OSCAROWE REKORDY, które jeszcze długo nie zostaną pobite
Różne Oscarowe rekordy padają całkiem często, wręcz prawie co roku. Ten tekst poświęcę jednak tym osobom, które zapisały się w historii najsłynniejszych filmowych nagród tak silnie, że nie wymaże ich z niej pierwsza lepsza Oscarowa gala. Przed wami lista rekordów wprost niebywałych, w pewnych przypadkach także niezwykle dziwacznych. Niektóre brzmią zupełnie nieosiągalnie, inne być może zostaną kiedyś pobite – ale raczej na pewno nie wydarzy się to w najbliższej przyszłości.
Steven Spielberg
Na początek najświeższy rekord, który mógł być może niektórym umknąć, a należy do tych naprawdę niemal niemożliwych do pobicia. Dzięki nominacjom za West Side Story i Fabelmanów Steven Spielberg został pierwszym w historii reżyserem nominowanym do Oscara w sześciu różnych dekadach. Najbliżej tego osiągnięcia jest Martin Scorsese, który za sprawą Czasu krwawego księżyca ma już nominacje w pięciu różnych dekadach. Żeby więc wyrównać wynik Stevena, Marty musiałby jeszcze zdobyć nominację w latach 2030., a przecież Steven jest młodszy i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wydaje się, że będzie to więc rekord, który Spielberg będzie dzierżył przez długie lata. Nawet jeśli pojawi się jeszcze podobne mu złote dziecko kina, które rozpocznie wielką karierę w młodym wieku i utrzyma się na szczycie przez wiele dekad, to póki rekord Spielberga przestanie obowiązywać, upłynie jeszcze dobre kilkadziesiąt lat.
Podobne:
Walt Disney
Do Walta Disneya należy szereg potężnych Oscarowych rekordów, które prawdopodobnie nigdy nie zostaną zagrożone. 22 Oscary (nie licząc Oscarów honorowych) i łącznie 59 nominacji to wynik niebotyczny. Wcale nie tak daleko tej drugiej liczby jest jednak nominowany 54 razy John Williams, co pokazuje, że nawet najbardziej niewiarygodne osiągnięcia można spróbować pobić. W tym tekście chciałbym zwrócić szczególną uwagę na nieco rzadziej przytaczany, a chyba najbardziej niebywały rekord Disneya – ten słynny twórca jako jedyny w historii otrzymywał nominacje aż 22 lata z rzędu (nieprzerwanie od roku 1941 do 1962). Wyobraźnię mam całkiem sporą, ale naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś kiedyś dorówna temu wyczynowi.
Rodzina Newmanów
W historii filmu mieliśmy całkiem sporo utalentowanych rodzin: Coppolowie, Fondowie, Coenowie i wiele więcej. Która z nich osiągnęła jednak największy Oscarowy sukces? Odpowiedzi trzeba szukać pośród muzyków: najczęściej nominowaną (aż 93 razy!) rodziną w historii Nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej jest kompozytorski klan Newmanów. Największy wkład w ten imponujący wynik ma nestor rodziny Alfred Newman, który otrzymał w swojej karierze 45 nominacji i zdobył 9 statuetek. Dołożyli się też jego bracia Lionel (11 nominacji, 1 Oscar) i Emil (1 nominacja), synowie Thomas (15 nominacji) i David (1 nominacja), a także bratanek Randy (20 nominacji i 2 Oscary). To zapewne nie koniec śrubowania rekordu, bo Thomas i Randy w kwestii nagród raczej nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Myślę, że Oscar przypadnie jeszcze w przyszłości zwłaszcza Thomasowi, który mimo 15 nominacji ani razu dotąd nie cieszył się z wygranej.
Beatrice Straight
„Nie ma małych ról, są tylko mali aktorzy” – mówił Konstantin Stanisławski i chyba miał rację, choć Oscary mówią nam co innego. Nie jest tajemnicą, że zazwyczaj im dłuższa rola, tym większe możliwości dania popisu i zapisania się w pamięci głosujących na tyle, by dostać nominację lub Oscara. Tym bardziej imponujący jest więc wyczyn Beatrice Straight, która w Sieci Sidneya Lumeta pojawiła się na ekranie tylko na nieco ponad pięć minut i dostała później za tę rolę statuetkę dla najlepszej aktorki drugoplanowej (dla porównania najdłuższe role drugoplanowe nagrodzone Oscarem zagrali Mahershala Ali w Green Book i Tatum O’Neal w Papierowym księżycu – oboje byli na ekranie w swoich filmach przez ponad godzinę i sześć minut). Rekord Beatrice Straight jest jednym z tych, które mają szansę na pobicie, i to wcale w niedalekiej przyszłości, ale są to szanse bardzo niewielkie – nagrodzenie tak krótkiej roli można bowiem traktować jako zdarzającą się raz na kilkadziesiąt lat anomalię.
Greer Garson
W teorii każda osoba nagrodzona Oscarem ma 45 sekund na swoją mowę dziękczynną. W praktyce bywa z tym różnie – laureaci statuetek za krótkie metraże, scenografię czy dźwięk z reguły są pilnowani przez organizatorów z zegarkiem w ręku i natychmiast po upływie przewidzianego czasu zostają wypędzani ze sceny przez orkiestrę; zwycięskim aktorom pozwala się na nawet kilkukrotnie dłuższe mowy. Jednak nie wydaje mi się, że jeszcze kiedyś ktokolwiek będzie mógł mówić aż tak długo jak Greer Garson, która w 1943 po odebraniu Oscara za rolę główną w Pani Miniver mówiła ponoć około siedmiu minut (ponoć, bo nie zachowało się pełne nagranie). Wtedy jeszcze nie obowiązywały limity czasowe na wypowiedź, ale zostały wprowadzone niedługo później – to właśnie mowa Garson je zainspirowała.
Bob Hope
Ostatnimi czasy często największe zamieszanie wokół Oscarów dotyczy prowadzących galę. Mało kto chce podjąć się tego zadania, mało kto zostaje przyjęty przez widzów z entuzjazmem – dlatego też mieliśmy nie tak dawno nieudane próby realizowania gali bez tradycyjnie pojmowanych prowadzących. W tym roku galę poprowadzi Jimmy Kimmel i będzie to już jego czwarty raz (osobiście najcieplej wspominam jego pierwszą galę z 2017 roku). Kiedyś szczególnych problemów z prowadzącymi nie było, bo był on – Bob Hope. Ten gwiazdor pierwszej złotej ery telewizji i czołowy stand-uper swoich czasów prowadził galę rozdania Oscarów aż 19 (!) razy. Drugi na liście wszech czasów Billy Crystal dostąpił tego zaszczytu 9 razy, co tylko podkreśla fakt, że jeszcze długo nikt nie dorówna Hope’owi. Co ciekawe, to niejedyny rekord należący do Hope’a – jako jedyny w historii otrzymał aż 5 honorowych nagród.
Cedric Gibbons
Osobą z największą liczbą Nagród Akademii w historii jest Walt Disney, ale rekord liczby statuetek w jednej kategorii należy do kogoś innego. Legendarny Cedric Gibbons otrzymał rekordowe 11 Oscarów w kategorii Najlepsza scenografia i do dziś nikt nie zbliżył się do jego osiągnięcia tak w scenograficznej kategorii, jak i w żadnej innej. Nie wiem też, kiedy ktokolwiek może je przebić. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że Gibbons jest związany z Oscarami od ich samego początku – to właśnie on zaprojektował statuetkę Oscara.
„Światła rampy”
Bardzo nietypowa historia wiąże się ze Światłami rampy, jednym ze słynniejszych dziś filmów Charliego Chaplina. Swoją premierę miały w 1952 roku i nie zdobyły wielkiego uznania krytyki ani nie osiągnęły kasowego sukcesu. Jednak nie we wszystkich miejscach na mapie Stanów Zjednoczonych można było film zobaczyć – dzieła Chaplina nie grano między innymi w Los Angeles, co sprawiło, że nie mogło być ono brane pod uwagę przy rozdawaniu Oscarów. Dokładnie dwadzieścia lat później film ponownie wprowadzono do kin – również w LA. Dzięki temu Akademia zyskała ostatnią szansę nagrodzenia Chaplina (w regularnej kategorii; przed ceremonią w 1973 artysta miał już na koncie dwa Oscary honorowe) i ją wykorzystała. Chaplin otrzymał statuetkę za muzykę do Świateł rampy, a sam film przeszedł do historii jako jedyny nagrodzony Oscarem ponad dwadzieścia lat po premierze. Przyznacie chyba, że to bardzo niecodzienny i trudny do pobicia rekord.
Hal Mohr
Kontynuując wątek dziwacznych Oscarowych rekordów: oto jedyny człowiek w historii, który zdobył statuetkę, mimo że nie miał nominacji. Hal Mohr w 1936 roku w tak przedziwnych okolicznościach otrzymał Oscara za zdjęcia do filmu Sen nocy letniej. Nikt już tego wyczynu raczej nie powtórzy, chyba że Akademia zdecyduje się na daleko idące reformy regulaminu. Obecnie niedozwolone jest dopisywanie własnych kandydatów do nagród spoza oficjalnej listy nominowanych – i zresztą takie przyzwolenie nigdy nie było szczególnym zwyczajem. Pozwolono na to tylko dwa razy. Po raz pierwszy głosujący mogli dopisać swoje propozycje do listy nominowanych w 1935 roku, gdy podniosły się głosy sprzeciwu wobec pominięcia Bette Davis za jej rolę we W niewoli uczuć. W 1936 roku znów pozwolono na podobną akcję i dzięki temu ze swojej pierwszej statuetki mógł cieszyć się Mohr. Po gali uznano jednak, że jego wygrana stworzyła niebezpieczny precedens i wycofano się z kontrowersyjnego pomysłu.
Barry Fitzgerald
I ostatni dziwny Oscarowy wyczyn. Barry Fitzgerald pozostaje (i na 99,9% już pozostanie) jedynym aktorem w historii, który otrzymał dwie nominacje za jedną rolę. W 1945 roku był nominowany i w kategorii pierwszoplanowej, i drugoplanowej za Idąc moją drogą – na drugim planie zdobył Oscara. Ta kuriozalna sytuacja miała miejsce dlatego, że w przypadku Oscarów to osoby wybierające nominacje decydują, w której kategorii chcą zagłosować na danego aktora – tak jest zresztą do dziś; dystrybutorzy promują aktorów w określonych kategoriach, ale ostateczna decyzja należy do oddającego głos (ostatnio o działaniu tej zasady mogliśmy się przekonać, gdy zarówno Daniel Kaluuya, jak i Lakeith Stanfield otrzymali nominacje na drugim planie za Judasza i Czarnego Mesjasza). Nie trzeba więc wyjątkowo się wysilać, żeby wyobrazić sobie sytuację, w której aktor otrzymuje wystarczającą liczbę głosów, by być nominowanym w dwóch kategoriach. Dopiero po przypadku Fitzgeralda Akademia zdecydowała się na doprecyzowanie przepisów – obecnie, jeśli aktor uzyska wystarczającą liczbę głosów, żeby być nominowanym w dwóch kategoriach, dostaje nominację wyłącznie w tej kategorii, w której zdobył więcej głosów.