Najbardziej ABSURDALNE technologie w filmach SCIENCE FICTION
Absurdalność wybranych przeze mnie technologii jest uzależniona od czasu, w którym nadajemy im takie miano. Właściwie każdą technologię niemożliwą obecnie, ale wymyśloną przez wyobraźnię możemy uznać za absurdalną, skoro nikt nie zdołał wymyślić, jak ją realnie skonstruować, użyć, wykorzystać etc. Są jednak technologie tak abstrakcyjne, że ich absurdalność polega na zupełnym braku uzasadnienia naukowego i odmówienia im przez naukę nawet w dalekiej przyszłości szansy zaistnienia. Skąd jednak to wiemy? To tak, jak mówić średniowiecznego chłopu, że kiedyś jakiś jego daleki następca prawnuka będzie latał samolotem, czyli takim duraluminiowym ptakiem po niebie. Ów chłop uznałby to za narzędzie szatana i objaw opętania. Tak więc zapewne znajdziemy setki przykładów absurdalnych technologii, które nasza wyobraźnia stworzyła, lecz pamiętajmy, że te wszystkie, jak i poniżej wybrane przykłady, są niemożliwe tylko w tym, aktualnym, stanie rozwinięcia naszej cywilizacji. Pamiętajmy zawsze, że skoro coś było możliwe do wymyślenia, jest również potencjalnie możliwe do zaistnienia.
Osłony statków kosmicznych
Nie mam tu na myśli prostych osłon termicznych oraz fizycznych, twardych pancerzy, lecz bardziej osłony energetyczne, które chronią statki kosmiczne przed promieniowaniem kosmicznym, wstrząsami, meteorytami oraz ostrzałem z broni energetycznej. Obecnie nauka nie ma możliwości stworzenia takich pól siłowych czy generatorów osłon, co nie oznacza, że nie będzie to możliwe w przyszłości. Absurdalność tego wynalazku nie polega więc na jego niemożliwości zaistnienia, a sposobu pokazywania go w filmach science fiction. Przypomnijmy sobie efektowne walki kosmiczne w serii Star Trek. Osłony działały właściwe zawsze, prócz wyjątkowo dramatycznych sytuacji; chroniły statek podobnie, kiedy były naładowane w 100 procentach, jaki w 5. Z punktu widzenia fizyki to przecież niemożliwe, lecz efektowne, jeśli chodzi o podtrzymywanie napięcia fabularnego.
Latające samochody
Może kiedyś nadejdą czasy, kiedy zobaczymy na niebie setki małych samolotów w ramach publicznego transportu. Będą to w istocie głębokie modyfikacje dzisiejszych samochodów z chowanym podwoziem. Tylko że z naszego punktu widzenia – kiedy nasza cywilizacja jednak wciąż bazuje na transporcie lądowym, a nie powietrznym – trudno sobie wyobrazić organizację ruchu takich nadziemskich autostrad. Wyobraźcie sobie, ile mogłoby być wypadków, a każdy byłby tragiczny w skutkach. Na ziemi chociaż mamy jakieś szanse przeżycia. W powietrzu drastycznie one maleją. Pamiętamy tę futurystyczną wizję latających aut z filmu Powrót do przyszłości. Tak w powietrzu były świetlnie narysowane drogi, tyle że panował na nich spory chaos. Na razie stworzenie takiej technologii, nawet jeśli już coraz bardziej możliwe, nastręcza problemy organizacyjne. Trzeba by zapewne napisać jakiś kodeks ruchu powietrznego. Skonstruować nowe zabezpieczenia – może jakąś oddolną poduszkę powietrzną. Wiem, ten pomysł jest równie absurdalny, co latające samochody. A poza tym, czy one są nam faktycznie potrzebne? Lepiej skupmy się na bezemisyjnych środkach transportu i to je rozwijajmy.
„Nowoczesne”, przezroczyste ekrany
Kiedyś w grafice komputerowej, kiedy jeszcze firma Adobe dopracowywała interpretację obiektów przezroczystych, mieliśmy niekiedy spore kłopoty z efektami tego typu – głównie z tym, jak są interpretowane przez systemy rastrujące, żeby mogły zostać potem wydrukowane. Dzisiaj komputery i oprogramowanie są już znacznie lepsze, a moda na przezroczystości, cienie i wtapiania nieco przeminęła – całe szczęście – jednak nie w filmach science fiction. Tutaj objawem nowoczesności komputerów osobistych są przezroczyste ekrany, tablety, osobiste komunikatory i wielkie telebimy. Nikt się jednak nie zastanowi, jak przez nie widać i co widać. Zamiast postawić na rozwój jakości obrazu, stawia się na jego szkicowość – świetliste ramki, obrysy, brak teł, zupełnie nieintuicyjne rozłożenie okien interfejsu itp. Absurdalne się to wszystko wydaje, bo naturalną dynamiką rozwoju ekranów jest dążenie do jak najlepszego odzwierciedlania na nich obrazu, który będzie można porównać z jakością danych odbieranych przez nasze oko i korę wzrokową mózgu.
Parki jurajskie
Absurdalne nie jest to, że nie będziemy nigdy potrafili tego zrobić, tylko po co będziemy chcieli to zrobić. Park Jurajski Stevena Spielberga dostarczył nam wystarczająco dowodów na to, że stworzenie takiego zoo jest efektem megalomanii i zarazem głupoty ludzkiego gatunku. Reanimacja dinozaurów, zwłaszcza tych mięsożernych gatunków, mogłaby być zgubna dla ziemskiego ekosystemu, nie mówiąc już o ludzkiej cywilizacji. Oczywiście naukowcy zapewne by uspokajali wszystkich dookoła, że przywracana jest do życia tylko jedna płeć, że nie ma szans na rozmnażanie, że prehistoryczne stwory mają w DNA domieszki współcześnie żyjących gatunków, więc są „łagodniejsze”. Znamy nasz ekosystem już wystarczająco dobrze, że możemy z dużą pewnością stwierdzić, że wszystkie te „zabezpieczenia” są do ominięcia przez dynamikę życia biologicznego. Parki jurajskie to rzecz jasna kuszący twór niezwykle zaawansowany technologicznie, lecz niebezpieczny bardziej niż broń atomowa.
Neurozłącze
Spopularyzował je Matrix, jednak czy faktycznie jest to jedyny i najlepszy sposób, żeby zapewnić dopływ danych do mózgu człowieka? Neurozłącze wymyśliły maszyny, które nas hodowały. A przecież dzisiaj już wiemy, że znacznie wygodniejsza jest technologia bezprzewodowa. Trudno więc uwierzyć, że tak zaawansowane maszyny i sztuczna inteligencja, która umiała stworzyć całe pola do namnażania ludzkich embrionów, nie miały żadnego systemu przesyłania danych bez kabla. Absurdalne i wyjątkowo staromodne jest więc to wpinanie tym grubym kabliskiem człowieka do komputera, jak to się robiło kiedyś z portami szeregowymi i urządzeniami peryferyjnymi. Neurozłącze więc straciło w dzisiejszych czasach charakter popularnonaukowy, zachowując ten fantastyczny i ciekawostkowy.