Od Morricone do Morodera. 10 NAJLEPSZYCH soundtracków lat 70.
Na poniższą listę trafiły wyłącznie albumy z oryginalną muzyką skomponowaną na potrzeby danego filmu, a nie kompilacje z wcześniej nagranymi piosenkami. Zabrakło też miejsca dla Johna Williamsa, Gorączki sobotniej nocy i tym podobnej hollywoodzkiej sztampy.
Ennio Morricone – „Duck, You Sucker!” (1971)
Prawdopodobnie najbardziej płodny kompozytor muzyki filmowej w historii – miał na koncie ponad 500 soundtracków, z których co najmniej kilka weszło do kanonu. Szczególny związek artystyczny stworzył z Sergio Leone, czego znakomitym przykładem jest muzyka do filmu Garść dynamitu. Ennio Morricone uważał ją za jedno ze swoich szczytowych osiągnięć na polu łączenia tradycyjnej muzyki tonalnej z eksperymentalną awangardą. Nie bez racji.
Andrzej Korzyński – „Diabeł” (1972)
Andrzej Korzyński w niczym nie odstawał od swoich kolegów po fachu w rodzaju Morricone, Roty, Herrmanna i Barry’ego. Był równie utalentowany, pomysłowy i wszechstronny jako autor muzyki filmowej, a soundtrack do Diabła Andrzeja Żuławskiego to jeden z wielu dowodów tej tezy. To muzyka zaskakująco nowoczesna jak na swoje czasy: zakorzeniona zarówno w klasyce i rocku, jak i w awangardowej twórczości Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia.
Nino Rota – „The Godfather” (1972)
Ojciec chrzestny Francisa Forda Coppoli, jakkolwiek wspaniały, nie jest najlepszą gangsterską sagą wszech czasów. Ten tytuł należy się Dawno temu w Ameryce Sergio Leone (być może najlepszemu filmowi w historii światowej kinematografii). Nie zmienia to faktu, że główny temat z obrazu Coppoli to jeden z najbardziej rozpoznawalnych motywów muzycznych w dziejach kina, bez którego każda lista flagowych soundtracków z lat 70. jest niekompletna.
Alan Price – „O! Lucky Man” (1973)
Muzyka w Szczęśliwym człowieku – arcydziele brytyjskiego kina w reżyserii Lindsaya Andersona – pełni funkcję znacznie ważniejszą niż zwyczajowego dodatku. Wydarzenia na ekranie są przeplatane utworami Alana Price’a i jego zespołu, który jest czymś w rodzaju greckiego chóru komentującego przygody głównego bohatera. Muzyka jest chwytliwa, teksty dają do myślenia. Nic dziwnego, że Price dostał nagrodę BAFTA i nominację do Złotego Globu.
Vangelis – „L'Apocalypse des animaux” (1973)
Zanim podpisał się pod muzyką do Rydwanów ognia (1981) Hugha Hudsona i Łowcy androidów (1982) Ridleya Scotta, ten grecki kompozytor stworzył już kilka równie ciekawych soundtracków. Pierwsza ścieżka dźwiękowa Vangelisa powstała na potrzeby dokumentalnej serii Frédérica Rossifa. Jest tu wszystko, z czego zasłynął Grek: mieszanka syntezatorów i instrumentów akustycznych, nietuzinkowe brzmienia i podniosła atmosfera.
Popol Vuh – „Aguirre” (1975)
Niemiecki zespół Floriana Frickego nagrał tylko sześć soundtracków – wszystkie do filmów Wernera Herzoga – ale nawet pośród tak skromnego dorobku niełatwo wybrać najlepszy, bo każdy powala swoim pięknem. Aguirre, gniew boży rozpoczyna się pamiętną sceną pokonywania górskiej ścieżki przez hiszpańskich konkwistadorów, zilustrowaną zapierającą dech w piersiach muzyką. To wystarczyło grupie Popol Vuh, aby zapisać się w historii.
Bernard Herrmann – „Taxi Driver” (1976)
Taksówkarz Martina Scorsese zawdzięcza status arcydzieła słynnej roli Roberta De Niro, pesymistycznemu scenariuszowi oraz muzyce Bernarda Herrmanna. Był to ostatni soundtrack w dorobku artysty, który zmarł kilka godzin po jego nagraniu. Scorsese twierdził, że muzyka Herrmanna dostarczyła filmowi psychologicznej podstawy – i miał rację. Nie sposób wyobrazić sobie tej historii bez tych przejmujących kompozycji.
Goblin – „Suspiria” (1977)
Włoski zespół Goblin jest kojarzony głównie ze współpracy z Dario Argento, bo właśnie do jego filmów stworzył swoje najwspanialsze dzieła. Perłą w koronie dyskografii Goblin jest muzyka do Suspirii. Ten intensywny i niepokojący soundtrack – pełen jękliwych gitar, plemiennych bębnów, gęstych syntezatorów oraz upiornych chórków – jest być może najlepszą ścieżką dźwiękową do horroru w historii kina.
Tangerine Dream – „Sorcerer” (1977)
Niemieccy pionierzy muzyki elektronicznej pod wodzą Edgara Froesego stworzyli muzykę do ok. 60 produkcji kinowych i telewizyjnych. Jedną z najciekawszych ścieżek dźwiękowych Tangerine Dream była muzyka do rewelacyjnego filmu Cena strachu zmarłego niedawno Williama Friedkina. Złowieszcze syntezatorowe kompozycje okazały się doskonałym tłem dla poczynań czterech najemników usiłujących przewieźć trefny dynamit przez kolumbijską dżunglę.
Giorgio Moroder – „Midnight Express” (1978)
Muzyka do filmu Alana Parkera może brzmieć dziś naiwnie, ale warto pamiętać, że pod koniec lat 70, stanowiła novum. Moroder – prekursor italo disco, synth-popu, techno i house’u – stworzy w przyszłości ciekawsze soundtracki (np. do Człowieka z blizną Briana De Palmy), ale właśnie na wydanych w odstępie roku płytach From Here to Eternity (1977) i Midnight Express skrystalizował się jego oparty na syntezatorach styl – melodyjny, przebojowy, niezapomniany.