MILCZENIE OWIEC
Powiedzmy sobie wprost – są małe szanse, żebym napisała o Milczeniu owiec coś odkrywczego. To film, który już wielokrotnie przeanalizowano klatka po klatce. Nie tylko dlatego, że jest bardzo dobry, operuje niedomówieniami i można się w nim doszukać wielu podtekstów, ale również dlatego, że powszechnie uważa się go za film kultowy.
W zasadzie fabułę można zamknąć w dwóch zdaniach: „FBI bezskutecznie szuka mordercy obdzierającego ze skóry swoje ofiary. Początkująca agentka Clarice Starling nawiązuje kontakt z seryjnym mordercą, Hannibalem Lecterem, by z jego pomocą odnaleźć zabójcę”. Uproszczenie jest dosyć bolesne, ponieważ nie mówi nam nic o Lecterze, którego postać jest w filmie najciekawsza i stanowi jeden z jego największych – jeśli nie największy – atutów.
Hannibal Lecter to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i interesujących fikcyjnych postaci w kulturze, w dużej mierze dzięki roli Anthony’ego Hopkinsa. Aktor stworzył jednak bohatera, którego niełatwo zapomnieć. W jednej chwili potrafi być czarujący, w drugiej wyjątkowo wredny i chamski. Doskonale wie, co się wokół niego dzieje i potrafi udowodnić swoją wyższość intelektualną. Jest zaradny i sprytny; wymyśli najbardziej makabryczny sposób na ucieczkę z więzienia, ale puls nie skoczy mu powyżej osiemdziesięciu czterech uderzeń. Uprzejmie i delikatnie rozmawia z Clarice o owcach i jej związanych z nimi traumatycznych wspomnieniach z dzieciństwa, łzy kręcą mu się w oczach, ale po wyjściu agentki zamawia mocno krwiste kotlety jagnięce na obiad.
Pierwszą zekranizowaną powieścią Thomasa Harrisa był Łowca (Manhunter) Michaela Manna – wówczas Hannibala Lectera zagrał Brian Cox. I choć w Lectera wcielało się jeszcze później paru aktorów, do tej pory to Anthony’ego Hopkinsa najbardziej kojarzy się z tą postacią. Hopkins – który zresztą początkowo myślał, że Milczenie owiec to film dla dzieci – zdominował cały film i zagrał rolę życia. Choć miał do dyspozycji zaledwie kilkanaście minut czasu ekranowego, to doceniła go także Akademia, która przyznała Hopkinsowi Oscara za pierwszoplanową rolę męską.
Nie znaczy to jednak, że Jodie Foster w czymkolwiek mu ustępowała. Jej Clarice Starling jest młoda i niedoświadczona, ale zawsze wie, co powiedzieć, i nie zawaha się wytknąć przełożonemu, że źle ją potraktował. Ewidentnie podoba się mężczyznom – łatwiej policzyć tych, którzy nie próbowali jej poderwać. Przede wszystkim stawia jednak na swoją wiedzę i imponuje Lecterowi swoją prawdomównością i uprzejmością. Odnosi się do niego z szacunkiem i między innymi właśnie dlatego doktor decyduje się jej pomóc. Jodie Foster za swoją grę aktorską również została wyróżniona Oscarem za pierwszoplanową rolę żeńską. Mimo sukcesu nie wróciła nigdy do roli – w Hannibalu z 2001 roku zastąpiła ją Julianne Moore.
Warto natomiast przy okazji odnotować, że Clarice Starling była jedną z głównych inspiracji Chrisa Cartera, twórcy Z archiwum X, przy tworzeniu postaci Dany Scully.
Oscary Hopkinsa i Foster są dwoma spośród pięciu, które przyznano Milczeniu owiec. Jest to trzeci film, który wygrał we wszystkich głównych kategoriach. Oprócz tych już wymienionych, Milczenie owiec nagrodzono w kategorii najlepszego reżysera, najlepszego filmu i najlepszego scenariusza. Dodatkowo jest to jedyny horror, któremu przypadł Oscar – Egzorcysta, Szczęki, Szósty zmysł i Czarny łabędź były nominowane, ale nie zwyciężyły. Jeśli dodać do tego rekord Hopkinsa, jeśli chodzi o czas ekranowy, Milczenie owiec naprawdę ma się czym pochwalić.
Zekranizowano wszystkie książki, które napisał o Hannibalu Thomas Harris, ale żaden inny film z Hannibalem Lecterem nie zyskał takiej popularności, jak Milczenie owiec. Anthony Hopkins zagrał (wraz ze wspomnianą już Julianne Moore) jeszcze w 2001 roku w Hannibalu Ridleya Scotta oraz w 2002 roku w Czerwonym smoku. Z popularności tej postaci skorzystał parę lat temu Bryan Fuller, który postanowił nakręcić serial o Hannibalu Lecterze i opowiedzieć o jego losach przed kontaktami z FBI. Produkcja już zniknęła z anteny, ale zdążyła się dorobić nie mniejszej liczby fanów niż Milczenie owiec, a była bardzo luźną interpretacją książek Thomasa Harrisa. Autor zainspiruje prawdopodobnie jeszcze wielu twórców, jednak dopiero czas pokaże, czy ktokolwiek będzie w stanie zdeklasować film Jonathana Demme’a z Hopkinsem w roli charyzmatycznego Hannibala-kanibala.