search
REKLAMA
Artykuł

FILMOWE MISTRZOSTWA ŚWIATA. Podsumowanie fazy pucharowej

Jacek Lubiński

30 czerwca 2018

REKLAMA

Czas leci i większość spotkań piłkarskich mistrzostw świata A.D. 2018 jest już za nami. Teraz pora na pierwsze starcia fazy pucharowej, która trwa także w naszym filmowym odpowiedniku. Oto co dzieje się w 1/8 finału. A dzieje się dużo…

Nas oczywiście najbardziej interesuje polsko-brytyjska ustawka, zatem to od niej zaczniemy. Zaczęła się zresztą bardzo dobrze dla nas, bo od dwóch akcji Małgośki Szumowskiej, która wpierw pokazała rywalom twarz, a następnie body/ciało i to wystarczyło do objęcia prowadzenia. Nie na długo oczywiście, bo Anglicy szybko się otrząsnęli. Z pomocą dobrych wyników finansowych Dunkierki na polskich plażach oraz dzięki obranej strategii mistrza Frearsa wyrównali. Potem Boyle zrobił nam podwójne trainspotting i strzałem z wolnego pola w Anglii popisał się Wheatley. Człowiekiem, który dobił Polskę, okazał się natomiast Gilliam. Przy tym wyniku niewielkim pocieszeniem było dla nas samobójcze trafienie Loacha, który przypomniał sobie, że zarobił kiedyś przecież na polskich emigrantach. Odpadliśmy zatem, ale przynajmniej z honorem, dzięki któremu poczuliśmy się jak zwycięzcy. Czyli jak zawsze.

W pozostałych meczach Australia dość gładko przeszła Islandię, Korea pokonała Brazylię, Japonia zdeklasowała Belgię, a Hiszpania wysłała do domu Urugwaj, choć gracze tej ostatniej drużyny notorycznie dopraszali się o powtórki w systemie VAR, zafascynowani nową techniką filmowej narracji. Większych problemów nie miał także Meksyk ze Szwajcarią, która zdołała wcisnąć jedynego gola dopiero w momencie, gdy latynoska ekipa udała się na zasłużoną sjestę. Dania wymęczyła wygraną nad Argentyną, która skapitulowała dopiero po tym, jak Lars von Trier zaczął budować dom na środku boiska, wprawiając wszystkich w konsternację. Jedynie Rosjanie mieli problemy z kinem irańskim, gdyż nie byli w stanie pojąć jego przesadnego optymizmu czającego się w posępnych opowieściach życia codziennego. Tutaj bardzo długo utrzymywał się więc remis i dopiero karne rozstrzygnęły o tym, że do następnej rundy dostali się nasi wschodni towarzysze.

Dania – Argentyna
2 : 1

Rosja – Iran
1 : 1
(5 : 3)

Hiszpania – Urugwaj
2 : 0

Islandia – Australia
0 : 2

Brazylia – Korea Południowa
1 : 3

Anglia – Polska
5 : 3

Meksyk – Szwajcaria
3 : 1

Japonia – Belgia
4 : 1

 

Ćwierćfinały

Z wolna zacieśniający się krąg mistrzowski zaowocował naprawdę ciekawymi taktycznie meczami. Wspomnianej mateczce Rosji udało się zabiegać zmęczoną wcześniejszym starciem Danię. Trier za wszelką cenę chciał dokończyć budowę domu – brutalnie przerwaną gwizdkiem sędziego Dredda – w związku z czym koledzy nie mogli na niego liczyć. Rosjanie natomiast dokonali kluczowych zmian w drużynie i na kwadrans przed końcem spotkania objęli prowadzenie. Bohaterem meczu został wpuszczony w drugiej połowie Aleksiej German, dla którego było to pierwsze trafienie w kadrze (acz nie w karierze).

Ponownie doszło także do remisu zwieńczonego serią rzutów karnych. Tym razem standardowe dwie godziny futbolowej projekcji okazały się niewystarczającym czasem na udowodnienie wyższości kina z Meksyku lub Japonii. O zwycięstwie tej ostatniej zadecydował dopiero Diego Luna, który tragicznie przestrzelił jedenastkę, najwyraźniej wciąż przekonany o tym, że jest na planie Łotra 1. Do finałowej czwórki dostało się zatem siedmiu+czterech samurajów, a wraz z nimi także Anglicy i Hiszpanie, którzy po dramatycznych, obfitujących zarówno w gole, jak i w kartki, pojedynkach pokonali odpowiednio Koreę i Australię. Ekipę z Antypodów w ostatnich minutach meczu pogrzebał Cortés. Było wiele radości.

Rosja – Dania
3 : 2

Korea Południowa – Anglia
2 : 4

Meksyk – Japonia
2 : 2
(4 : 5)

Hiszpania – Australia
3 : 2

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA