Filmy, które ZRUJNOWAŁY ich twórcom życia i kariery
Elizabeth Berkeley i Paul Verhoeven – Showgirls
Cóż to był za skandal! Showgirls, czyli erotyczny dramat / groteskowa tragikomedia / postmodernistyczna satyra na show-biznes, to dziś film kultowy, owiany legendą. W momencie premiery zebrał zatrważająco negatywne recenzje. Twórców oskarżano o mizoginizm i seksizm, puste skandalizowanie, folgowanie najniższym instynktom. Nikt nie chciał oglądać Showgirls w kinach, a potem – na VHS i DVD. Ta historia ma jednak zarówno ciekawy wstęp, jak i epilog. Może zacznijmy od początku: Verhoeven już w rodzimej Holandii był swoistym enfant terrible ówczesnej kinematografii. Jego dzieła szokowały widownię i wzbudzały zazdrość i niesmak wśród innych twórców. Zazdrość – bo w box offisie radził sobie doskonale, a jego Tureckie owoce nominowano do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Niesmak – bo Verhoeven sprzeciwiał się sztywnym, akademickim regułom i klasycznemu postrzeganiu sztuki filmowej. Wkrótce dopomniało się o niego Hollywood, gdzie zaczął historycznym dramatem Ciało i krew, a potem dał światu RoboCopa, Pamięć absolutną, Nagi instynkt… filmy te generalnie ceniono, chociaż zarzucano im skrajną brutalność i operowanie kiczem. Z tym że ten kicz był celowym zabiegiem, w którym zresztą Verhoeven się specjalizował. Mimo gatunkowości i sadystycznej powierzchowności jego kina można było znaleźć w nim głębię, żart i społeczny komentarz, a realizacyjnie stały kilka poziomów ponad standardowym hollywoodzkim produktem.
Już Nagi instynkt operował w znacznym stopniu odważnym erotyzmem, ale Showgirls ocierało się o pornografię. Nie bez powodu film oznaczono kategorią wiekową NC-17. Odtwórczyni głównej roli, Elizabeth Berkley, doświadczyła bez mała tego, czego doświadczały kobiety w kraju Verhoevena w średniowieczu – ostracyzmu i publicznej pogardy. Wydawałoby się, że otwarte i progresywne Hollywood zaakceptuje opowieść, w której seksualność jest głównym wątkiem. Nic z tego – agent zwolnił aktorkę po premierze, a jej poszukiwania kolejnego managera spełzły na niczym, bo nikt nie chciał z nią rozmawiać – ba!, nie odbierano od niej telefonów. Mimo krytyki adresowanej do jej aktorstwa trudno nie odnieść wrażenia, że ironicznie Berkeley tak dobrze odegrała postać odpychającej, nierównoważonej Nomi Malone, że wszyscy utożsamiali ją z jej bohaterką. Zresztą Verhoeven sam to przyznawał w wielu wywiadach. Stwierdził również, że choć Showgirls na kilka lat wypełniły jego życie problemami, to prawdziwą ofiarą tego filmu jest właśnie Berkley, której kariera została zaprzepaszczona. Aktorka nigdy potem nie otrzymała żadnej poważnej roli, uwikłała się za to w kilka pomniejszych skandalików obyczajowych. Do dziś kojarzona jest głównie z osławioną produkcją. Verhoeven dopiero dwa filmy później zrobił sobie wieloletnią przerwę w karierze. Jak widać, mężczyźnie wybaczono więcej niż kobiecie. I kto tu jest seksistowski?
Charlie Chaplin – Dyktator
Podobne wpisy
Zaraz, zaraz. Jeden z najsłynniejszych, najbardziej cenionych, klasycznych filmów przyczynił się do zahamowania kariery jego twórcy? Historia upadku Chaplina zaczyna się nieco prędzej, ale to właśnie Dyktator był kroplą, która przelała czarę rządowej goryczy w Stanach Zjednoczonych. Artysta znany z lewicowych poglądów już wcześniej miał poważne problemy z opinią publiczną oraz FBI, które od lat dwudziestych zbierało dowody na jego rzekomą współpracę z komunistami. Nie pomagały towarzyskie preferencje Chaplina, który w wieku 35 lat poślubił piętnastolatkę, co nawet wtedy budziło pewien niesmak. Kolejne filmy Chaplina odnosiły sukcesy, on sam stawał się jednym z najważniejszych twórców nie tylko amerykańskiego, ale i światowego kina. Współtworzył United Artists – organizację, która jako pierwsza wyłamała się z hollywoodzkiego systemu producenckiego i dawała artystyczną wolność reżyserom. Brzdąc, Gorączka złota, Światła wielkiego miasta, Dzisiejsze czasy to obecnie klasyka kina, a w momentach premier tylko cementowały pozycję twórcy. Przyszedł czas na Dyktatora, czyli pierwszy film, w którym Chaplin posługiwał się wynalazkiem, którego do tej pory unikał – czyli filmowym dialogiem. I Dyktator również okazał się artystycznym triumfem człowieka z wąsikiem i melonikiem. Z tym że tym razem lewicowe ciągoty Chaplina zwizualizowały się w formie antyfaszystowskiego manifestu, którego ówczesne władze USA nie były w stanie w pełni zaakceptować.
Reżyser musiał zeznawać przed senacką komisją, a prasa nazywała go antyamerykańskim komuchem. Kolejny film Chaplina, Pan Verdoux, był już finansową klapą. Na początku lat 50. twórca poleciał do Londynu promować swój następny obraz, Światła rampy. Władze USA utrudniały mu powrót do kraju, dokonując nieoficjalnej, ale skutecznej deportacji. USA nie chciało Chaplina, a Chaplin — rodowity Anglik – nie chciał wracać do Stanów. Dwadzieścia lat później, w latach 70., rząd Stanów stał przed innymi problemami: był zajęty gromieniem dzieci kwiatów. Nikomu nie przeszkadzało, że do kraju wrócił Chaplin, aby odebrać honorowego Oscara. Podczas ceremonii Chaplin otrzymał dwunastominutowe owacje i brawa, które były jednocześnie przeprosinami i symbolem przywrócenia go do łask. Rok później Chaplinowi przyznano statuetkę za kompozycję muzyczną do… Świateł rampy, czyli filmu nakręconego dwie dekady wcześniej! Skąd takie opóźnienie? Otóż by film mógł być nominowany do nagrody Akademii, musi być przez co najmniej tydzień wyświetlany w kinie na terenie Los Angeles. Nikt nie zadał sobie trudu w 1952 roku, by sprawdzić, czy Światła rampy znów zawierają jakieś „lewackie” przekazy. Film zdjęto z afisza i przywrócono go dopiero w 1972. Chaplin swój ostatni film nakręcił w 1967 roku, a zmarł w 1977, w wieku 88 lat, u boku swojej czwartej żony.
Maria Schneider – Ostatnie tango w Paryżu
Biografia przedwcześnie zmarłej aktorki to przyczynek do nieustającej od lat dyskusji o tym, co wolno artyście. Zwłaszcza jeśli tym artystą jest reżyser, który, by wyrazić swoją wizję – w przeciwieństwie do pisarza, malarza czy rzeźbiarza – musi posłużyć się czyjąś osobistą wartością, jaką jest ciało. Historia kina zna wiele przypadków, w których reżyserzy – zwłaszcza ci z wysoką pozycją – zmuszali aktorów do wykonywania scen nieprzewidzianych w scenariuszu. Pal licho, jeśli chodziło o zjedzenie melona lub wypowiedzenie zabawnej kwestii. Na planie Ostatniego tanga w Paryżu reżyser Bernardo Bertolucci i aktor Marlon Brando mieli manipulować młodziutką Marią Schneider, by skłonić ją do zagrania nieopisanej w scenariuszu sceny analnego seksu, w którym lubrykantem było spożywcze masło. Mimo wielu plotek seks w Tangu nie jest prawdziwy, ale niespodziewana, niezapowiedziana scena tego kalibru wywarła mocny, negatywny wpływ na psychikę aktorki. Oczywisty erotyczny charakter filmu nie zwalniał twórców z odpowiedzialności przed wykonawcami. Aktorka, choć młoda, była pełnoletnia i miała świadomość tego, w czym gra, jednak etyka pracy reżysera nakazuje, by trzymać się scenariusza – który stanowi przecież podstawę formalnej umowy między filmowcami – a w przypadku improwizowania sceny zapytać aktora o zgodę na jej zagranie. Schneider wielokrotnie przyznawała, że czuła się zgwałcona i wykorzystana przed współpracowników.
Jako dziewiętnastolatka nie wiedziała też, że może odmówić zagrania sceny. Po jej wykonaniu nie doczekała się przeprosin ani od reżysera, ani od Marlona Brando, który był pomysłodawcą tego epizodu. Po zakończeniu zdjęć i premierze filmu aktorkę zaczęto postrzegać jako symbol seksu – zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie. Otrzymywała kolejne propozycje występów, jednak bardzo pilnowała, aby w scenariuszach nie było scen nagości i seksu. Z tego powodu odrzuciła chociażby propozycję zagrania w Caliguli Tinto Bassa – miała wtedy stwierdzić, że jest aktorką, a nie prostytutką. Opuściła także plan filmowy w trakcie zdjęć do Mrocznego przedmiotu pożądania, nie mogąc dojść do porozumienia z reżyserem Luisem Buñuelem w kwestii postrzegania kobiecych bohaterek filmowych. Schneider popadła w depresję, nie stroniła od narkotyków, trafiła także na jakiś czas na oddział zamknięty. Kilkukrotnie próbowała popełnić samobójstwo. W latach osiemdziesiątych jej życie nieco się uspokoiło, nadal była czynna zawodowo. Mimo ponad pięćdziesięciu występów na koncie pozostaje znana głównie za sprawą filmu, który za życia zapewne chciałaby wymazać z historii – kina i swojej. Do końca życia aktywnie wspierała ruchy i inicjatywy dążące do polepszenia sytuacji kobiet w przemyśle filmowym. Zmarła po długiej chorobie nowotworowej w wieku 58 lat, do końca życia borykając się ze wspomnieniami z planu Ostatniego tanga...