search
REKLAMA
Zestawienie

Przed TAYLOR SWIFT: THE ERAS TOUR: Najlepsze filmy koncertowe

Przed Taylor Swift w muzyce rozrywkowej sporo się działo, a sama Swift nic wyjątkowego do samego rozwoju muzyki nie wniosła.

Odys Korczyński

11 października 2023

REKLAMA

„Stop Making Sense” (1984), reż. Jonathan Demme

Przypomnę tylko, że Jonathan Demme to ten twórca, który dał nam Milczenie owiec, w którym po mistrzowsku stopniował napięcie. Przyznam się, że się tego po koncercie na żywo Talking Heads w tak poruszający sposób nie spodziewałem. Liczyłem na dobrą muzykę, ale nie genialne połączenie jej z teatrem, rozrysowaniem psychologicznego wizerunku Davida Byrne’a od początku do końca, niemal jak się obiera cebulę lub oddziela poszczególne warstwy skóry, aż do skrywającej mięśnie powięzi. Za kamerą stanął Jordan Cronenweth, czyli artysta, który dał nam Łowcę androidów i Stan łaski.

„Pink Floyd: Live at Pompeii” (1972), reż. Adrian Maben

Wyobrażam sobie ten koncert z publicznością. Jak zmieniłby się klimat. Ile by straciła taka forma pokazania muzyki wczesnych Floydów? Sami w amfiteatrze grają dla wyimaginowanej publiczności, jakby byli ostatnim zespołem na naszej planecie, a cały świat faktycznie zalała lawa, jak to zresztą jest ukazane w filmie. Nawet jeśli się nie lubi tego rozdziału w ich twórczości, warto ten koncert zobaczyć, żeby przekonać się, jak brzmią ojcowie rocka progresywnego w historycznej przestrzeni Pompejów wyposażeni nie tylko w muzykę, ale i ciekawe rozwiązania wizualne – punktowe świata, ujęcia na tle wyświetlanych obrazów i ciekawie wykorzystane statyczne pozycje członków zespołu.

„Metallica: Through the Never” (2013), reż. Nimród Antal

Po płycie Reload Metallica zeszła gdzieś na dalszy plan w mojej płytotece, chociaż od czasu do czasu do niej wracam, żeby z bólem stwierdzać niemal za każdym razem, że ich czas minął. Nie wyobrażałem sobie jednak, że można tak pomysłowo rozegrać największe hity tej grupy wykonywane na koncercie, jakże efektownym i nawet równo zagranym przez bogów metalu, połączonym z surrealistycznymi przygodami Tripa (Dane DeHaan), członka ekipy, którego wysłano po odbiór przesyłki.

„Queen: Live in Budapest” (1987), reż. János Zsombolyai

Takie wydarzenie musiało być sfilmowane, bo to był Queen, ale nie tylko. Mógł to być inny zespół, lecz znany i o korzeniach spoza Żelaznej Kurtyny. Wtedy dla Węgrów i „bloku wschodniego” miało do ogromne znaczenie, że świat na tyle się już zmienił, bo w Budapeszcie daje koncert legendarna grupa Queen z całym jej „zachodnim” bagażem zepsucia, którego nośnikiem był zwłaszcza szalejący na scenie Freddie Mercury. Historia dla Węgrów jednak okazała się cyniczna, bo koncert Queen przeszedł do historii jako jeden z bardziej znanych tej grupy, Żelazna Kurtyna od dawna nie istnieje, a jednak ojczyzna Franciszka Liszta znów zawinęła do nieco zbutwiałego i omszałego portu z totalitarnych czasów, kiedy właśnie Queen był w nich iskierką smakowitej nadziei niesionej przez zdeprawowany Zachód.

„9 Songs” (2004), reż. Michael Winterbottom

Na koniec zostawiłem jeden z najbardziej osobliwych filmów muzycznych, które widziałem. Jest to połączenie fragmentów koncertów 9 wykonawców z przedstawieniem relacji erotycznej między dwojgiem bohaterów. Nie ma tu żadnego muzycznego tabu. Jest karuzela gatunków, refleksji, gam i interpretacji. Nie ma również zahamowań w pokazywaniu seksu, co dopełnia ten muzyczny sztafaż jedynym w swoim rodzaju, zmysłowym klimatem. Są ludzkie ciała, które uprawiają seks i ludzkie ciała tańczące na widowni oraz scenie podczas uprawiania i słuchania muzyki. Wśród wykonawców możemy zobaczyć m.in. Michaela Nymana, Franza Ferdinanda, jak również niezmiernie ciekawy muzycznie Elbow. Niektórzy krytycy nazywają tę produkcję płytką, bo widzą w niej tylko pornografię, a przecież seks właśnie tak wygląda, i tak wygląda scena, której dudnienia w piersiach trzeba doświadczyć, jakby miało się dwa, a nawet trzy nowe serca.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA