search
REKLAMA
Zestawienie

Na ekranach kin w kinach. Najciekawsi FIKCYJNI AKTORZY

Jacek Lubiński

29 lipca 2020

REKLAMA

Norma Desmond (Bulwar Zachodzącego Słońca; 1950)

Stara gwiazda z epoki kina niemego, wraz z którym przeminęła, gdy zaczęła się era filmów dźwiękowych. Kobieta dosłownie zakonserwowana w czasie. Zdradzona i zniszczona psychicznie załamaniem swojej kariery, nadal chce grać – chce być kochana przez publikę i pożądana przez mężczyzn. Nakreślona groteskową, acz tragiczną kreską, wydaje się mocno oderwaną od rzeczywistości Meduzą, której spotkanie może się skończyć tragicznie. Postać zainspirowana biografiami kilku rzeczywistych ikon starego kina, ożywa w znakomitej interpretacji weteranki X muzy, Glorii Swanson, dla której rola ta okazała się największym występem w karierze. Choć, paradoksalnie, nie otrzymała za nią Oscara – podobnie jak wymieniona wyżej Bette Davis i jej Margo musiała ustąpić miejsca młodszej od siebie.

Michael Dorsey (Tootsie; 1982)

Jeden z wielu borykających się z zatrudnieniem aktorów nowojorskich. Szanowany, ale trudny we współpracy perfekcjonista, sukces odnosi dopiero wtedy, gdy zakłada damskie ciuszki i z pomocą charakteryzacji zaczyna odgrywać swoje żeńskie alter ego – Dorothy Michaels. Urocza, ale nieustępliwa i wojownicza, staje się prawdziwą sensacją, podnosząc wszelkie wyniki oglądalności mydlanej opery szpitalnej Southwest General. Kradnie serca mężczyzn, mimo iż staje się pierwszą orędowniczką praw kobiet w tym niełatwym, seksistowskim środowisku. Znamienne, iż perfekcyjnie wcielający się w obie te role Dustin Hoffman został po latach oskarżony o (nigdy niepotwierdzone) molestowanie seksualne. Co bynajmniej nie umniejsza jego kreacji – tej i każdej innej. Również znajomych w planu, na którym aktorów odgrywali także Jessica Lange, Bill Murray i Geena Davis.

Daniel Hillard (Pani Doubtfire; 1993)

A skoro już przy tym jesteśmy, to i Daniel w interpretacji nieodżałowanego Robina Williamsa musiał ratować się „zmianą płci”. Nie uczynił tego jednak po to, by ratować swoją karierę aktora dubbingowego, ale małżeństwo oraz, przede wszystkim, relacje z dziećmi odebranymi mu wskutek rozwodu. Tak na scenę wkracza tytułowa Euphegenia Doubtfire – podstarzała szkocka niania z zasadami. Z jej pomocą Daniel jest w stanie nie tylko oszukać wrogi mężczyznom system, ale też naprostować i wręcz odnaleźć samego siebie. Koniec końców, dzięki sile wizerunku i szczerości przekazu Pani Doubtfire, wszyscy wygrywają.

Nick Lang (Ciężka próba; 1991)

Kapryśna i rozpieszczona gwiazda w Hollywood zasłynęła dzięki roli „Smoking” Joego Gunna w dochodowej serii filmów à la Indiana Jones. Choć publika go lubi, to krytycy nie mają dla niego żadnej litości. Żeby udowodnić swoją wartość, przyjmuje więc angaż do policyjnego dramatu o wiele mówiącej nazwie Krew na asfalcie. Przygotowania do tej roli będą dla niego właśnie ciężką próbą zapowiadaną przez plakaty – tradycyjnie przy tym wychodzącą daleko poza aktorstwo i twardo zderzającą się z rzeczywistością, w jakiej Nick niekoniecznie się odnajduje, kiedy kamery nie kręcą. Nie jest to wielka produkcja, ale Michael J. Fox ma tu okazję trochę pośmiać się ze swojego fachu i sprawić, że seans jest całkiem przyjemny.

Bo Laramie (Paparazzi; 2004)

Gorąca gwiazda kina akcji, wyrosła nagle na olbrzymiej popularności hitu Adrenaline Force i jego kontynuacji, którą kręci w ramach fabuły. W głębi serca prosty chłopak ze wsi, który początkowo nie może odnaleźć się w zasadach rządzących show-biznesem, a który ostatecznie staje się aniołem zemsty dla tytułowych dziennikarzy z podrzędnych brukowców, jakie nie przestają go nękać, omal nie doprowadzając do tragedii. Echa śmierci księżniczki Diany rezonują aż za mocno w filmie Paula Abascala, choć reżyser nie ma ostatecznie większych ambicji zgłębienia tematu, tworząc prosty akcyjniak wycelowany w nachalnych gości z aparatami fotograficznymi. Jednak dzięki modelowo wyglądającemu Cole’owi Hauserowi (Pitch Black), który z lekkością bawi się rolą Bo, ogląda się to wszystko z rosnącą satysfakcją.

Kirk Lazarus (Jaja w tropikach; 2008)

Australijski aktor całkowicie poświęcony „metodzie”, tj. jak najgłębszemu wejściu w rolę i przy pomocy wszelkich dostępnych środków zatracenie się w niej do cna. Gdy grał Neila Armstronga, zamknął się w lodówce i próbował nią wejść w atmosferę ziemską. Z kolei na potrzeby wietnamskiego eposu Tropic Thunder przeszedł operację… zmiany koloru skóry, aby zagrać czarnego sierżanta armii Stanów Zjednoczonych. Po drodze był jeszcze hit o gejach w klasztorze, pod tytułem Aleja Szatana, ale Bóg jeden raczy wiedzieć, do czego Kirk się posunął po przyjęciu roli. Z czasem okazuje się jednak, że wszystkie te przebieranki są rezultatem utraty prawdziwej tożsamości, podkopanej przez kompleksy wiecznego bycia „kolesiem grającego kolesia przebranego za innego kolesia”. I bynajmniej nie jest to odosobniony przypadek, gdyż w tym samym filmie wcielającemu się w Kirka Robertowi Downeyowi Juniorowi partnerują też Jack Black i Ben Stiller, którzy grają odpowiednio: uzależnionego od narkotyków komika i niedowartościowanego gwiazdora filmów akcji.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA