Ranking WSZYSTKICH tegorocznych produkcji KINOWEGO UNIWERSUM MARVELA
Był to wyjątkowy rok dla Marvel Studios. Nie tylko ze względu na warunki trudne dla całej branży, czyli mierzenie się z pandemią, ale pierwszy po rocznej przerwie w premierach, otwierający nową fazę budowania uniwersum oraz debiutancki w ramach streamingu i produkowanych seriali.
Jak ostatecznie wypadł? O tym kilka słów w podsumowaniu, a teraz zapraszam do zapoznania się z moim rankingiem wszystkich tegorocznych produkcji Kinowego Uniwersum Marvela.
Miejsce 9. Loki
Chybiony od początku pomysł, aby stworzyć serial u ukochanej postaci fanów, ale cofając ją w rozwoju do czasów bitwy o Nowy Jork. Przecież Loki jest świetny właśnie dzięki swojej niejednoznaczności, ciągłym zmianom i odkrywaniu go na nowo. Bez bagażu w postaci wydarzeń z dwóch części Thora i trzecich Avengers taki po prostu nie jest. Nie pomaga tutaj też niestety Tom Hiddleston grający na totalnym autopilocie i niepokazujący nic poza ogranymi już minami asgardzkiego boga. W końcu multiwersum w ujęciu tego serialu jest kompletnie nieciekawym konceptem. Loki ma tylko jeden plus: udaną muzykę.
Miejsce 8. What if…?
Znów niewypałem w moim odczuciu okazał się sam pomysł wyjściowy. Ten ślizga się po uwielbianym przez widzów uniwersum i nieco przewrotnie, biorąc pod uwagę, że bierze na tapet tak mocno rozwijany w najnowszych tytułach studia motyw multiwersum, nie mówi nic nowego o tym świecie i jego bohaterach. Jest tu kilka udanych odcinków, animacja jest naprawdę ładna, świetnie było ponownie usłyszeć kilku znanych z ról w filmach aktorów (w tym nieodżałowanego Chadwicka Bosemana…), ale ostatecznie What if…? pozostaje nieciekawą zapchajdziurą.
Miejsce 7. Czarna Wdowa
Nie udał się jako pożegnalny film postaci granej przez Scarlett Johansson od 2010 roku. Nie udał się jako nowy rozdział Kinowego Uniwersum Marvela. Nie udał się nawet jako letni blockbuster. Czarna Wdowa to wykalkulowany, stworzony w Excelu twór filmopodobny, który łączy ze sobą kiepskie kino szpiegowskie z najgorszymi manierami poprzednich filmów Marvel Studios. W moim odczuciu jeden z najgorszych – obok Kapitan Marvel i drugiego Thora – filmów tego uniwersum. Jedynym wyraźnym plusem pozostaje dobra obsada z błyszczącą jak zawsze Florence Pugh na czele.
Miejsce 6. The Falcon and The Winter Soldier
Bardzo czekałem na ten rozdział uniwersum Marvela, bo na poziomie zwiastunów obiecywał powrót do klimatów drugiego Kapitana Ameryki i komiksów Eda Brubakera. Tropy były może i słuszne, ale zrealizowane w bardzo nieudany sposób. The Falcon and The Winter Soldier to serial nieangażujący, wykalkulowany, bez grama ciekawego pomysłu, zupełnie nieistotny w ramach uniwersum i niemówiący nam nic nowego o jego bohaterach. Po sześciu tygodniach Sam przejmuje spuściznę Steve’a, co wydarzyło się przecież już w finale Avengers: Końca gry. Za to muszę przyznać, że projekt jego kostiumu jako Kapitana Ameryki prezentuje się naprawdę ciekawie i mimo wszystko czekam na czwartego Kapitana Amerykę.
Miejsce 5. Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni
Pozytywnie zaskoczyła mnie pierwsza połowa seansu z konkretnym trzonem fabularnym, świetnymi scenami akcji i bardzo sprawnie napisanymi postaciami. Następnie rozczarowała bardzo sztampowa druga, w której twórcom zwyczajnie zabrakło zapału. Szczególnie razi to w ostatnim akcie, który sprowadza się do nieczytelnego pokazu kiepskiego CGI. Koniec końców to udany blockbuster, który mógł być jednak nieco lepszy. Muszę za to przyznać, że bardzo polubiłem wykreowane na ekranie postaci i niezwykle chętnie wrócę do świata Shanga-Chi w już zapowiedzianym sequelu.
Miejsce 4. WandaVision
WandaVision, pierwszy serial Marvel Studios, to pozycja naprawdę bardzo udana. Jako znakomity hołd dla amerykańskiej telewizji, jako efektowna rozrywka dla fanów Marvela, jako przejmujący dramat o radzeniu sobie ze stratą. W centrum tego wszystkiego znajdują się oczywiście Elizabeth Olsen i Paul Bettany – z jednej strony duet niezwykle zabawny, gdy jest ku temu okazja, z drugiej niezwykle przejmujący, pełen emocji. Olsen i Bettany’emu udaje się stworzyć być może najciekawsze kreacje aktorskie w kilkunastoletniej historii marki. Szkoda tylko, że finał pozostawia pewien niedosyt, przez co ostatecznie serial traci nieco swój impakt.
Miejsce 3. Hawkeye
Bez zawahania mogę wskazać serial Hawkeye jako najbardziej udaną produkcję Marvel Studios przeznaczoną na mały ekran. To serial, który z jednej strony opiera się nieco na wielkich wydarzeniach z uniwersum Marvela, ale w gruncie rzeczy zostawia je za sobą i skupia na tych bardziej przyziemnych. W tym właśnie tkwi jego siła. To bardzo ciepła, zabawna i emocjonująca historia świąteczna, która poświęca uwagę swoim bohaterom, ich relacjom, wspólnych przeżyciom. W finale trudno było mi kryć łzy wzruszenia oraz hamować serdeczny śmiech zadowolenia. Hawkeye to idealna rozrywka na zimowe wieczory. Ze wspaniałymi Jeremym Rennerem i Hailee Steinfeld w centrum uwagi.
Miejsce 1. Ex æquo Eternals i Spider-Man: Bez drogi do domu
Dwa rewelacyjne filmy, w moim odczuciu najlepsze w historii Kinowego Uniwersum Marvela. Ale działające na zupełnie innych poziomach. Eternals to ambitne, unikające większości pułapek Marvel Studios widowisko o czymś, stawiające przy tym na zupełnie nowy poziom doznań emocjonalnych i wizualnych. Spider-Man: Bez drogi do domu to z kolei wybitny park rozrywki, który stanowi znakomite zamknięcie trylogii z Tomem Hollandem w roli głównej, a przy tym przepiękny list miłosny do całej marki rozpoczętej prawie dwadzieścia lat temu przez Spider-Mana Sama Raimiego. Rozum mówi, że film Chloe Zhao zasługuje na pierwsze miejsce tego rankingu, serce, że ten Jona Wattsa. Stanęły zatem na podium ex æquo.
Był to bardzo dla Marvela nierówny rok. Obok w moim odczuciu premier dwóch najlepszych filmów w kilkunastoletniej historii marki i dwóch naprawdę świetnych seriali dostaliśmy też pozycje absolutnie żenujące, które na tym etapie rozwoju studia nie powinny się wydarzyć. Przeniesienie uniwersum na mały ekran okazało się tak samo ogromną szansą na ciekawy rozwój, co pułapką, która może doprowadzić do przesadnego rozwodnienia świata zarządzanego przez Kevina Feige’ego.