search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Dlaczego oni WCIĄŻ ŻYJĄ? Największe ABSURDY kinowego uniwersum MARVELA

Odys Korczyński

11 lutego 2021

REKLAMA
Zanim przejdziemy do konkretów, zastanówmy się, czy w ogóle zasadnie jest mówić o czymś takim jak absurd w MCU. Nie dość, że filmy Marvela są w większości bardzo umowną trawestacją komiksów, to właściwie nigdy nie aspirowały do bycia filmami z gatunku twardego science fiction. Dlaczego więc mają stosować się do logiki obowiązującej zarówno w literaturze faktu, jak i filmach opartych na prawdziwych wydarzeniach? Doskonale wiem, że nie muszą, że czasem trzeba nieco zmrużyć oczy, gdy chce się poczuć rozrywkową wartość MCU. Osadzenie go w realiach naszej dwuwartościowej logiki może pozbawić ten świat charakterystycznego, Marvelowskiego stylu, a wtedy zacznie on być po prostu nudny. Niemniej, jak postaram się udowodnić poniżej, warto również mieć świadomość tych najbardziej rzucających się w oczy uchybień w stosunku do zdrowego rozsądku. Każdy zapewne będzie inaczej je postrzegał, a może i wybierze zupełnie inne ze względu na odmienną wrażliwość na łamanie praw logiki. Zobaczmy więc, czy nasze wersje przykładów się pokryją.
Zmartwychwstanie postaci superbohaterów w Avengers: Koniec gry

Człowiek nigdy nie będzie, tak jak są zwierzęta, pogodzony z nieuchronnością śmierci. Jest tak dlatego, że posiadamy wolną wolę, świadomość i wyobraźnię. Jesteśmy zatem w stanie stworzyć czysto myślowe konstrukty, w których śmierć jest odwracalna. Bojąc się śmierci, wymyśliliśmy religię i po części całą kulturę, zwłaszcza jej rozrywkową, fikcyjną część, jaką jest kinematografia. W filmach pokonujemy śmierć, mimo że ta niejednokrotnie wydaje się nam nieodwracalna. Tak przecież było ze pstryknięciem Thanosa. W Avengers: Wojnie bez granic fioletowy Tytan wydawał się nie do pokonania. Avengersi walczyli z nim nieprzerwanie, z użyciem wszystkich swoich sił, lecz Thanos okazał się potężniejszy nawet od samego Thora, który przecież jest bogiem. Nic nie mogło go powstrzymać w zebraniu Kamieni Nieskończoności, ponieważ taka była wola twórców z Marvela. Nic w tym nielogicznego, gdyby nagle w Avengers: Koniec gry Thanos nie osłabł tak radykalnie, że Thor nie miałby problemu z odrąbaniem mu głowy. Mało tego, tak dobrze radzący sobie z poszukiwaniem artefaktów Thanos tym razem nie mógł sobie poradzić z podróżującymi w czasie Avengersami. Wszystko się odwróciło w myśl zasady, że nie można pozwolić umrzeć superbohaterom, co najwyżej poświęci się tych najbardziej ludzkich.

Miało to chyba większe znaczenie niż nawet ten brak happy endu polegający na pozostawieniu wszechświata z losową połową mieszkańców. Reszta uległa anihilacji za sprawą pstryknięcia Thanosa, które przyniosło upragniony pokój wśród galaktyk. Faktycznie, świat po Thanosie był jakiś taki spokojny. Avengersi stali się bezrobotni i podzieleni. Niektórzy z nich cierpieli z powodu utraty bliskich (Hawkeye), niektórzy wręcz przeciwnie, uzyskali nagle spokój i całkiem dobrze im się żyło (Iron Man). Należałoby wiec sobie odpowiedzieć na bardzo trudne pytanie – czy w imię pokoju i uratowania milionów istnień, które z pewnością zginą z powodu przeróżnych wojen we wszechświecie, powinno się przywrócić stary układ, gdzie z kolei inne miliony będą ginąć? Odpowiedź jest trudna tylko z pozoru. Otóż w nowym porządku z czasem wykształcą się przecież nowe układy, wydarzą się nowe nieszczęścia i zaczną ginąć niewinni ludzie.

