search
REKLAMA
Zestawienie

Na ekranach kin w kinach. Najciekawsi FIKCYJNI AKTORZY

Jacek Lubiński

29 lipca 2020

REKLAMA

Lucas Lee (Scott Pilgrim kontra świat; 2010)

Przyszły Kapitan Ameryka, Chris Evans, jako ikona skateboardingu zmieniona w aktora kina akcji pokroju Action Doctor, Koniec gry 2 czy Po prostu nie istniejesz. Zagrał też w romantycznym hicie Miejmy nadzieję, że niebo istnieje (wszystkie tłumaczenia własne). Idol wielu nastolatków, w tym współlokatora Scotta Pilgrima. Jest męski, arogancki i charyzmatyczny oraz dysponuje wierną drużyną dublerów. Niestety jest też mało bystry, co prowadzi go do dosłownej autodestrukcji i zamienienia się w niezbyt pokaźną kupkę… monet. Wzorem dla tej postaci był Jason Lee – dawny mistrz deskorolki, który znalazł szczęście w aktorstwie.

Don Lockwood (Deszczowa piosenka; 1952)

W swej rzeczywistości największy z największych aktorów kina niemego. Podobnie jak kilku poprzedników, również i on musi zmagać się z przejściem na dźwięk, a przy okazji również z płytką i hałaśliwą partnerką, z którą studio łączy go dla lepszej sprzedaży biletów. Ich wspólny dramat kostiumowy, The Dueling Cavalier (ukłon w stronę Monsieur Beaucaire z Rudolphem Valentino), to pasmo ciągłych kłopotów, które Don dzielnie znosi, ostatecznie z pomocą przyjaciół zmieniając go w musical. Ten romantyk i poczciwy gość stanowi chyba najbardziej rozpoznawalne wcielenie Gene’a Kelly’ego – w swej klasie także największego z największych – któremu na ekranie partnerują jako aktorki Jean Hagen i Debbie Reynolds.

Rachel Marron (Bodyguard; 1992)

Piosenkarka, która stała się aktorką. Historia jakich wiele, bo takich przypadków było na dużym ekranie multum – nawet jeśli nie wszystkie z nich kończyły się, jak w tym wypadku, oscarową nominacją (za Królową nocy – również tytuł śpiewanego przeboju z Bodyguarda). Dość zresztą napisać, że był to debiut wcielającej się w Rachel Whitney Houston, która wielkiej kariery filmowej nawet chyba nie chciała zrobić, na zawsze pozostając przede wszystkim królową popu. I chociaż Houston nigdy nie była prześladowana przez tajemniczego fanatyka, to jej życie obfitowało w równie dużo nieprzyjemności, co życie jej bohaterki – w końcu przed kamerą była po prostu sobą. Co ciekawe, w czasie pierwszych przymiarek do filmu główną rolę miała zagrać Diana Ross.

Kit Ramsey (Wielka heca Bowfingera; 1999)

Eddie Murphy w podwójnej roli – nie pierwszy i nie ostatni raz. Tutaj jednak ma okazję wcielić się w dwie strony tego samego medalu i przy okazji ponaśmiewać z fabryki snów. Jako wielka gwiazda tejże jest napuszonym, neurotycznym i samolubnym aktorem, któremu często udziela się paranoja. Odmawia on udziału w tandetnym projekcie SF o tytule Chubby Rain (Pękaty deszcz – ciekawe, czy twórcy byli świadomi slangowego znaczenia tej komicznej zbitki słów?). Lecz przebiegłość Bowfingera sprawia, że Ramsey… i tak w nim gra, tylko nieświadomie, co tylko potęguje jego obłęd. Dodatkowo przed kamerą staje Jiff – niezbyt inteligentny prostak, bliźniaczo przypominający Kita. Śmiechu jest zatem co nie miara, a Murphy ma szansę pokazać nieco talentu w jednym z lepszych swoich występów końca lat 90.

Trevor Slattery (Iron Man 3; 2013)

Wypalony, uzależniony od narkotyków aktorzyna w interpretacji niezawodnego sir Bena Kingsleya odgrywa rolę swojego życia w propagandowej farsie o nazwie Mandaryn. Nieświadomie pozujący jako prawdziwe zagrożenie, a nie tylko część fikcyjnego show, Trevor dobrze się bawi, nawet jeśli poza planem traktowany jest trochę jak więzień. Zresztą do prawdziwego więzienia w końcu też trafia – ku jego uciesze jego sława jedynie tam rozkwita, pozwalając mu żyć we względnym luksusie pośród licznych fanów. Oczywiście do czasu, gdy nie upomni się po niego prawdziwy Mandaryn. I trochę szkoda, że wątku tego nie pociągnięto dalej, gdyż z taką legendą kina byłby to prawdziwy samograj.

George Valentin (Artysta; 2011)

Jeszcze jeden reprezentant czasów świetności niemych ruchomych obrazów – nie mylić z George’em Valentinem III, pionierem rumuńskiego lotnictwa. Jean Dujardin jest niezwykle wdzięczną twarzą popularnego przystojniaka lat 20. ubiegłego stulecia – swoistego Brada Pitta tamtej ery. Sympatyczny, elegancki, zawsze uśmiechnięty, nieco naiwnie traktuje konkurencję w postaci dźwięku. I to właśnie przez tę prostoduszność stacza się na dno, wcześniej jednak wypychając ku sławie przypadkowo spotkaną, piękną dziewczynę. Ot, ładna pocztówka z przeszłości, prawiąca o sile miłości i magii kina, którą można poczuć m.in. dzięki Valentinowi-Dujardinowi.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor