DOSKONAŁE WYSTĘPY AKTORSKIE w filmach, o których nikt NIE PAMIĘTA
Do najlepszych występów aktorskich w historii kinematografii zgodnie zalicza się między innymi role Marlona Brando w Ojcu chrzestnym (1972), Roberta De Niro w Taksówkarzu (1976) lub we Wściekłym byku (1980), Meryl Streep w Wyborze Zofii (1982), czy Daniela Day-Lewisa w Aż poleje się krew (2007). Jednocześnie wszyscy wymienieni powyżej artyści mają na swoim koncie doskonałe kreacje w filmach, które dziś zostały przez światową publiczność zapomniane. Niniejsze zestawienie ma na celu przywołać lub odkryć przed wami wybitne role popularnych aktorów w filmach, o których nikt dziś nie pamięta.
Jack Nicholson, Pięć łatwych utworów (1970)
Rozpocznę od tytułu, który Roger Ebert uznał za jeden z najlepszych amerykańskich filmów w historii. Produkcji, dzięki której światu objawił się aktorski kot z Cheshire, dziki geniusz – Jack Nicholson. Film Pięć łatwych utworów Boba Rafelsona został w 1970 roku nominowany do Oscara w czterech kategoriach (w tym pierwsza z ośmiu nominacja dla Nicholsona za najlepszą rolę pierwszoplanową), ale nie zdobył żadnej statuetki. Chociaż dziś Pięć łatwych utworów postrzegać można raczej jako pomnik późnych lat 60. XX wieku w Ameryce oraz trafną metaforę kresu hippisowskich ruchów kontestacyjnych, to wciąż warto zobaczyć ten film, głównie po to, aby stać się świadkiem narodzin aktorskiego króla Nowego Hollywoodu – Jacka Nicholsona. Wielu aktorów ma swoją przełomową scenę w filmach, które nadały tempa ich karierom. Nicholson ma w produkcji Boba Rafelsona dwie takie sekwencje ujęć. Jedną z nich jest gra na pianinie, podczas gdy wraz z kumplem z pracy utknął w samochodowym korku, drugą zaś jest kultowe już składanie zamówienia na sałatkę z kurczakiem. Robert Eroica Dupea burzył stereotyp twardziela i demaskował kontrkulturowego buntownika. Jack po mistrzowsku wygrywa w Pięciu łatwych utworach człowieka, którego nomadyczna, oderwana egzystencja i wszystkie wyznawane hippisowskie wartości przypominają bardziej coś w rodzaju dziecięcej fantazji o ucieczce z rodzinnego domu aniżeli postawę wyrażającą kontrkulturalne manifesty. To jeden z najostrzejszych charakterów granych przez Nicholsona, którego emocjonalna przemiana z idealisty w nihilistę robiła i wciąż robi piorunujące wrażenie.
Gena Rowlands, Kobieta pod presją (1974)
Całe pokolenia krytyków nie rozumiały Johna Cassavetesa. Jego filmy określano jako bezkształtne i chaotyczne. Cassavetesa uznano po jego śmierci w 1989 roku. Dopiero wówczas zauważono, że jego pędzące pod prąd teorii filmu historie to prawdziwe i emocjonalne arcydzieła, w których każde westchnięcie, wzruszenie ramion i każde mrugnięcie okiem są równie ważne, co wypowiadane przez aktorów kwestie. W związku z powyższym pewnym kuriozum jest fakt, że jeden z jego najtrudniejszych i najbardziej nieprzyjemnych na poziomie doświadczania filmów, czyli Kobieta pod presją, stał się jedyną produkcją reżysera, która przyniosła mu zyski. Pomysł na ten obraz podobno zrodził się w głowie Cassavetesa, gdy ten zmuszony był przez kilka lat siedzieć w domu i opiekować się dziećmi. Kobieta pod presją przedstawia fragment życia rodziny Longhettich. W familii tej mąż i ojciec (Peter Falk) pracuje na jej utrzymanie, a żona i matka (Gena Rowlands) opiekuje się w domu dziećmi. W tym do bólu realistycznym spektaklu światła skierowane są przede wszystkim na Mabel, wspomnianą wyżej żonę i matkę. Obserwując panią Longhetti, można dostrzec, że dzieje się z nią coś niepokojącego (a może to nie z nią jest coś nie tak?). Jest wciąż rozedrgana, znerwicowana i stopniowo, kawałek po kawałku się rozpada. Próbując być doskonałą rodzicielką i partnerką, popada w szaleństwo. Mabel w wykonaniu Rowlands to rola zasługująca na wszelkie nagrody. Abstrakcyjne ruchy rąk lub głowy, przesadne reakcje emocjonalne, gwałtowność zachowań nie noszą tu bowiem znamion bezsensownej aktorskiej szarży. Chociaż więc Mabel stopniowo traci kontrolę nad samą sobą, to Gena, wcielając się w nią, zdaje się przez cały czas panować nad swoją postacią. Parafrazując wypowiadane w filmie przez Petera Falka słowa na temat swojej żony: Gena nie jest szalona, jest niezwykła!
Billy Bob Thornton, Blizny przeszłości (1996)
Blizny przeszłości to taki Forrest Gump napisany przez Williama Faulknera. Opowieść o Karlu Childersie, upośledzonym umysłowo mężczyźnie, rozpoczyna się w przeddzień opuszczenia przez niego szpitala psychiatrycznego, w którym przebywał przez ostatnie 25 lat. Dlaczego tam siedział? Otóż będąc 12-letnim dzieciakiem, zamordował swoją matkę i jej kochanka. W przejmującym i szczerym monologu z początku filmu Karl stwierdza, że nie miał prawa tego zrobić, i sam fakt, że to zrozumiał, oznacza, iż rzeczywiście został już wyleczony. Charakterystyczny chrapliwy głos mężczyzny, sposób, w jaki się wysławia, wygląd, sposób poruszania utwierdzają publiczność w przekonaniu, że mają oto do czynienia z osobą opóźnioną w rozwoju. Pierwszy monolog głównego bohatera filmu mówi jednak coś jeszcze. Będziemy oglądać postać chorą, ale złożoną, silną i na swój sposób mądrą. Karl Childers „przyszedł” do głowy Billy’ego Boba Thorntona pewnego poranka podczas porannych ablucji. Aktor jest nie tylko odtwórcą głównej roli, ale również reżyserem i autorem scenariusza Blizn przeszłości. Thornton doskonale więc rozumie napisaną przez siebie postać. W grze Thorntona jest właściwie wszystko: ból, humor, słodycz oraz ironia. Aktor tworzy w Bliznach przeszłości jedną z najbardziej pamiętnych postaci w historii kina, a sam film, chociaż dość przewidywalny, jest jednocześnie fascynujący i niezwykle wciągający.