AKTORSKIE ZMARTWYCHWSTANIA, czyli NAJWIĘKSZE POWROTY z artystycznego niebytu
Odniesienie spektakularnego sukcesu, blask fleszy na czerwonym dywanie, miłość widzów i wielkie pieniądze – to marzenie niejednego aktora i niejednej aktorki. Wielki blask niesie ze sobą nieodzownie wielkie cienie, które nierzadko przygniatają gwiazdy psychicznie. Niektóre blakną po latach, inne rezygnują z ról i sławy dla rodziny, jeszcze inne nie radzą sobie z presją, pieniędzmi i gigantycznym bagażem, jakim jest rozpoznawalność. Jakiekolwiek nie byłyby powody zniknięcia z ekranów, pierwszych stron gazet i portali Hollywood uwielbia spektakularne powroty z aktorskiego niebytu. Może i nawet bardziej od klasycznych historia à la American dream, czyli od pucybuta do milionera. Niestety, nie wszystkim są one dane. W historii Fabryki Snów (i nie tylko) było jednak kilka wielkich ekranowych zmartwychwstań, które poruszyły serca milionów. Które z nich były największe?
Robert Downey Jr.
Jeden z największych i najbardziej spektakularnych powrotów w historii kina i popkultury. Śmiało to mogę napisać, ponieważ Robert Downey Jr. po wielkim upadku, problemach z uzależnieniami, życiem osobistym, został zapomniany na długie lata przez Fabrykę Snów. Wcześniej był uważany za złote dziecko Hollywood, jeden z największych jej talentów, co udowadniały role Charliego Chaplina, w Air America czy Natural Born Killers. Niestety narkotyki i alkohol sprowadziły go w latach 90. na samo dno, m.in. z hukiem wyleciał z serialu Ally McBeal. W wywiadach aktor wspomina, że używki były obecne w jego życiu już od najmłodszych lat, a pierwszy raz marihuanę palił jako… sześciolatek. Poczęstował go nią… ojciec. Terapia odwykowa, której poddał się Downey Jr. spowodowała, że w 2003 roku w końcu był czysty. Wtedy wyciągnął do niego rękę Mel Gibson, który dał mu rolę w Śpiewającym detektywie. Tak rozpoczął się jego powolny powrót do Hollywood. Późniejsze role w Kiss Kiss Bang Bang, Jajach w tropikach i przede wszystkim rola Iron Mana spowodowały, że z aktora upadłego stał się najdroższym artystą w Hollywood z gażą przeszło 20 milionów za wykon. Świat oszalał na jego punkcie, zakochał się w pewnej siebie, aroganckiej postaci, którą wykreował. Downey Jr. zagrał później m.in. Sherlocka Holmesa u Guya Ritchiego czy też Hanka Palmera w dramacie sądowym Sędzia. Po zakończeniu kilkuletniej przygody z rolą Tony’ego Starka aktor zagrał tylko dr. Dolittle’a i zrobił sobie zasłużoną trzyletnią przerwę. Wraca już niedługo do wielkiego grania u Christophera Nolana w Oppenheimerze, a na horyzoncie kilka kolejnych wyzwań, w tym kontynuacja Sherlocka Holmesa. Tym razem powrót będzie odbywał się na jego warunkach.
Jennifer Coolidge
Przykład Jennifer Coolidge należy trochę do innej kategorii, niż ta, o której traktuje ten tekst. Aktorka nigdy nie zniknęła na dłużej z ekranów, ale stała się jedną z tych, którym udało się uciec od zaszufladkowania. Jej tryumfalny powrót do grania w rzeczach naprawdę ambitnych, ponowne odkrycie jej dramaturgicznego talentu, zasługuje jednak na osobną wzmiankę w tym zestawieniu. W końcu ta niesamowicie charakterystyczna aktorka przez wiele lat kariery była traktowana jako matka Stiflera, a w tym roku zgarnęła Złoty Glob za rolę w Białym Lotosie. Została przez to zaszufladkowana jako etatowa odtwórczyni ról w komediach romantycznych i kumpelskich, gdzie grała w większości tę samą postać. Kontynuacje American Pie, filmy w stylu ExTerminators, Plump Fiction, Carolina, Melanż z muchą, a nawet seria Legalnej blondynki nie dawały jej przestrzeni do pokazania się z innej aktorskiej strony. W międzyczasie pojawiały się drugo- i trzecioplanowe próby wyjścia z szuflady, jednak Coolidge nie była w nich za bardzo dostrzegana. No chyba że przez fanów American Pie, którzy niczym Leo DiCaprio w słynnym memie wskazywali ją palcem na ekranie, mówiąc: O, matka Stiflera! I nagle w ostatnich latach pojawiła się najpierw w oscarowej Obiecującej. Młodej. Kobiecie, gdzie show skradła jej jeszcze Carey Mulligan, a potem we wspomnianym Białym Lotosie, gdzie w zaskakujący i przewrotny sposób wykorzystała swój urok, aby stworzyć wielowymiarową słodko-gorzką postać Tanyi. Kinu i popkulturze nie mogło przydarzyć się wiele lepszego od ponownego odkrycia Coolidge.
