KOBIETA I MĘŻCZYZNA (1966). 55 lat po premierze
Anne Gauthier (Anouk Aimée) jest wdową, która samotnie wychowuje córkę Françoise (Souad Amidou). Kobieta mieszka w Paryżu i zawodowo zajmuje się produkcją filmową. Jej córka uczęszcza do szkoły z internatem w Deauville w Normandii, urokliwym miasteczku położonym na północnym wybrzeżu Francji. Do tej samej szkoły uczęszcza Antoine (Antoine Sire), syn Jean-Louisa (Jean-Louis Trintignant), kierowcy rajdowego i wdowca. Przypadkowe spotkanie dwójki bohaterów i podwózka, którą Jean-Louis zaoferuje spóźnionej na pociąg do Paryża Anne, zaowocuje znajomością, która szybko przerodzi się w coś więcej.
Tak w skrócie można by streścić opis fabuły Kobiety i mężczyzny z 1966 roku w reżyserii Claude’a Leloucha. A gdybym chciała opisać ją całą, musiałabym dodać niewiele, może dwa, maksymalnie trzy zdania. To film oszczędny w treść, opowiadający prostą historię o miłości dwójki dojrzałych ludzi z dziećmi z poprzednich małżeństw i bagażem doświadczeń, którzy odnajdują w sobie dawno zapomniane uczucia. Film Leloucha operuje przede wszystkim obrazami, a za sprawą charakterystycznego stylu zdjęć momentami wygląda jak seksowna reklama drogich perfum czy luksusowej marki modowej. Ten stylowy, zmysłowy klimat filmu to także zasługa niezaprzeczalnej chemii pomiędzy odtwórcami głównych ról.
Pomimo niewielkiej ilości informacji, jaką otrzymujemy na temat bohaterów, postaci nie popadają w banał. Anne odgrywana przez zjawiskową Anouk Aimée jawi się jako kobieta elegancka, choć powściągliwa, bardzo ostrożna w okazywaniu uczuć i miłości, ewidentnie wciąż jeszcze zraniona przez nagłą śmierć męża; Jean-Louis z kolei, również doświadczony przez tragedię, stał się cynikiem, a może po prostu tylko realistą. Film jednak nie zagłębia się w meandry psychiki bohaterów, zamiast tego lekko i płynnie podąża za rodzącym się między nimi uczuciem, odmierzanym kolejnymi dźwiękami tytułowej, równie prostej jak film piosenki skomponowanej przez Francisa Lai, którą ciężko wyrzucić z głowy wiele dni po seansie. Kobieta i mężczyzna to prosta, romantyczna wizja miłości, eskapistyczna baśń, której każdy czasami potrzebuje.
Ta prostota wyrazu Kobiety i mężczyzny i uniwersalna, poruszająca historia o tym, że miłość można odnaleźć na każdym etapie życia, w każdym wieku, zdobyła w ten sposób serca widzów na całym świecie, a także większości krytyków, czego potwierdzeniem są zdobyte przez film najważniejsze w świecie filmowym nagrody – przede wszystkim Złota Palma w Cannes i Oscar za najlepszy film nieanglojęzyczny (dzisiaj kategoria zmieniła nazwę na „najlepszy film międzynarodowy”) oraz za najlepszy scenariusz, Złoty Glob dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, a także Złoty Glob i BAFTA dla Anouk Aimée za najlepszą rolę kobiecą.
Wśród krytyków przeważały opinie pozytywne. Bolesław Michałek dla „Filmu” pisał, że: „Zamiast historii o wyraźnych szwach dramaturgicznych, psychologicznych, moralnych – autor przedstawia nam powierzchnię pewnego życia ze wszystkim, co w nim jeszcze niesprecyzowane, niejasne, w stanie rodzenia się”[1]. Amerykański krytyk Bosley Crowther pisał za to, że „Pan Lelouch […] ma rzadki dar fotografowania banałów tak, że poetycko połyskują i lśnią”[2]. Chociaż sam Claude Lelouch nie uważał się za twórcę w nurcie Nouvelle Vague, krytycy z zachwytem pisali o Kobiecie i mężczyźnie jako o filmie nowofalowym, uderzającym w gusta szerszej publiczności – innymi słowy, ambitnym filmem dla mas.
Ta część krytyków, której film nie przypadł do gustu, zarzucała mu banalność, a samemu Lelouchowi po latach zarzucano również zmarnowanie swojej kariery i brak talentu. W Polsce rodzaj zdjęć naśladujący styl operatorski Leloucha (który przy realizacji Kobiety i mężczyzny pełnił zarówno funkcję reżysera, producenta, scenarzysty, montażysty, jak i operatora) charakteryzujący się nieostrym pierwszym planem pogardliwie nazywano „leluchami”. Tak pisała ówczesna krytyka chociażby o zdjęciach Witolda Sobocińskiego we Wszystko na sprzedaż Andrzeja Wajdy.
Znając późniejszy dorobek Leloucha, profesor Tadeusz Lubelski pisał o Kobiecie i mężczyźnie, że: „[…] efektowny sposób filmowania z nieostrym pierwszym planem (słynne „leluchy”) to opakowanie kryjące puste wnętrze, a muzyka Francisa Lai (przysłowiowe „szabadabada”) wzmacnia uproszczony obraz świata. Potwierdziło się to w kolejnych filmach Leloucha”[3]. Francuza uznawano za miernego filmowca, człowieka jednego filmu, który po dużym sukcesie nie nakręcił nic wartego uwagi. Zygmunt Kałużyński w wywiadzie z Tomaszem Raczkiem w 2003 mówił, że „Lelouch ma już za sobą dwa tuziny filmów, lecz rozpoczął karierę od Mężczyzny i kobiety, za co z miejsca dostał główną nagrodę w Cannes. Przyjęto to jako przewrót, ale następne z tych dwóch tuzinów filmów okazały się bądź nieudanymi, komercjalnymi kryminałami, bądź sentymentalnymi historyjkami, które mógłby zrobić byle kto”[4].
Niezależnie od tego, jak oceniamy całość twórczości Claude’a Leloucha, Kobieta i mężczyzna pozostaje filmowym klasykiem, który do dzisiaj ujmuje swoim urokiem i zaraża swoją chwytliwą tytułową piosenką.
Przypisy:
[1] W cieniu „Nouvelle Vague”. Kino francuskie 1959–1968, w: Historia kina. Tom 3. Kino epoki nowofalowej, s. 137, za: B. Michałek, Mężczyzna i kobieta, „Film” 1966, nr 27, s. 3.
[2] B. Crowther, French and Frankly Romantic, „The New York Times” 1966, https://www.nytimes.com/1966/07/13/archives/screen-french-and-frankly-romantica-man-and-a-woman-opens-at-the.html, dostęp: 11.07.2021.
[3] W cieniu „Nouvelle Vague”. Kino francuskie 1959–1968, w: Historia kina. Tom 3. Kino epoki nowofalowej, s. 137.
[4] T. Raczek, Z. Kałużyński, Lelouch i leluchy, „Wprost” 2003, nr. 25, s. 106.