Tego Thanos chyba nie przewidział i w tej perspektywie jego postępek faktycznie mógł być tłumaczony chęcią przypodobania się Pani Śmierci, a nie realną troską o Wszechświat. Inna sprawa natomiast z Avengersami. Czy ich należało przywracać do życia? W artykule o postaciach Marvela, którym należał się własny film, lecz go wciąż nie dostały, pisałem, że eksterminacja części superbohaterów pozwoliłaby na wprowadzenie nowych i tym samym odświeżenie Avengersów, którzy, jak wiemy z komiksów, byli o wiele szerszą grupą, niż jest to przedstawione w filmach. Absurdalne jest więc dla mnie przywracanie do życia takiego Spider-Mana, gdy można go było zastąpić np. nietuzinkowym od stóp do głów łącznie z duszą Adamem Warlockiem. Nie wierzę, że twórcom zabrakłoby wyobraźni, gdyby chcieli uratować populację we Wszechświecie, z równoczesnym pozostawieniem zdziesiątkowanych przez Thanosa superbohaterów. Zabrakło jedynie marketingowej odwagi.

 

Dyskusyjna siła małego Ant-Mana

Precyzyjnie tłumaczy to pomysłodawca zmniejszającego kostiumu – Hank Pym. Dorosły człowiek dysponuje siłą dorosłego człowieka, a nie słonia. Cały wic polega na tym, że po zmniejszeniu do rozmiarów mrówki ów dorosły człowiek również będzie dysponował siłą pełnowymiarowego, dorosłego człowieka, czyli de facto jego moc ogromnie wzrośnie w stosunku do rozmiarów. Będzie przypominała siłę mrówek, które są w stanie podnieść obiekt kilka tysięcy razy cięższy od siebie. Brzmi to absurdalnie, ale taka jest koncepcja stroju Ant-Mana z hełmem pozwalającym dodatkowo na komunikację z mrówkami. Idąc tą argumentacyjną ścieżką, gdy Ant-Man uzyskał nagle rozmiar 20 metrów, powinien nadal posiadać siłę normalnego człowieka, ale tak się nie stało. Jak pamiętamy z Ant-Mana i Osy, jego siła proporcjonalnie urosła – mógł np. przewracać statki.

Gdzie jest Kapitan Marvel, kiedy jej potrzeba?

Najbardziej absurdalna postać w MCU. Ciągle gdzieś lata. Jest członkiem Avengersów, ale nie do końca się z nimi identyfikuje. Wyraźnie uważa się za lepszą, chociaż tak nie do końca jest. To filmy Marvela nadały jej taką etykietę, zadzierającej nosek heroski. Skupmy się jednak nie na tym, jaka jest, ale jak argumentowała, że nie brała udziału w walce z Thanosem, właśnie wtedy, gdy była najbardziej potrzebna, a szalony Tytan kolekcjonował Kamienie Nieśmiertelności na swojej rękawicy. Jak stwierdziła, na innych planetach sytuacja nie była lepsza, a na dodatek inne nacje nie posiadały superbohaterów takich jak Ziemia. Pomijając to, że takie podejście świadczy o ludzkiej megalomanii, równie niebezpiecznej, co socjopatia Thanosa, to czy zagłada sprowadzona przez Tytana nie dotyczyła aby również innych planet? Takie wyjaśnianie przez Kapitan Marvel jej nieobecności jest absurdalne i głupie. Pokazuje jedynie, że niewiele ją obchodził nasz ludzki świat, co zresztą nie jest wcale teorią pozbawioną sensu. Siły, którymi dysponowała Kapitan Marvel mogły ją pchnąć do zachowania podobnego do tego, jakie spotkamy w uniwersum DC u doktora Manhattana – znieczulenie na ludzkie problemy. W rzeczy samej Kapitan Marvel wydaje się zimna, funkcjonująca przy boku Avengersów z obowiązku. Nie ma w niej pasji do bycia superbohaterką, przez co jest postacią wewnętrznie sprzeczną.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA