search
REKLAMA
Ranking

NAJDROŻSZE filmy science fiction w historii

Jacek Lubiński

21 czerwca 2020

REKLAMA

5. Transformers: Wiek zagłady

Była „trójka”, była „dwójka”, to pora na „czwórkę”, której koszta wyniosły nieosiągalną dla rządu Somalii sumę 210 milionów w najbardziej pożądanej walucie świata. Efektem tej inwestycji były zyski ponownie przekraczające miliard, niemal bliźniacze do tych, jakie przyniosło Dark of the Moon (zabrakło tak niewiele…). To pozwoliło Michaelowi Bayowi na bicie dalszych rekordów za pomocą coraz to głupszych części.

4. Faceci w czerni III

Kolejny sequel i zarazem ostatnia udana odsłona gości zakutych w czarne garniaki i ciemne okulary. Tym razem dano im do dyspozycji 215 milionów dolarów (inne źródła piszą o 225, ale powiedzmy sobie szczerze, że na tym poziomie różnica to niewielka). Udało się, bowiem film zarobił trzy razy tyle i ładnie domknął trylogię. Oczywiście samej marce producenci nie dali spokoju, przypominając sobie o niej kilka lat później. Bez sukcesów, dodajmy.

3. Avatar

Największy hicior Jamesa Camerona i, do pewnego momentu, najlepiej zarabiający film w historii ludzkości (a jeśli uwzględnić inflację, to drugi). To zobowiązuje. Zanim jednak niebieskie stworki z innej planety spopularyzowały krótkotrwałą modę na trójwymiar, włodarze Foxa aż do momentu premiery musieli przeżywać te 237 milionów, które wpompowali w produkcję. Nerwy z pewnością ukoiły im wpływy grubo przekraczające dwa i pół miliarda $. Pewnie opłacają nimi lekarzy w oczekiwaniu na wynik od dawna zapowiadanych sequeli, których łączny koszt to, póki co, okrągły miliard.

2. Transformers: Ostatni rycerz

transformers

Ostatnia jak dotąd z oficjalnych części robotów à la kostka Rubika pochłonęła najwięcej kasy z dotychczasowych, bo aż 239 milionów amerykańskiej kapusty. Wbrew oczekiwaniom Ostatni rycerz okazał się najmniej dochodowym aktem całej sagi, przynosząc do domu „marne” 600 baniek, co przełożyło się ponoć na straty w postaci 100 milionów. Bywa i tak.

1. John Carter

john-carter

Tak wysokie miejsce nie powinno chyba nikogo dziwić. Hollywood męczyło bohatera cyklu powieści Edgara Rice’a Burroughsa dłużej niż 3D Realms grę Duke Nukem Forever. I jedno, i drugie okazało się ostatecznie sromotnym rozczarowaniem. Przy czym Carter, w zamierzeniu będący startem dla nowej „franczyzy”, kosztował aż 265 milionów dolarów. Choć podejrzewa się, że wszystkie koszta produkcyjne przekroczyły nawet spartański limit 300 milionów (szaleństwo!). Jak by nie było, film kompletnie poległ w kinach, stając się jedną z największych klap w historii i mocno kopiąc Disneya po kieszeni. Sequele od razu anulowano.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA