search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy, które IDEALNIE oddają ducha LAT 90.

Jak dobrze było być nastolatkiem w tamtych latach.

Odys Korczyński

18 lutego 2023

REKLAMA

Dla nas – Polaków urodzonych na przełomie lat 70. i 80. lata 90. oznaczają coś zupełnie innego niż dla obywateli USA czy Europy Zachodniej. Uczyliśmy się z filmów, czym są te upragnione lata wolności i szaleństwa, podczas gdy u nas widzieliśmy zaledwie jej zapowiedzi, przepełnione jeszcze biedą i spekulacjami, jak w poprzednim dziesięcioleciu. Tę rzeczywistość filmową właśnie pokochaliśmy i z biegiem lat, gdzieś pod koniec wieku dopiero tak naprawdę zobaczyliśmy ją w pełni. Teraz, w latach 20. XXI wieku, cofnięcie się pamięcią do przeszłości wywołuje niemały sentyment, a poniżej wspomniane filmy pomagają przypomnieć sobie, jak podniecające było być nastolatkiem w tamtych, szalonych czasach przemian za dopiero co opadłą żelazną kurtyną.

„Masz wiadomość” (1998), reż. Nora Ephron

Abstrahując od tego, że to dobry film o miłości, w przeciwieństwie do większości np. polskich, współcześnie kręconych komedii romantycznych, Masz wiadomość jest obrazem sentymentalnym informatycznie. Pierwsze, jeszcze niewprawne graficznie interfejsy programów do komunikacji internetowej, pierwsze komputery osobiste, i ten przemożny lęk, że nowe technologie wyprą książki. Już wtedy był obecny w ludziach. Dzisiaj tym bardziej obawiamy się, że książki znikną, jednak ten moment się trochę przeciąga w porównaniu z gdybaniem komputerowych sceptyków przywiązanych do klepania tekstów na maszynach do pisania.

„Kosmiczny mecz” (1996), reż. Joe Pytka

Pośród mnóstwa nawiązań do kultury lat 90. w tym filmie najważniejsze dla młodego widza pamiętającego tamte czasy jest jedno – NBA i Michael Jordan. Niekwestionowana gwiazda sportu będącego symbolem wyzwolenia fascynowała całe rzesze widzów w latach 90. Odnoszę się tu przede wszystkim do Polski, bo tekst ten pisany jest w bardzo specyficznym, węższym rozumieniu ducha lat 90. niż ktoś z Europy Zachodniej mógłby zrozumieć. NBA to dla polskiej młodzieży symbol normalności. Dla mnie również więc, abstrahując od wszelkich ideowych dyskusji, jakie toczyły się na temat filmu i pokazywania wdzięków Loli, koszykówka jest najważniejszym atrybutem oddającym doskonale ducha lat 90.

„Dzień Niepodległości” (1996), reż. Roland Emmerich

Dwa lata przed premierą Dnia Niepodległości Emmerich wypuścił jeszcze jeden w pewnym sensie katastroficzny film – Gwiezdne wrota. Produkcję znakomitą i do dzisiaj zachowującą świeżość, zwłaszcza na tle współczesnego kina przygodowego typu Uncharted. Gwiezdne Wrota były wprawką przed Dniem Niepodległości, który już w pełni rozwinął tematykę katastroficzną i zapewnił temu gatunkowi dobry start właśnie w latach 90. A poza tym z sentymentem dzisiaj patrzy się na niegdysiejsze telefony komórkowe i marzenie wielu w Polsce, wyglądającego jak kawałek cegły, PowerBooka 5300.

„Dzień Świstaka” (1993), reż. Harold Ramis

Nigdy bym nie porównał tego odczucia lat 90. z filmu Ramisa z tym, które osobiście mam, żyjąc w Polsce, bądź co bądź miejskiej, a nie wiejskiej, jednak Polsce, czyli kraju postkomunistycznym. Chodzi bardziej o ten karkołomny pomysł, który namówił widzów – w tym tych młodszych – do głębszego namysłu nad czasem oraz doskonaleniem siebie, kiedy ma się nieraz tylko jeden dzień na podjęcie decyzji i zadbanie o całą swoją przyszłość. Oczywiście ta refleksja jest przeciwieństwem tego, co dzieje się w filmie, ale właśnie o to chodzi. Za sprawą komedii nakręconej w charakterystycznym stylu dla lat 90. pokolenie widzów dorastających w świecie kaset VHS mogło doświadczyć tego humoru i tajemnicy w najlepszych stylu, jaki dzisiaj w filmie komediowym trafia się z rzadka. Duch lat 90. w Dniu Świstaka bazuje raczej na subiektywnym doświadczeniu widza, który oglądał ten film w konkretnym momencie swojego życia, jak ja, a film ten dzięki temu został z nim właściwie na zawsze.

„Odlotowcy” (1994), reż. Michael Lehmann

Nagrać kasetę demo w domowych warunkach było nie lada wyzwaniem. Nieraz musiał wystarczyć zwykły jamnik z podłym mikrofonem. Próbowałem na takim, ale na szczęście miałem dostęp do szkolnego radiowęzła z nieco lepszym sprzętem. Rozumiem jednak desperację chłopaków z Odlotowców. Otworzyła się dla nich jakaś szansa i za wszelką cenę chcieli ją wykorzystać, a poza tym swoim zachowaniem, mówieniem, wyglądem i stosunkiem do świata idealnie przypominają zajawionych na punkcie ostrzejszej muzyki nastolatków z mojego liceum, w tym mnie. Duch lat 90. unosi się więc radośnie nad tą produkcją.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA