PLOTKI o MCU, które okazały się NIEPRAWDZIWE
Przed niemal każdą – czy to filmową, czy serialową premierą produkcji Marvela – główkujemy i szeroko analizujemy, jaką bombę tym razem zrzucą na nas twórcy MCU. Komiksowa baza daje im bowiem wręcz nieskończone pole do popisu, a miłośnicy historii o superbohaterach lubią czasem dzielić się zarówno tymi bardziej prawdopodobnymi, jak i całkowicie szalonymi teoriami na temat przyszłości swoich ulubionych postaci. Chyba największą kopalnią teorii spiskowych stało się w historii MCU szokujące zakończenie filmu Avengers: Wojny bez granic, czego odzwierciedlenie znajdziecie w wielu przykładach opisanych poniżej. To jednak dopiero początek – na przestrzeni lat fani rozsiewali najróżniejsze plotki związane z przyszłością Marvela, z których lwia część okazywała się rzecz jasna kompletną bujdą. Zobaczcie więc, jakie najsłynniejsze teorie dotyczące MCU ostatecznie ani trochę nie sprawdziły się na ekranie.
UWAGA: W TEKŚCIE NAPOTKACIE SPOILERY DOTYCZĄCE PRODUKCJI MARVELA!
Kapitana Amerykę zastąpi Bucky Barnes
Gdyby bracia Russo postanowili być w pełni wierni treści komiksów, Steve Rogers zginąłby już w końcówce filmu Avengers: Wojna bohaterów. Oczywiste było więc zaniepokojenie fanów, którzy w oczekiwaniu na premierę Civil War – w której obserwowaliśmy rozłam w dotychczas zjednoczonej drużynie Avengersów – zastanawiali się, czy aby reżyserzy nie zdecydują się na ten radykalny i zapewne traumatyczny dla wielu widzów cios. Wówczas na miejscu Steve’a zamiast Falcona, którego już niedługo ujrzymy w filmie Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat, pojawiłby się jego przyjaciel Bucky Barnes. Przez pewien czas krążyła nawet plotka, iż bracia Russo nakręcili po cichu dwie wersje zakończenia Wojny bohaterów – tę, w której Kapitan Ameryka i Iron Man zakopują w końcu wojenny topór, oraz tę bardziej zgodną z komiksami, lecz której nikt z nas nie chciałby zapewne otrzymać. Joe i Anthony Russo w jednym z Q&A zdementowali jednak tę krążącą po sieci teorię i zapewnili, iż nie tylko nigdy nie nagrali alternatywnej końcówki filmu, lecz nigdy tak naprawdę nie brali jej pod uwagę.
Podobne:
Powrót Natashy Romanoff
Bohaterska śmierć Natashy Romanoff, będąca jednocześnie ceną za zdobycie Kamienia Duszy, bez wątpienia stała się jednym z bardziej szokujących momentów Endgame, którego fani Czarnej Wdowy pewnie i dziś nie są w stanie filmowcom wybaczyć. To jasne, że po tak niespodziewanym i błyskawicznie wręcz rozegranym plot twiście wszyscy pragnęliśmy doszukać się choćby najmniejszych wskazówek na to, iż Natasha powróci jeszcze w kolejnych projektach Marvela, a zabieg z Końca gry miał nas tylko potrzymać w niepewności co do dalszych losów jej postaci. Jak dobrze wiemy, bracia Russo wcale nas nie oszukali – śmierć bohaterki granej przez Scarlett Johansson potwierdzono tyle razy w różnych produkcjach MCU, że przywrócenie jej do życia dziś wydawałoby się już co najmniej groteskowe. Pożegnalną pocztówką okazała się wyłącznie pełnometrażowa Czarna Wdowa z 2021 roku, która – mimo iż nie zmieniła biegu wydarzeń – przedstawiła nam choćby rewelacyjną postać Yeleny Belovej (Florence Pugh), ale i pozwoliła na godne (choć opóźnione przynajmniej o kilka lat) ukoronowanie wątku uwielbianej przez widownię Natashy.
