search
REKLAMA
Recenzje

„Kazał bić tak, ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW” – recenzja polskiego kandydata do Oscara

„Żeby nie było śladów” to film ważny tutaj i teraz, dla zrozumienia kraju, w którym żyjemy.

Katarzyna Kebernik

25 września 2021

REKLAMA

Kiedy 12 marca 1983 roku Grzegorz Przemyk świętował wspólnie z kolegami dobrze napisaną maturę, nie mógł wiedzieć, że dwa dni później nie będzie już żył. Zgarnięty przez milicję z ulicy, został bestialsko skatowany – jego oprawcy zrobili to tak, by zostawić jak najmniej obrażeń na ciele.

Sprawa szybko przybrała wymiar polityczny. Matka Przemyka była działaczką opozycyjną, więc wielu upatrywało w śmierci nastolatka zemsty komunistów. Pogrzeb odprawiony przez księdza Popiełuszkę zgromadził tysiące oburzonych ludzi. A to wszystko było jedynie początkiem piekła, jakie władze szykowały dla bliskich Przemyka. Wkrótce potem rozpoczęło się zastraszanie, inwigilacja, uciszanie, wrabianie niewinnych osób w morderstwo i zmuszanie ich torturami psychicznymi do przyznania się. Sprawę zakończył ustawiony proces i wyrok jawnie szydzący ze sprawiedliwości.

Nie czytałam głośnej książki Cezarego Łazarewicza, na której oparto scenariusz. Nie jestem też z tych, którzy lubią porównywać filmową adaptację do literackiego pierwowzoru, bo to dwie odmienne gałęzie sztuki, rządzące się osobnymi prawami. No i nawet trzygodzinna fabuła nie ma szans przedstawić przebiegu zdarzeń z taką szczegółowością jak obszerny książkowy reportaż. Oceniam Żeby nie było śladów z perspektywy osoby pobieżnie zaznajomionej ze sprawą Przemyka. I nie miałam problemów ze zrozumieniem wydarzeń czy skojarzeniem, kto jest kim, chociaż to z pewnością film, który wielu rzeczy każe się widzowi domyślać: postępująca choroba jednej z głównych postaci dopiero na końcu zostaje nazwana wprost, a motywacje poszczególnych decyzji bywają ledwie zasugerowane.

Środki zaczerpnięte z kina dokumentalnego, kamera „z ręki” oraz siermiężna ziarnistość obrazu wiarygodnie przenoszą nas do przykrej rzeczywistości polskich lat 80. Właściwie jedynym elementem, który zakłóca wrażenie autentyzmu, jest niepotrzebna muzyka tła. O ile bowiem piosenki lecące z trzeszczącego radia wpasowują się w klimat, to dodatkowy soundtrack gryzie się z ogólną surowością produkcji. Ta surowość dla niektórych z pewnością okaże się niestrawna, ja ją kupuję. Ten film jest jak PRL: ponury, powolny, szary, snujący się i dłużący.

Emocjonalny ton Żeby nie było śladów najlepiej oddaje wybitne aktorstwo Sandry Korzeniak w roli matki zamordowanego chłopca, poetki Barbary Sadowskiej. To osoba wyciszona, introwertyczna, chowająca rozpacz pod obojętnym wyrazem twarzy i cichym, uprzejmym głosem o staromodnej dykcji. Przyuczona przez system do kulenia się w sobie i ukrywania łez. Udająca, że jakoś się trzyma, tak długo, aż jej organizm odmówi posłuszeństwa. Coraz bardziej wypalona i martwa wewnętrznie.

Czy Matuszyński mógł zrobić film mocniejszy, silniej oddziałujący na emocje widza? Zdecydowanie – miejscami Żeby nie było śladów zdaje się zbyt suche, zbyt faktograficzne, zbyt skoncentrowane na odtwarzaniu realiów. Oszczędność tego filmu stanowi zarazem o jego szlachetności. Reżyser udowodnił w Ostatniej rodzinie, że kręcenie artystycznego kina nie stanowi dla niego problemu. W Żeby nie było śladów schodzi jednak na drugi plan, pozwalając przemówić historii bez żadnych ozdobników czy uderzania w łzawe tony. Jedyne wyrazistsze stylistycznie akcenty to karykaturalne (świetne!) portrety komunistycznych funkcjonariuszy – ale jak inaczej pokazać postaci, które w rzeczywistości były równie groteskowe? Sceny z Kiszczakiem (Więckiewicz) czy prokurator (bezbłędna Konieczna) przenoszą film w rejony wręcz surrealne.

A zarazem nieprzyjemnie bliskie, bo podczas seansu trudno nie dojść do wniosku, jak niewiele pod pewnymi względami się w Polsce zmieniło. I nie chodzi tylko o zawarte w filmie nader czytelne komentarze o nieposzanowaniu konstytucji czy konieczności niezawisłości sądów. Sprawa Przemyka przypomina niestety o przypadkach jawnego łamania prawa i niszczenia niewygodnych obywateli już w Polsce demokratycznej – wystarczy wspomnieć sprawę Tomasza Komendy i poświęcony mu film z zeszłego roku.

Mam jednak obawy, czy film Matuszyńskiego poradzi sobie w oscarowym wyścigu, do którego został w tym roku wytypowany jako polski kandydat. Za bardzo „nasza” to opowieść, zbyt hermetyczna dla zachodniego widza. Amerykanom z reguły bardziej podobają się te produkcje, w których szerzej nieznana historia zostaje potraktowana jako pretekst do opowiedzenia o czymś uniwersalnym (Ida). Żeby nie było śladów to film ważny tutaj i teraz, dla zrozumienia kraju, w którym żyjemy.

Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ BERMAIN MAHJONG WAYS TANAM POHON BOCORAN MAHJONG TIPS AUTO WD JELAJAHI DUNIA MAHJONG WAYS 2 FITUR STRATEGI LANGIT JINGGA MAHJONG WAYS REZEKI TAK TERDUGA MELATI MEKAR MAHJONG WAYS UNTUNG GANDA MENCETAK SEJARAH BARU STRATEGI JITU MAHJONG WAYS 2 POLA TERBARU MAHJONG WAYS MAXWIN RAHASIA KEBERUNTUNGAN MAHJONG WAYS 2 RAHASIA MAHJONG WAYS 2 CARA MUDAH MENANG DI SLOT MAHJONG WAYS 2 CHEAT MAXWIN SLOT THAILAND BOCOR DUA POLISI DIDEMOSI KARENA PERAS UANG UNTUK MODAL MAIN SLOT ONLINE PELAKU PEMBUNUHAN SANDY PERMANA TERUNGKAP INGIN CURI UANG WD SLOT GACOR RAHASIA COIN STARLIGHT PRINCESS TEKNOLOGI DIGITAL SLOT 777 CARA MENANG TEKNIK TERBARU TIPS DAN TRIK MAXWIN DI GAME STARLIGHT PRINCESS TRIK JACKPOT SLOT OLYMPUS DENGAN POLA UNIK