ETERNALS. Najambitniejszy film Marvela
[maxbutton id=”1″ ]
Przedwieczni to seria stworzona przez prawdziwą legendę, a wtedy już weterana komiksu amerykańskiego, jakim bez wątpienia był Jack Kirby. Nowe życie dał jej inny kultowy twórca – Neil Gaiman, który przeniósł drużynę w konwencję nowoczesnego komiksu. Dzisiaj z tymi nazwiskami zmierzyła się pochodząca z Chin Chloé Zhao, jedna z dwóch kobiet w historii nagrodzonych Oscarem dla najlepszego reżysera. A także – jak uważam po seansie jej Eternals – autorka najlepszego filmu Kinowego Uniwersum Marvela.
Eternals to 26. film Marvela. Opowiada on o przedwiecznej rasie nieśmiertelnych istot, które zamieszkują Ziemię i kształtują jej historię, mierząc się przy tym z innymi pradawnymi istotami – Dewiantami. Po wiekach nieobecności Dewianci znów zjawili się na powierzchni planety, zmuszając rozproszonych dziś Eternalsów do ponownego połączenia sił.
Do filmu Zhao, autorki głośnego Nomadland, szybko przylepiła się łatka pierwszego nieudanego filmu Marvel Studios, a to za sprawą faktu, że jako pierwszy został oceniony jako „zgniły” w popularnym serwisie Rotten Tomatoes. Do samych napisów końcowych nie mogłem zrozumieć, skąd tak krytyczne podejście recenzentów, i do głowy przychodzi mi tylko jedno rozwiązanie: jest to film całkowicie uciekający od schematów poprzednich odsłon marki.
Wizualnie jest absolutnie przepiękny – ujmuje sceneriami, lokalizacjami, zdjęciami. Warunkiem Zhao miało być wypuszczenie jej zespołu aktorskiego poza studio i green screen, co bardzo dobrze wykorzystano, dzięki czemu film zyskał na rozmachu i podniosłości. Całość jest zresztą dość poważna, a regularnie przełamujący klimat humor organiczny i niewymuszony. Stawka wyraźnie zarysowana, a historia emocjonująca, pełna zaskoczeń i oparta na naprawdę znakomitej galerii postaci granych przez charyzmatycznych, dobrze obsadzonych aktorów. Długie, majestatyczne sceny akcji cieszą oko.
[maxbutton id=”1″ ]
Niczym space opera
Film otwiera przed nami zupełnie nową stronę uniwersum, której dużo bliżej jest do wielkich space oper jak Gwiezdne wojny czy tegoroczna Diuna aniżeli przygód poszczególnych członków Avengers. Pokazany świat fascynuje, wciąga, wymaga skupienia. A dla Zhao jest też znakomitym punktem odniesienia do tematów dużo ambitniejszych. To naprawdę sprawnie poprowadzona rozprawa o władzy i roli boga, a także przepiękny list miłosny do… ludzi. Tak w oczach reżyserki trudnych, niedoskonałych, ale też wartych każdego poświęcenia. W rewelacyjny sposób reżyserka pokazuje naszą różnorodność i płynącą z niej siłę.
Jeśli miałbym wznieść się na wyżyny krytycyzmu, to może mógłbym przyczepić się dość mało angażującego wątku Dewiantów i samych projektów kosmicznych stworów. Można było na tym polu pokazać coś ciekawszego; widać, że stanowią jedynie pretekst do napędzenia fabuły, i jako taki spisują się ostatecznie po prostu dobrze. Niezbyt ciekawie prezentuje się też postać Kita Haringtona, który z ekranu znika równie szybko, jak się na nim pojawia. Tutaj jednak widać wyraźnie, że jest to bohater trzymany na sequel.
Wracając jednak do entuzjazmu z poprzednich akapitów: w mojej ocenie Eternals Chloé Zhao to przepiękny i monumentalny film superbohaterski, którego twórczyni udało się stworzyć z jednej strony znakomitą rozrywkę, a z drugiej ciekawą opowieść o dużo większych ambicjach.
To jeden z najlepszych filmów tego roku i najbardziej udany projekt Kinowego Uniwersum Marvela. Ogólnoświatowa krytyka produkcji jest nie tylko niezasłużona, ale z mojej perspektywy po prostu niezrozumiała.
Ach, to oczywiście formalność, ale NAPRAWDĘ warto obejrzeć film do samego końca. Cóż za nazwiska pojawiają się w dwóch scenach po napisach!
Film można już oglądać na Disney+.
[maxbutton id=”1″ ]