OD MANSELLA DO MARTINEZA. 10 najlepszych soundtracków lat 00.
Na poniższą listę trafiły wyłącznie albumy z oryginalną muzyką skomponowaną na potrzeby danego filmu, a nie kompilacje z wcześniej nagranymi piosenkami. Tak jak w poprzednich zestawieniach, nie ma tu hollywoodzkiej sztampy pokroju Zimmera, Howarda, Hornera itd. Zobacz też: Od Morricone do Morodera. 10 najlepszych soundtracków lat 70., Od Glassa do Gabriela. 10 najlepszych soundtracków lat 80. i Od Kilara do Kawai. 10 najlepszych soundtracków lat 90.
Clint Mansell – „Requiem for a Dream” (2000)
Sukces filmu Darrena Aronofsky’ego nie byłby możliwy bez muzyki Clinta Mansella. Założyciel grupy Pop Will Eat Itself z pomocą Kronos Quartet stworzył przeszywające kompozycje, które jeszcze bardziej uwypuklały grozę losów nowojorczyków uzależnionych nie tylko od narkotyków. Temat przewodni pt. Lux Aeterna stał się swego rodzaju popkulturowym fenomenem wykorzystywanym m.in. w parodiach, reklamach i zwiastunach innych filmów.
Angelo Badalamenti – „Mulholland Drive” (2001)
Partnerstwo artystyczne Davida Lyncha i Angelo Badalamentiego przyniosło tak wspaniałe dzieła, jak Blue Velvet, Twin Peaks, Prosta historia i właśnie Mulholland Drive. Dla wielu słuchaczy jest to szczytowe osiągnięcie amerykańskiego kompozytora, który zilustrował ten świetny film mroczną muzyką utrzymaną w minorowych tonacjach. Poza utworami Badalamentiego (także we współpracy z reżyserem) trafiły tu kompozycja Lyncha i Johna Neffa oraz garść piosenek.
Michael Andrews – „Donnie Darko” (2001)
Richarda Kelly’ego nie było stać na zatrudnienie pierwszoligowego hollywoodzkiego kompozytora, więc zaangażował młodego muzyka z San Diego. Andrews znakomicie wywiązał się ze swego zadania, tworząc soundtrack, który działa też poza kontekstem samego filmu. Kompozycjom instrumentalnym towarzyszą piosenki, w tym pamiętne The Killing Moon Echo & The Bunnymen i przeróbka Mad World grupy Tears For Fears w wykonaniu Gary’ego Julesa.
Cliff Martinez – „Solaris” (2002)
Cliff Martinez był kiedyś perkusistą Red Hot Chili Peppers, ale odszedł, by rozpocząć karierę twórcy muzyki filmowej. Najlepsze soundtracki stworzył dla Stevena Soderbergha, perłą w koronie jego dyskografii jest zaś nastrojowa ścieżka dźwiękowa do Solaris – melancholijnej adaptacji słynnej powieści Stanisława Lema. Ten wspaniały, refleksyjny film nie został należycie doceniony, a przez to niesłusznemu zapomnieniu uległa też muzyka Martineza.
Philip Glass – „The Hours” (2002)
Philip Glass to pewny kandydat w każdym tego rodzaju zestawieniu, które wychodzi poza sztampę rodem z Hollywood. Muzykę do filmu Godziny Stephena Daldry’ego stawia się w jednym rzędzie z najlepszymi dokonaniami amerykańskiego kompozytora na polu muzyki filmowej (Mishima, Koyanisqaatsi, Kundun itd.). Są tutaj typowe dla Glassa fortepianowe zagrywki, ale tym razem odszedł on od charakterystycznego dla siebie minimalizmu.
Harold Budd & Robin Guthrie – „Mysterious Skin” (2005)
Budd (wybitny pianista, kompozytor, pionier ambientu) połączył siły z Guthriem (znakomitym gitarzystą i współzałożycielem Cocteau Twins), aby stworzyć muzykę do filmu Zły dotyk Gregga Arakiego. Efekt jest zachwycający: rozmyte „podwodne” gitary, poetyckie frazy fortepianu i oniryczne ambientowe mgławice składają się na kojący soundtrack, o którym sam reżyser powiedział, że nie jest muzyką tła, lecz sercem i duszą całego filmu.
Graham Reynolds – „A Scanner Darkly” (2006)
Przez ciemne zwierciadło Richarda Linklatera to druga po Łowcy androidów najlepsza (a z całą pewnością najwierniejsza) adaptacja powieści Philipa K. Dicka, która – mam wrażenie – nie została doceniona przez szerszy krąg odbiorców. Graham Reynolds skomponował soundtrack we własnej sypialni, wykorzystując m.in. gitarę elektryczną, bas, fortepian, wibrafon i perkusję, a do współpracy zaprosił skrzypków, wiolonczelistów i kontrabasistów.
Nick Cave & Warren Ellis – „The Assassination of Jesse James by the Coward Robert Ford” (2007)
Nicka Cave’a specjalnie przedstawiać nie trzeba. W duecie z Warrenem Ellisem stworzył muzykę do ponad tuzina obrazów, a ścieżka dźwiękowa do Zabójstwa Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda w reżyserii Andrew Dominika to przypadek soundtracku lepszego niż film. Pełna rozmachu muzyka, na przemian mroczna i romantyczna, skrzy się całą gamą emocji, sprawdzając się zarówno na ekranie, jak i w oderwaniu od niego.
Jonny Greenwood – „There Will Be Blood” (2007)
Gitarzysta grupy Radiohead zdążył już wyrobić sobie renomę jako kompozytor muzyki filmowej, a najlepiej pracuje mu się chyba z Paulem Thomasem Andersonem. Muzyka do Aż poleje się krew to opus magnum w filmowej karierze Greenwooda; połączenie majestatycznych obrazów rozległych amerykańskich pustkowi z niepokojącą muzyką złożyło się na jedno z niewielu arcydzieł amerykańskiego kina ostatniego dwudziestolecia.
Jóhann Jóhannsson – „And in the Endless Pause There Came the Sound of Bees” (2009)
Pierwszy wielki soundtrack Jóhanna Jóhannssona – nieżyjącego już islandzkiego muzyka, który mówił o sobie, że nie jest kompozytorem filmowym, lecz kompozytorem, który czasami pisze dla filmu. Artysta wprowadził do muzyki filmowej nową jakość, czego dowodem m.in. soundtrack do krótkometrażowej animacji Varmints Marca Craste’a. Najlepsze ścieżki dźwiękowe stworzył Jóhannsson w kolejnej dekadzie, choćby do Mandy Panosa Cosmatosa.