ALE NUMER!

IV
Podobne wpisy
Najmniejsza naturalna liczba złożona oznacza porządek spraw ziemskich, jak również powszechność. Najwyraźniej czwórka nikogo już nie dziwi, nawet w przypadku porodów. Azjaci na czwórkę reagują niechęcią, gdyż jest homonimem śmierci (wszak mamy Czterech Jeźdźców Apokalipsy). Niemniej świat dzielimy na cztery strony, a towarzyszą nam w nim cztery żywioły oraz cztery pory roku. W kalendarzu co czwarty rok jest przestępny, co roku następuje Tłusty/Wielki Czwartek, a niemal każdy miesiąc liczy sobie cztery tygodnie (przypadeg?). Z kolei w sprawach duchowych możemy doświadczyć czterech stopni wtajemniczenia, bądź Cztery Szlachetne Prawdy. A w kinie? Cóż. Wszystkiego po trochu.
Jeszcze w tym wieku można było oglądać czarną komedię o terrorystach o jakże chwytliwym tytule Cztery lwy. Nieco wcześniej była świąteczna farsa Cztery Gwiazdki z Reese Witherspoon i Vincem Vaughnem oraz sławetne nowelki duetu Tarantino-Rodriguez, czyli Cztery pokoje. A do klasyki śmiechowego gatunku z całą pewnością zaliczyć można przecież Cztery wesela i pogrzeb. Musical dzielnie reprezentują Cztery córki Michaela Curtiza z 1938 roku; sensację Czterej bracia Johna Singletona, czyli swoisty remake westernu Synowie Katie Elder; a kino kostiumowe słynne Cztery pióra, które łącznie ekranizowano aż sześciokrotnie (ostatnim razem przetłumaczono je u nas jako Cena honoru).

Jedynie w przypadku szeroko pojętej fantastyki nie jest zbyt różowo, gdyż nie poraża ani młodzieżowe Jestem numerem cztery, które nigdy nie zamieniło się w planowaną serię, a już na pewno nie mająca zupełnie szczęścia do dużego ekranu Fantastyczna Czwórka, której ostatnia próba adaptacji skończyła się sromotną klęską. Jeśli natomiast kogoś najdzie ochota na dramat psychologiczny, to Cztery noce z Anną proponuje Jerzy Skolimowski, a Andrzej Kondratiuk swego czasu popełnił Cztery pory roku. Podobną grę słów oferuje mini-seria z Kuby z roku ubiegłego, Cztery pory roku w Hawanie, czyli cztery odcinki, cztery historie i cztery zagadki kryminalne w jednym.
Nie można zapominać także o klasyce włoskiego giallo, czyli Czterech muchach na szarym aksamicie (!) Dario Argento, ani tym bardziej o rumuńskim zdobywcy Złotej Palmy w Cannes – 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni Cristiana Mungiu. Stawkę dopełnia mało znane dokonanie naszych południowych sąsiadów, Cztery słońca oraz familijne filmidło The Karate Dog, w którym z jakichś przyczyn zagrali Jon Voight i Pat Morita, a które przetłumaczono w Lechistanie na… Karate na cztery łapy.
https://www.youtube.com/watch?v=noRSyXRCBUw