Nadchodzące PREMIERY, które mają potencjał na zarobienie MILIARDA DOLARÓW
„Deadpool 3” (3 maja 2024), reż. Shawn Levy
Pierwszy Deadpool zarobił prawie 800 milionów, druga część uzyskała podobny wynik. Do miliarda zabrakło nie aż tak wiele. Trzecia część może go przebić np. z powodu tego, że Deadpool już wyrobił sobie opinię niegrzecznej postaci w uniwersum. Kolejnym powodem działającym na zwiększenie zysków jest to, co dzieje się z MCU w ogóle. Coraz więcej osób jest nim znudzone, oczekując zmian. Nawet fani Marvela zaczynają go krytykować. Firma powinna się zastanowić nad swoją przyszłością, przede wszystkim nad sposobem prezentacji bohaterów, nad jakością transponowania historii z komiksów na ekran. Więcej swobody powinni mieć kreatywni reżyserzy w typie np. Taiki Waititiego. Deadpool 3 jest szansą dla Marvela, nie tylko na miliard zarobku.
„Królestwo Planety Małp” (24 maja 2024), reż. Wes Ball
Czuć napięcie, fani się kłócą, a to wróży dobrze. Problemem jest pomysł na nakręcenie nowej trylogii z reżyserem od Więźnia labiryntu. I to jest problem, bo cześć fanów uważa, że tak „poważny” temat, jak historia planety małp nie może być dobrze kontynuowana przez kogoś, kto nakręcił film dla młodszych widzów, jakby ci młodsi byli gorsi, a reżyserowanie filmów dla nich dosłownie psuło w jakimś sensie zdolności umysłowe. Już na początku jest więc emocjonująco, a na dodatek atmosferę podgrzewa Freya Allan, gwiazda dzielącego widzów Wiedźmina. Jestem więc dobrej myśli, jeśli chodzi o zyski i z pewnością obejrzę kontynuację historii. Tak, bo to nie jest restart trylogii, a zupełnie nowa, dziejąca się po 2017 roku, czyli wydarzeniach przedstawionych w Wojnie o planetę małp.
„Blade” (6 września 2024), reż. Yann Demange
Doskonale pamiętam, co napisałem o reaktywacji postaci Blade’a w ramach świata Marvela. Temat ma potencjał, ale pod pewnymi warunkami. Wątpię, czy Marvel przy aktualnym swoim podejściu do kategorii wiekowych może je spełnić. Pytanie tylko, czy bez promocji Marvela Blade byłby w stanie zarobić faktycznie ten miliard dolarów. Mamy więc problem. Z jednej strony im więcej widzów film obejrzy, tym większy będzie zysk, ale gdy kategoria wiekowa będzie zbyt restrykcyjna, widzów będzie mniej. A może lepiej by było w ogóle nie kategoryzować Blade’a? Co zaś do treści, zakres poruszanych wątków, sposób prezentacji wartości, metaforyka, podejście do naturalistycznego przedstawiania przemocy itp. powinno zostać na tym samym poziomie, co w filmach z udziałem Wesleya Snipesa. Wtedy może legenda zadziała i film zarobi ten upragniony miliard.
„Avatar 3” (20 grudnia 2024), reż. James Cameron
Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby kolejna część Avatara nie zarobiła miliarda dolarów. Wszystko dzięki pierwszej części i dość irracjonalnemu zapisaniu się jej w świadomości widzów. Zgadza się, że był to film wizualnie odkrywczy, ale treściowo nie prezentuje nic, czego byśmy już nie widzieli. Mało tego, nie pokazuje żadnych wydarzeń ani koncepcji, których byśmy w kinie science fiction już nie analizowali. Mimo wszystko legenda powstała, a James Cameron potrafił ją podtrzymać. Z pewnością zrobi to w kolejnej części, więc mamy pewniaka, jeśli chodzi o miliard dolarów.
„Avengers: The Kang Dynasty” (2 maja 2025), reż. Destin Daniel Cretton
Publiczność czasem za długo pamięta, a czasem zbyt szybko zapomina. Zobaczymy, jak będzie w przypadku The Kang Dynasty. Gdyby film miał premierę teraz, nigdy nie zasugerowałbym, że zarobi ten upragniony miliard dolarów. Premiera The Kang Dynasty jednak dopiero w 2025 roku. Do tego czasu wiele się może zdarzyć, a karygodne wyskoki Jonathana Majorsa niestety zapomniane. Teraz po prostu wypadało go „schować”, ale w 2025? Na drodze do miliarda dolarów stoi tylko on, ale i recasting może mieć swoje negatywne konsekwencje. Co więc wybrać? Powinno się chyba postawić na uczciwość, zwłaszcza w czasach politycznej poprawności.