KULTOWE SCENY, które powstały dzięki PRZYPADKOWI
Świetne filmy nie zawsze są rezultatem wyłącznie geniuszu ich twórców. Czasem równie ważną rolę w powstaniu całości odgrywa… przypadek. Istnieje wiele scen, które powszechnie uznawane są za ikoniczne, a które nigdy by nie powstały, gdyby nie splot niespodziewanych okoliczności. O kilku takich przypadkach piszę w poniższym zestawieniu.
Imperium kontratakuje (reż. I. Kershner, 1980)
W czasie kręcenia Imperium kontratakuje Carrie Fisher miała już poważne problemy z narkotykami i często zjawiała się na planie kompletnie naćpana. W słynnej scenie zamrożenia Hana Solo w karbonicie księżniczka Leia miała pożegnać swojego ukochanego słowami „kocham cię”, na co on miał odpowiedzieć banalnym: „ja też”. Sceny nie można było jednak nakręcić, bo kiedy przychodziło co do czego, Carrie dostawała histerycznego ataku śmiechu. Gdy w końcu opanowała się na tyle, by wygłosić swoją kwestię z powagą, Harrison Ford był już tak zirytowany zachowaniem partnerki, że odpowiedział jej krótkim: „wiem”. W ten sposób powstała jedna z najbardziej romantycznych scen kina, a ta zaimprowizowana wymiana zdań należy do jednych z najchętniej powielanych na starwarsowych gadżetach. Takie pożegnalne słowa znacznie lepiej pasują do zawadiackiego Hana Solo niż to, co przewidywał scenariusz. Mieliśmy też wielkie szczęście, że w szale „poprawiania” oryginalnej trylogii Lucas nie wpadł na szatański pomysł zremasterowania także tej sceny…
Twin Peaks (reż. D. Lynch, 1990–1991)
Podobne wpisy
Lynch, fan medytacji i intuicyjnego odbioru rzeczywistości, często pozwalał zadecydować przypadkowi o ostatecznym kształcie swoich dzieł. Gdyby nie jeden z takich przypadków, w Twin Peaks nigdy nie pojawiłby się Bob. Lynch wcale nie planował wprowadzania tej postaci w fabułę serialu – zło, które uosabia Bob, miało pozostać bezpostaciowe. Kiedy jednak scenograf Frank Silva przypadkowo wszedł w kadr, jego niepokojące oblicze zafascynowało Lyncha tak bardzo, że całkowicie zmienił koncepcję całości i zaproponował Silvie rolę czarnego charakteru. Pierwszą nakręconą „na próbę” sceną z udziałem Boba była ta, w której Sarah Palmer dostrzega go za łóżkiem. Ujęcie tak przeraziło ekipę i widzów, że Lynch od razu zyskał pewność – Bob zostaje na stałe. Podobnym zrządzeniem losu w serialu pojawiła się kuzynka Laury Palmer, Maddy. Początkowo cała rola Sheryl Lee miała polegać na zagraniu owiniętych folią zwłok Laury. Aktorka zrobiła jednak na Lynchu tak piorunujące wrażenie, że nie tylko postanowił poszerzyć ekranową obecność Laury o retrospekcje, ale też wymyślił nową postać specjalnie dla Sheryl – nie mówiąc już o tym, że to właśnie dla niej nakręcił Ogniu krocz ze mną. Pozaekranowe wypadki nie zawsze przynosiły w Twin Peaks pozytywne rezultaty – romans agenta Coopera i Audrey Horne nie mógł dojść do skutku przez zazdrość Lary Flynn Boyle, ówczesnej dziewczyny Kyle’a MacLachlana. Serialowej Donnie bardzo przeszkadzała chemia między jej chłopakiem a Sherilyn Fenn, więc awanturami wymusiła skasowanie tego wątku. Na pocieszenie Cooper dostał sympatyczną Annie, ale wszyscy wiemy, że to Audrey powinna wejść z nim do Czarnej Chaty…
Poszukiwacze zaginionej Arki (reż. S. Spielberg, 1981)
Pojedynek Indiego i odzianego w czarne szaty arabskiego mistrza szabli miał być jednym z bardziej widowiskowych w całym filmie. Harrison Ford długo przygotowywał się do tej walki pod okiem choreografów i trenerów. Niestety, kiedy przyszedł dzień kręcenia sceny, aktor dostał ostrego rozwolnienia, a każdy gwałtowniejszy ruch prowokował, no cóż, niekontrolowane wydalanie treści jelit. Zmęczony Ford, mając dość całej tej mało komfortowej sytuacji, wpadł na pomysł, że po prostu zastrzeli atakującego go Araba. Spielberg był zachwycony tą sugestią: uznał, że prawdziwy Indie zachowałby się w dokładnie taki sam sposób. Jedną z najśmieszniejszych scen w filmie zawdzięczamy zatem problemom trawiennym Harrisona Forda.