BEZ WYJŚCIA. 30-lecie doskonałego thrillera politycznego
Zresztą w filmie twórcy Ucieczki gangstera (1994, kolejny dobry remake w dorobku) i Trzynastu dni (2000, również z Costnerem) jest znacznie więcej wartych odnotowania, pamiętnych sekwencji. O wszystkich nie sposób wspomnieć, by przypadkiem za wiele nie powiedzieć o fabule, niemniej przy dwóch warto zatrzymać się na dłużej. Pierwsza, mająca miejsce w części „melodramatycznej”, jest jedną z ikonicznych scen miłosnych tamtego okresu. Rozgrywająca się w limuzynie namiętna scena pomiędzy Costnerem a Sean Young jest niezwykle zmysłowa, ale bez dosadności, charakterystycznej choćby dla thrillerów erotycznych z Sharon Stone z lat 90. O tym, że scena zapisała się w świadomości ówczesnej widowni, niech świadczy fakt, iż została sześć lat później z sukcesem sparodiowana w drugiej odsłonie Hot Shots.
Druga z nich to już pełnoprawna, trwająca pięć minut scena akcji. Chodzi mianowicie o sekwencję pościgu Toma Farrella (przeradzającego się w pewnym momencie w ucieczkę przed zabójcami) – popisowo zainscenizowanego, o świetnej dynamice, w której nie brakuje zmieniających się w szybkim tempie, perfekcyjnie zmontowanych poszczególnych elementów składowych. Zaczyna się w podziemnym garażu Pentagonu z udziałem wziętego bez zezwolenia samochodu, następnie na krótko przenosi się na autostradę, dalej zmienia się w pieszą gonitwę poprzez miejski park i metro, by swój finał znaleźć w centrum handlowym. Niejeden film sensacyjny może pozazdrościć tak intensywnego, odznaczającego się spójnym rytmem pościgu. Po nim napięcie bynajmniej nie słabnie, wręcz przeciwnie. Donaldson dalej piętrzy problemy przed głównym bohaterem, tym razem w ciasnych pomieszczeniach i niekończących się korytarzach pięcioramiennego budynku, który wydaje się dla Toma labiryntem – nomen omen – bez wyjścia.
Nawet najbardziej pomysłowe reżyserskie zabiegi, by ożywić świat z kart scenariusza, spełzłyby jednak na niczym, gdyby nie ci dźwigający na swoich barkach ciężar odpowiedzialności za uwierzenia widza w opowiadaną historię, jakakolwiek by ona nie była. Dzięki aktorom, bez wyjątku, czy pierwszo- czy też drugoplanowym, Bez wyjścia nabiera znamion autentyzmu. Kevin Costner zawsze najlepiej sprawdzał się w rolach prawych i szlachetnych ludzi czynu, z wyraźnie zaznaczonym moralnym kompasem. Tutaj delikatnie odbiega od tego wizerunku (nie w kontekście filmu jako całości, ale w niektórych scenach już tak – kto zobaczy produkcję z 1987 roku, ten zrozumie o co chodzi), ale nie na tyle, aby można mówić o całkowitej zmianie emploi. A do tego jeszcze romantyk i czuły kochanek. Po występie u Donaldsona podobne do Farrella postaci zagrał w Odwecie (1990) Tony’ego Scotta i Bodyguard (1992) Micka Jacksona, czyli w tytułach udanie łączących romansowy wątek z sensacyjną fabułą. Przy czym Bez wyjścia jest z tej trójki obrazem z najlepiej poprowadzoną i rozegraną intrygą.
Dla Sean Young występ u boku Costnera okazał się w zasadzie jedną z ostatnich ważniejszych ról w karierze. Gra kobietę zadziorną, do pewnego momentu twardo stąpającą po ziemi, zdającą sobie sprawę jaką władzę ma nad mężczyznami z racji silnie emanującego od niej erotyzmu. Gene Hackman kreuje Brice’a jako człowieka nie wolnego od wad, targanego różnymi namiętnościami i sprzecznościami. Pełnokrwista postać, której nadał pogłębiony psychologicznie rys i obdarzył odrobiną współczucia dla swojego bohatera. Podobną w wymowie rolę zdobywca dwóch Oscarów zagrał dekadę później u Clinta Eastwooda we Władzy absolutnej, aczkolwiek u twórcy Bez przebaczenia był już stuprocentowym czarnym charakterem. Mniej ekstremalną wersję tychże postaci stworzył w Firmie (1993) Sydneya Pollacka, gdzie wcielił się w mającego świadomość klęski własnych ideałów prawnika. Za to w 1989 roku wystąpił w nieco zapomnianej, ale wartej uwagi, szpiegowskiej Przesyłce Andrew Davisa – i tam dla odmiany był już bohaterem pozytywnym. Dla Hackmana warto obejrzeć wszystkie wymienione tu pozycje.
Nie mniej skomplikowaną i wewnętrznie skonfliktowaną postać, chyba najbardziej tragiczną ze wszystkich, zagrał u Donaldsona Will Patton. Ślepo oddany i posłuszny wobec przełożonego (bez seksualnego podtekstu), zarazem gej (odmienna orientacja seksualna służy bardziej fabule niż ma wpływ na postępowanie Scotta), który poświęcił dla pracy całe życie osobiste. Zawsze lojalny, dokonuje moralnie nagannych czynów (łącznie z morderstwem). Znakomita rola, którą Patton zagrał bez zbędnej szarży i demonizowania swego bohatera. Dziesięć lat później wystąpił w drugim reżyserskim projekcie Kevina Costnera, Wysłanniku przyszłości, gdzie był już „tym złym”.
Warto jednym zdaniem napomknąć jeszcze o George’u Dzundzy w roli poruszającego się na wózku analityka z Pentagonu i jednocześnie przyjaciela Toma Farrella; oraz Fredzie Daltonie Thompsonie, aktorze charakterystycznym (Szklana pułapka 2, Na linii ognia) i późniejszym senatorze USA. Role są to może niewielkie, ale wzbogacają cały zespół aktorski, dodając przy tym filmowi autentyzmu. Zwłaszcza Dzundza obdarza własnego bohatera zdroworozsądkowym podejściem, ale i ciepłem oraz dyskretnym poczuciem humoru, od razu zaskarbiając sobie sympatię widza. Podobne role zagrał później w Nagim instynkcie (1992) i Młodych gniewnych (1995), nie dając się zepchnąć na dalszy plan przez grających pierwsze skrzypce Michaela Douglasa i Michelle Pfeiffer.
Bez wyjścia Rogera Donaldsona jest thrillerem z zaskakującymi zwrotami akcji, ze zgrabnie weń wplecionym wątkiem miłosnym, z więcej niż bardzo dobrymi kreacjami aktorskimi. To film, który powinien spodobać się kobietom (Kevin Costner w białym mundurze) i facetom (posągowa Sean Young). A nade wszystko każdemu, kto ceni sobie błyskotliwą, efektownie zrealizowaną opowieść o namiętnościach, zdradzie, władzy, polityce i lojalności, osadzoną w realnym świecie końca zimnej wojny. Ta historia naprawdę mogłaby się zdarzyć w drugiej połowie lat 80., a być może nawet i teraz. Po seansie będziecie wiedzieć dlaczego.
korekta: Kornelia Farynowska