą Kobieta w oknie nie jest jedynym. Produkcja Joe Wrighta to thriller psychologiczny, który jest z jednej strony przesadzony, kiczowaty i przedramatyzowany, ale działa na emocje tak bardzo, że nie sposób przestać go oglądać. To, jak Amy Adams radzi sobie z konsekwencjami bycia świadkiem morderstwa, jest hipnotyzujące i straszne. Ciekawe, ilu z nas byłoby w stanie w ten sposób reagować.
„1922”, 2017, reż. Zak Hilditch
Niewygodny film, poruszający wiele trudnych tematów, które niektórzy z nas zapewne znają ze swojego życia rodzinnego, aktualnego, a może przeszłego. Nie mówię, że dosłownie, ale w jakimś metaforycznym sensie z pewnością. Dlatego, nie chcąc zdradzać wam sedna fabuły, a jest ono związane z rokiem 1922 i morderstwem, napiszę jedynie, że King umie grać w emocjach, za pomocą nie duchów, lecz czysto ludzkiej potworności. Ona w rękach pisarza i reżysera Zaka Hilditcha okazuje się skutecznym wywoływaczem gęsiej skórki.
„Nie otwieraj oczu”, 2018, reż. Susanne Bier
Pomysł nietuzinkowy i bardzo wymagający dla aktorów. Nie sądziłem, że Sandra Bullock odnajdzie się w tej roli, więc teraz nieoczekiwanie dla siebie cieszę się, że to właśnie ona zagrała rolę Malorie, matki z całym zaangażowaniem walczącej o swoje dzieci i siebie. Pamiętam, jak dawno temu pisałem o Sandrze dość powątpiewająco, że zbytnio się zaszufladkowała, że może nie być już dla niej aktorskiej szansy, żeby zagrać inaczej, w innym gatunku niż komedia, a nawet film obyczajowy. Nie otwieraj oczu okazał się niezmiernie ciekawym połączeniem thrillera z filmem science fiction. Nie przypominam sobie drugiego takiego na platformie Netflix. W ogóle niezmiernie rzadko kręci się takie filmy, z tak usnutą intrygą.