Ke Huy Quan
W tym sezonie nagród Hollywood zdecydowało się napisać kilka wzruszających scenariuszy powrotów, które zostaną zapamiętane na wieki. Bohaterem jednego z nich jest Ke Huy Quan. Do Ameryki trafił jako uchodźca z Wietnamu, aby stać się jedną z najbardziej rozpoznawalnych młodych gwiazd ekranu – jego role w Goonies i drugiej części Indiana Jonesa, czyli Świątyni Zagłady, nie stały się jednak biletem do dorosłej sławy. Hollywood zapomniało (z małymi wyjątkami na Jaskiniowca z Kalifornii, gdzie spotkał drugiego bohatera tego zestawienia, i Breathing Fire) o Quanie. Nikt w niego nie wierzył. Aż do 2021 roku, kiedy to po niemal 30 latach niebytu otrzymał szansę od duetu Danieli i zagrał w przełomowym nie tylko dla niego, ale w ogóle dla kina zwariowanym Wszystko, wszędzie, naraz. I za tę rolę dostał Oscara. Przemowa aktora to mój najbardziej wzruszający i SZCZERY moment tegorocznej gali. Naprawdę roztopiła mi serce. Mowa Brendana również była emocjonująca, ale sporo tam było jednak przygotowanych słów, metafor. Tutaj nastąpiła czysta eksplozja uczuć. Eksplodowała również kariera aktora, którego możemy oglądać właśnie w serialu Disneya American Born Chinese, ma też pojawić się w drugim sezonie Lokiego. Chciałoby się rzec: What a story, Quan!
Michael Keaton
To niezwykle ciekawy przypadek aktorskiej sinusoidy i kilkukrotnych powrotów. Michael Keaton zaczynał jako aktor komediowy, później przyszły role, które z marszu stały się kultowe – najpierw była to kreacja Sokożuczka u Tima Burtona, która pokazała szalenie wielki wachlarz ekspresji i możliwości aktora, później nadszedł czas Batmana u tego samego reżysera. Keaton, dosyć zaskakująco, ukształtował wizerunek Bruce’a Wayne’a na lata. A pomyśleć, że na samym początku casting aktora kojarzonego z komedią spotkał się z niezwykłą krytyką – ludzie pisali petycje listowne z żądaniami zmiany aktora. Najbardziej intrygujące w jego kreacji jest wzbudzanie grozy nie za sprawą potężnej postury, ale dzięki sugestywnemu głosowi i wyzierającemu szaleństwu. Keaton nie był przecież atletą, górą mięśni. Sokożuczek nie był rewelacyjnym Mrocznym Rycerzem, jednak świetnym Bruce’em Wayne’em – szaleństwo w oczach, zacięcie i grymas u Batmana bywają czasem podobne, do tych które widać u Wayne’a. To zasługa Keatona. Wystarczy jedno spojrzenie aktora, a jego charakterystyczna dynamika ekspresji, powolna intensywność robią resztę. Całkiem niedawno w podcaście Backstage sam Keaton wyznał: „Oto cały sekret, o którym nigdy nie mówiłem. Wszyscy powtarzali Batman to, Batman tamto, a ja sobie myślałem: Jesteście w błędzie. Bohaterem tego filmu jest Bruce Wayne”. Dlatego momentami jego Mroczny Rycerz wydaje się nawet bardziej pomylony od swoich nemezis. Niestety po sukcesach z przełomu lat 80. i 90. nikt nie zaangażował go do dużego projektu. Aż w końcu zrobił to Quentin Tarantino, który dał mu rolę w Jackie Brown. Keaton znów pokazał się tu z zupełnie innej aktorskiej strony. Pech chciał, że film (niesłusznie) nie był jakimś dużym sukcesem, został odkryty na nowo dopiero po czasie. Nie stał się zatem oczekiwaną trampoliną dla kariery Keatona, który pojawiał się w samych średnich i słabszych produkcjach. Aż przyszedł TEN moment i zjawiskowa rola w Birdmanie, która stała się poniekąd metaforą i bezpośrednim metakomentarzem do historii życia samego aktora. Od tej premiery Keaton się nie zatrzymuje, jest angażowany do największych projektów Fabryki Snów – McImperium, Spider-Man itd. Już za kilka dni powróci też do swojej kultowej roli Bruce’a Wayne’a w widowisku The Flash. Wspaniała historia.
Winona Ryder
Kariera młodej aktorki eksplodowała na przełomie lat 80. i 90. Dzięki rolom w Soku z żuka i Edwardzie nożycorękim stała się niekwestionowaną nadzieją Hollywood i reprezentacją całego mojego pokolenia zakochanego w gotyckiej estetyce Tima Burtona. Identyfikowały się z nią miliony nastolatek. Winona Ryder znana też była ze swojej wielkiej wrażliwości. Gdy trafił jej się spory kryzys, załamanie nerwowe, media były dla niej bezlitosne. A skore do szukania sensacji, łakome na zyskanie sławy kosztem drugiego osoby znalazły idealną pożywkę. Zmaganie się w blasku fleszy ze sporymi kłopotami psychicznymi, jakie dotknęły aktorkę na przełomie lat 90. i 00., spowodowały, że Winona zginęła na długie lata z ekranów. W końcu jednak dano jej szansę na powrót. Zrobili to bracia Duffer, obsadzając aktorkę w roli Joyce Byers w Stranger Things. Rola wojowniczej, wrażliwej i jakże zdeterminowanej kobiety kupiła serca młodego pokolenia i przypomniała widzom o Winonie. Od tego momentu Ryder znajduje się na fali wznoszącej, ma pojawić się m.in. w kontynuacji Soku z żuka.