search
REKLAMA
50 prawd

50 prawd objawionych przez PRISON BREAK

Michał Fedorowicz

4 sierpnia 2018

REKLAMA

Wentylacja to podstawa

28. Po odcięciu dwóch palców u nóg człowiek jest zdolny do przebiegnięcia maratonu. I tak samo jak postrzelenie w nogę, również nie powoduje utykania.

29. Dół można wykopać wszędzie. Nawet w zbrojonych, betonowych fundamentach.

30. Najlepszym strojem na wędrówkę przez pustynię jest gruba czarna bluza z długimi rękawami.

So happy together

31. Większość lekarek pracujących w więzieniach to modelki, które nie boją się gwałtu nawet po więziennym buncie, w którym o mało nie zostały zgwałcone i zabite. Poza tym umieją oddychać pod wodą.

32. Ucieczka z więzienia to coś złego. Chyba.

33. Jeśli rozjaśnisz sobie włosy, staniesz się praktycznie niewidzialny. Podobny efekt daje też założenie czapki bejsbolówki.

34. Zawsze możesz mieć nadzieję, że jeśli nie wygrasz w Totka, umierający staruszek powie ci, gdzie schował torbę z pięcioma milionami dolarów.

35. Trochę wódki, kilka toreb na zakupy i kawałek liny to doskonały przepis na bombę.

36. Każdy weterynarz uczęszczał fakultatywnie na zajęcia z neurochirurgii.

37. Snajperzy czasem chybiają, a kobieta i mężczyzna nie mogą być przyjaciółmi.

Bycie kobietą łatwe nie jest

38. Za kradzież bejsbolowej karty możesz na kilka lat trafić do więzienia o zaostrzonym rygorze.

39. Lepiej wyskoczyć z pierwszego piętra przez zamknięte okno, o mało nie zabijając się na masce samochodu stojącego poniżej, niż dobić skorumpowanego agenta, którego chwilę wcześniej się obezwładniło, i spokojnie wyjść drzwiami.

40. Kąpiel z włączonym żelazkiem jest całkowicie bezpieczna.

ale znajomość AGD procentuje

41. Żelazko to preferowana broń biała.

42. Nawet jeśli jesteś najbardziej poszukiwanym człowiekiem w kraju, to ubrany w obskurny garnitur, parę okularów i trzymając w dłoni fałszywą legitymację zrobioną na poczekaniu w kawiarence internetowej z łatwością przekonasz byłą żonę agenta FBI, że sam jesteś agentem FBI.

43. Secret Service śledzi tylko rozmowy głosowe, kompletnie ignorując SMS-y. A skośnoocy agenci SS uśmiechają się, kiedy coś ich rozzłości.

44. Po drogach nie poruszają się żadne inne samochody poza naszym.

45. Patrząc na kilka drzew i cienie, jakie rzucają, z łatwością określisz miejsce, w którym kilkadziesiąt lat wcześniej ktoś zakopał torbę pełną pieniędzy.

46. Jeśli potrzebujesz zakopać trupa, najlepsze miejsce znajduje się pod ogrodowym zbiorniczkiem wody dla ptaków.

47. Głośna rozmowa z dwiema osobami jest w stanie zagłuszyć jęczenie i zawodzenie związanego w sąsiednim pokoju postawnego mężczyzny, ale nie zagłuszy już odgłosu padającej na ziemię łuski.

Kto pod kim dołki kopie

48. Dowolna rana, siniak, podbite oko – wszystko to znika jak ręką odjął następnego dnia.

49. Najlepszy czas na ekshumacje trupa, którego ukryłeś w swoim ogródku, to środek dnia.

50. Aby uciec z więzienia, nie potrzeba skomplikowanego planu i kilku lat przygotowań. Wystarczy okno gabinetu lekarskiego.

EPILOG, czyli krótka refleksja

Kino amerykańskie od wielu już lat przeżywa mocny kryzys. Wysyp filmów nieciekawych i odmóżdżających – takich, które nie wymagają od widza większego intelektualnego zaangażowania – doprowadził do sytuacji, w której widz tak naprawdę nie ma już z czego wybierać. Żeby lepiej to zilustrować wyobraźmy sobie taką sytuację – wertując w restauracji kolejne strony menu w poszukiwaniu obiadu, ze zdumieniem odkrywamy, że zamówić możemy jedynie zupki błyskawiczne. Mamy więc do wyboru łagodną i ostrą kurczakową oraz taki sam przekrój różnych zup krewetkowych, pomidorowych i grzybowych. „Dań” różniących się jedynie opakowaniami przygotowanymi przez różne firmy, z których najbardziej znane to Vifon, Knorr, Winiary i TESCO. Na co się zdecydujemy? Szanujący się człowiek rzuci kartą dań o stół i oburzony opuści lokal, wybierając głód. Osoba niewybredna zamówi jedną, dwie, trzy zupy, po czym z uczuciem nasycenia i, prawdopodobnie, bólem brzucha wróci do domu. Ale po jakimś czasie, często już następnego dnia, ponownie stanie w drzwiach restauracji z jednej prostej przyczyny – braku czasu i ochoty na szukanie czegoś lepszego. Jak myślicie, na którym kliencie bardziej będzie zależeć właścicielowi wspomnianej jadłodajni?

Załóżmy teraz, że rzeczona „restauracja” to hol budynku kina, a menu napakowane po brzegi zupkami to repertuar. Że zupki ostre to ociekające krwią filmy pełne przemocy, a łagodne to takie same produkcje, lecz tej krwi i przemocy pozbawione. Że Knorr reprezentuje Warner Bros., Vifon to Paramount Pictures, Winiary – New Line Cinema, a TESCO to wszystkie pozostałe amerykańskie wytwórnie. Że smak kurczaka to tania sensacja, że pomidor to krwisty slasher, krewetka – kino przygodowe, a grzybki – ckliwe romanse i mniej lub bardziej wulgarne komedie. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy amerykańskimi widzami stojącymi przed wyborem spośród takich, niemal identycznych w strukturze tanich filmów, różniących się jedynie opakowaniem. Co robimy? Zostajemy i konsumujemy, czy wychodzimy? Jakimi jesteśmy widzami, szanującymi się czy niewybrednymi?

Przed polskim widzem (do czasu) nie są stawiane tak tragiczne dylematy. Na razie na 8 dystrybuowanych produkcji odmóżdżających przypadają w Polsce „aż” dwa obrazy nieco ambitniejsze. Ale co mają powiedzieć szanujący się Amerykanie, o ile gdzieś tam się jeszcze uchowali? Zarówno filmowe studia, jak i producenci zupek błyskawicznych wiedzą, że konsumentów niewybrednych jest znacznie więcej, niż osób ceniących sobie dobry smak. I doskonale zdają sobie też sprawę z faktu, iż więcej ludzi oznacza więcej waluty, a także z tego, że więcej much przyleci do większej kupy. Raczą więc widzów swych coraz to bardziej wątpliwymi smakołykami, odmóżdżając odmóżdżonych już widzów jeszcze mocniej. Dochodzą do wniosku, że im mniej wymagający, głupszy jest widz, tym odpowiednio mniej wymagająca i głupsza musi być produkcja, a widz raz ogłupiony, kupi każdą głupotę. Poziom produkcji jest więc wprost proporcjonalny do oczekiwań widzów, a jako że te są coraz niższe… Degrengolada to słowo jak najbardziej na miejscu. I nie chodzi tu o rodzaj marmolady.

Amerykanie czerpią wiedzę z filmów i telewizji – to ogólnie znany i potwierdzony badaniami fakt. Gdyby w CNN podano informację o inwazji obcych na naszą planetę, a zamiast autentycznego materiału pokazano fragmenty Dnia Niepodległości, większość odbiorców nie zauważyłaby różnicy i uwierzyłaby we wszystko bez mrugnięcia okiem. Bo czyż ich matki i ojcowie nie zaufali kilkadziesiąt lat wcześniej Orsonowi Wellesowi, kiedy ten niszczył ziemię mackami kosmitów wykreowanych w radiowym studio? Większość Amerykanów nie zdaje sobie sprawy z faktu, że telewizja jeżeli nie kłamie, to przynajmniej wszystko upraszcza. Co gorsza, przeciętny obywatel USA nie wie, że media nim manipulują i starają się go zindoktrynować, uzależnić – nakłonić do kupowania bądź dalszego oglądania i ogłupiania. Ale niewybrednemu amerykańskiemu widzowi nawet w twarz ciśnięta prawda nie zrobi różnicy. I tak jak z przywoływaną tu chińską zupką, nie liczy się dla niego zawartość, tylko opakowanie i łatwość konsumpcji. Tak samo nie obchodzi go, co podają w telewizji – ważne, że podają. Że szklany ekran wciąż lśni.

Sporadyczne zapoznawanie się z amerykańską lumpenprodukcją nie zaszkodzi nikomu, nawet rozkochanym w mediach osobnikom. Zaszkodzi natomiast, jeśli takiej produkcji widz doświadcza częściej, początkowo przymykając oczy na pewne nieścisłości, ale, mimo wszystko stopniowo je przyswajając. Jak tę chemię z radomskiej chińszczyzny. Ale po niedługim czasie coś, co wydawało mu się absurdem, może uznać za fakt, za prawdę wręcz objawioną. A takich prawd każdy może sformułować i kilkadziesiąt, oglądając dowolny odmóżdżający film i kilkaset, śledząc akcję dowolnego serialu, niekoniecznie amerykańskiego. Ale to właśnie najczęściej w amerykańskich tasiemcach stężenie głupoty bywa największe. Bo czy na przykład wiedzieliście, że Polacy mają we krwi współpracę z nazistami? Bzdura? Przeciętny amerykański widz i w takie bajdurzenie jest gotów uwierzyć z miejsca – przecież było o tym w telewizji. Inne, nieco mniej rażące absurdy i wyssane z palca bzdury, niekoniecznie wypowiedziane, ale częstokroć wynikające z akcji, niewymagający widz zaakceptuje jeszcze szybciej. O ile nie będzie potrafił wyważyć dawkowania rozrywki na poziomie i rozrywki poniżej poziomu. Obywatele USA to tylko przykład. W gruncie rzeczy my wszyscy powinniśmy mieć się na baczności.

Artykuł został zainspirowany wątkiem na forum IMDb.com, z którego też pochodzi wiele tu spisanych Prawd: www.imdb.com.

Tekst z archiwum film.org.pl (09.12.2007).

REKLAMA