NIEDOSYT. Przez żołądek do… odzyskania kontroli
Nieodparta pokusa zjadania – kolejno po sobie lub nawet jednocześnie – czekolady i ogórków kiszonych to niekoniecznie najdziwniejsza zachcianka jedzeniowa u kobiet w ciąży. Istnieją bowiem panie w stanie błogosławionym, które mają wilczy apetyt na substancje nienadające się do spożycia. W opozycji do wspomnianych wcześniej słodko kwaśnych zachcianek potrzeba połykania niejadalnych przedmiotów to poważne zaburzenie o podłożu behawioralno- biochemicznym o nazwie pica. W Niedosycie Carlo Mirabelli-Davisa przypadłość pica staje się przewrotnie szansą na lepsze życie.
Podobnewpisy
Hunter (Haley Bennett) zdaje się mieć wszystko, abyśmy na pierwszy rzut oka mogli nazywać ją szczęśliwą kobietą. Przystojny mąż, dziecko w drodze, zamożni teściowie, piękny, duży dom i mnóstwo wolnego czasu, który może przeznaczyć na gotowanie, sprzątanie i beztroską grę w Candy Crush na swoim najnowszym iPhonie. Debiutujący w fabularnym pełnym metrażu Mirabella-Davis przedstawia główną bohaterkę jako księżniczkę z baśni lub gospodynię domową z amerykańskich filmów połowy XX wieku i jednocześnie wkłada jej do rąk smartfona jako symbol współczesności. Odkurzająca lub przyrządzająca mężowi kolację, ubrana w eleganckie sukienki i szpilki Hunter stanowi ironiczne nawiązanie do staroświeckiego ideału kobiety, który okazuje się nie być zupełną przeszłością. Ideału kobiety biernej z pragnieniami starannie zamalowanymi pastelowymi, ale w zimnym odcieniu kolorami ścian i strojów świetnie tu sfotografowanymi przez Katelin Arizmendi, której pracę dotychczas mogliśmy podziwiać w filmie Cam (2018).
Gdy pragnienia Hunter biorą górę nad oczekiwaniami wobec niej, złota kula z diamentami u jej nogi zaczyna ciążyć znacznie mniej. Pojawia się możliwość ucieczki. Aby wyjść z klatki, musi jednak połknąć kilka niejadalnych przedmiotów. Zaburzenie pica w przypadku Hunter okazuje się szansą na kobiecą niezależność, możliwością rozliczenia się z traumami przeszłości, naprawienia relacji z matką, a także aktem agresji wobec noszonego płodu, będącego tutaj dodatkowo symbolem ostatecznego zniewolenia. Co ciekawe, to właśnie stres wywołany osaczeniem przez męża i jego rodzinę spowoduje u głównej bohaterki zaburzenie łaknienia. Tym samym to właśnie oni przyczynili się niechcący do odnalezienia siebie przez Hunter.
Niedosyt to film, który niezwykle trudno gatunkowo sklasyfikować. Najbliżej mu najprawdopodobniej do psychologicznego thrillera z elementami perwersyjnego humoru. Żeby jednak potraktować debiut Mirabelli-Davisa z przymrużeniem oka, należy obejrzeć go przynajmniej dwa razy. Pierwszy seans budzi bowiem przede wszystkim poczucie dyskomfortu. Reżyser w niezwykle inteligentny sposób przedstawia nam proces połykania poszczególnych przedmiotów przez Hunter. Dla wielu twórców byłoby to zapewne źródło efektownych ujęć wijącej się w spazmach bólu bohaterki lub przyczynek dla krwawego body horroru. Tymczasem Mirabella-Davis pozwala, aby to wyobraźnia widza wykonała większość pracy. Doskonała jest w tym kontekście scena zabiegu usuwania z żołądka Hunter połkniętych uprzednio przedmiotów. Lądujące na aluminiowej tacce agrafki, bateria i klamerka przy pierwszym kontakcie z filmem wzdrygają widzem, przy kolejnych zaś wprawiają w podziw dla umiejętności subtelnego opowiadania tego typu historii, a nawet rozbawiają. Przedmioty „wyłowione” przez lekarza nie stanowią jednak o zwycięstwie głównej bohaterki. Poczucie niezależności przynoszą dopiero te rzeczy, które przejdą przez jej ciało w sposób naturalny. Wydalone i umyte przedmioty to trofea budujące pewność siebie kobiety oraz zapewniające jej kontrolę nad swoim ciałem.
Warto dodać, że poza niezwykle trafnym sposobem przedstawienia zaburzeń pica reżyserowi udała się jeszcze jedna arcytrudna rzecz. Otóż przecież w całym tym procederze połykania kibicujemy głównej bohaterce, która z pewnością zadaje sobie fizyczny ból i co więcej, najprawdopodobniej zadaje go również rozwijającemu się w jej brzuchu dziecku. Duża w tym zasługa rewelacyjnej Haley Bennett, której występ w Niedosycie to najpewniej najlepsza aktorska rola kobieca, jaką w tym roku zobaczycie. Wyjątkowy pokaz przemiany głównej bohaterki w wykonaniu Bennett oraz jej delikatne uśmiechy spowodowane satysfakcją z żywieniowych (i nie tylko) „osiągnięć” Hunter są jak ostrze rysujące tafle idealnie gładkiego szkła. Wtórujący Bennett aktorzy, czyli m.in. Austin Stowell w roli męża à la Ken (ten od Barbie) czy świetni Elizabeth Marvel i David Rasche jako protekcjonalni teściowie, z jednej strony mobilizują widza do trzymania strony Hunter, z drugiej zaś potęgują wrażenie spektakularnej przemiany głównej bohaterki, która przebiega na bardzo wielu poziomach.
Siłą Niedosytu jest również jego scenariusz. Psychologicznych aspektów funkcjonowania Hunter jest tu tak wiele, że nawet trzy seanse obrazu Mirabelli-Davisa nie pozwalają na zapamiętanie ich wszystkich. Film ten to zatem seans obowiązkowy dla wszystkich zafascynowanych psychologią i różnego rodzaju zaburzeniami. Trudno doprawdy doszukać się tutaj także nietrafionego dialogu lub niepotrzebnej sceny. Niewiele jest również nowszych produkcji, w których panująca pomiędzy postaciami cisza byłaby aż tak wymowna. Piszę tu o zaletach scenariusza Niedosytu nie bez powodu. Nie chcąc nikomu zdradzać zakończenia filmu, nadmienię wyłącznie, że robi ono większe wrażenie aniżeli połknięcie pinezki czy baterii. To finał, o którym myśli się kilka dni po seansie, i gwarantuję, że nikogo nie pozostawi obojętnym.
Debiut Mirabelli-Davisa to dzieło odświeżające, oszałamiające, pomysłowe i przemyślane. W 2020 roku otrzymaliśmy jeszcze jeden stylizowany na horror film, w którym złem był patriarchat, a którego bohaterką była uciekająca od męża kobieta. To zdecydowanie głośniejsza od Niedosytu produkcja Leigha Whannella Niewidzialny człowiek. Z całym szacunkiem dla nowego tworu autora Ulepszenia, ale Niedosyt połyka jego film, w dodatku bez popitki.