Wanda Maximoff czarnym charakterem od początku?
Przyszłość Scarlett Witch wciąż jest dla widzów Marvela zagadką, a każdy odcinek serialu To zawsze Agatha jedynie podsyca napięcie i funduje nam w tym temacie więcej pytań niżeli odpowiedzi. Jedna z bardziej tajemniczych postaci kinowego uniwersum Marvela stała się obiektem masy spiskowych teorii, w których jedna odważnie postawiła ją na pozycji ukrytego superzłoczyńcy. Przed premierą filmu Avengers: Wojna bez granic w internecie zaczęła krążyć plotka, iż Wanda, początkowo szkolona przez HYDRĘ, by z czasem przejść na stronę Avengersów, tak naprawdę od samego początku działała pod przykrywką na niekorzyść superbohaterów, a jej zwierzchnikiem był nie kto inny jak destruktor połowy wszechświata – Thanos. Zgodnie z tym scenariuszem Wanda miałaby pomagać Thanosowi w zdobyciu Kamieni Nieskończoności, a co za tym idzie – to ona musiałaby zamordować swojego ukochanego Visiona, aby zostać posiadaczką Kamienia Umysłu. Jak wiemy, teoria ta nijak nie znalazła swojego potwierdzenia na ekranie, gdzie Wanda walczyła w końcu ramię w ramię z Avengersami, a rozpacz po śmierci Visiona doprowadziła ją na skraj załamania, czego skutkiem okazały się późniejsze wydarzenia z serialu WandaVision.
„Tajna inwazja” osadzona w trakcie blipu
Choć w produkcjach 4. i 5. fazy Marvela wielokrotnie wspominano nam o sytuacji poszczególnych bohaterów podczas blipu, żaden z dotychczasowych tytułów nie pokazał widzom realiów życia połowy światowej ludności, która właściwie z dnia na dzień straciła niemal wszystko do tej pory cenne. Przed szeroko zapowiadanym seriale, Tajna inwazja kilka źródeł potwierdziło, iż fabuła produkcji wreszcie odsłoni przed nami nieco więcej szczegółów dotyczących słynnego pstryknięcia. Secret Invasion nie tylko nie zaspokoiła ciekawości widzów o blipie, ale mocno zawiodła oczekiwania krytyków, rozczarowując mało rozbudowaną i w niewielkim stopniu angażującą fabułą.
Doktor Doom w 4. fazie MCU
Wierni widzowie Marvela już od 2019 roku niecierpliwie oczekiwali wprowadzenia do MCU postaci złowrogiego Doktora Dooma, jednak zarówno pandemia COVID-19, jak i parę skandali, które wymusiły na twórcach istotne zmiany fabularne, sprawiły, iż debiut złoczyńcy został odroczony aż dotąd. Fani mieli nadzieję zobaczyć wroga Fantastycznej Czwórki już w 4. fazie MCU, chociażby w serialu Moon Knight czy – co wydawało się wówczas bardziej prawdopodobne – w scenie po napisach Black Panther: Wakanda Forever. Na ten temat pisał nawet sam „The Hollywood Reporter”, sugerując, iż w filmie Ryana Cooglera pojawi się słynna kraina Latveria, będącą w posiadaniu Doktora Dooma. Koniec końców to nie Wakanda Forever, ale Avengers: Doomsday okaże się wielkim powrotem nie tylko zapomnianego nieco czarnego charakteru, lecz przede wszystkim Roberta Downeya Juniora, który tym samym otworzy zupełnie nowy rozdział w swojej marvelowskiej historii.
„Strażnicy Galaktyki: Volume 3” skończą się tragicznie
Po odejściu Tony’ego Starka mogliśmy spodziewać się po MCU już dosłownie wszystkiego – w tym także i tragicznego finału dla ulubieńców widowni Strażników Galaktyki. James Gunn swoim oświadczeniem o zakończeniu przygód kosmicznej załogi na trzeciej części rozbudził w fanach mnóstwo obaw o to, czy pokochane przez nich postacie dotrwają do ostatniej sceny w oryginalnym składzie. W końcu po zakończeniu fazy 4. jedynym pewniakiem było to, iż twórcy nie mają już żadnych skrupułów przed doprowadzaniem widowni do łez. Jak przekonaliśmy się po seansie Strażników Galaktyki: Volume 3 – tym razem były to jednak łzy szczęścia. Choć trójka to bez wątpienia najbardziej rozedrgana emocjonalnie część serii, w której poznaliśmy m.in. trudną przeszłość Rocketa i musieliśmy pogodzić się z ostatecznym zakończeniem relacji Quilla z Gamorą – wątki wszystkich bohaterów domknięte zostały mniejszym bądź większym happy endem. Wśród kilku niezaprzeczalnie słabych projektów 5. fazy MCU Strażnicy okazali się prawdziwą perłą, która na nowo rozbudziła w fanach dawną miłość do produkcji Marvela.
Agent Coulson to Vision
Agent organizacji S.H.I.E.L.D. Phil Coulson podobnie jak choćby asystentka Nicka Fury’ego Maria Hill (która jakkolwiek zaistniała dopiero w serialu Tajna inwazja) otrzymali w MCU stanowczo za mało czasu ekranowego, dlatego wokół Coulsona, który już w pierwszej części Avengersów zginął z rąk Lokiego, zaczęły wówczas masowo powstawać fanowskie teorie sugerujące jego rychłe „wskrzeszenie”. Rola w serialu Agenci T.A.R.C.Z.Y jeszcze bardziej podsyciła ciekawość widzów, którzy założyli, iż Coulson powróci do MCU jako… Vision! Lubiany przez większość drugoplanowy i jak dotąd niewyeksploatowany charakter – brzmi jak idealny nowy członek drużyny Avengersów? W teorii być może, jednak zdecydowanie najbardziej trafionym wyborem do roli Visiona okazał się ostatecznie Paul Bettany, który w końcu już od pierwszego Iron Mana podkładał głos dla J.A.R.V.I.S.-a. Coulsonowi udało się jednak ponownie pojawić się w Marvel Cinematic Universe w retrospekcyjnym filmie Kapitan Marvel z 2019 roku.
Hela jako uosobienie Śmierci
Chyba nie będę jedyną, która dość niepochlebnie ocenia debiut Cate Blanchett w MCU – Hela nie należy bowiem ani do jej najambitniejszych ról, a już tym bardziej do najbardziej oryginalnych złoczyńców w historii filmów Marvela. Przeciwniczkę Thora w finale Thor: Ragnarok spotkał dość marny koniec, jednak… Na horyzoncie pojawia się szansa jej powrotu do uniwersum Marvela – tak przynajmniej wyrokowali fani, głęboko analizujący wszystkie możliwe scenariusze przed Infinity War. Wszystko za sprawą nieobsadzonej dotychczas roli Śmierci, komiksowego obiektu westchnień Thanosa. Jedna z odważniejszych teorii głosiła, iż to właśnie Blanchett okaże się tajemniczą bratnią duszą Thanosa i w przedostatnim filmie z serii Avengers stanie z nim ramię w ramię, by przejąć kontrolę nad wszechświatem. Jeśli macie za sobą seans najnowszego odcinka serialu To zawsze Agatha lub napotkaliście już krążące po sieci sensacyjne spoilery, dobrze wiecie, kto ostatecznie okazał się uosobieniem komiksowej Śmierci, a biorąc pod uwagę dość niepochlebny odbiór postaci granej przez Blanchett – scenariusz, który finalnie obrano, zapowiada się niezwykle intrygująco i jak na razie spotyka się z aprobatą widowni.