search
REKLAMA
Plebiscyt

Najlepsze SERIALE SCIENCE FICTION wszech czasów! Ranking czytelników

Oto wyniki Waszego głosowania!

REDAKCJA

26 grudnia 2024

REKLAMA

30. „Star Trek” (1966–1969)

Serial, w którym dzielny kapitan Kirk walczy z człowiekiem-kaloszem! A przynajmniej tak nabijał się z niego mój znajomy, z którym od lat polecamy sobie różne tytuły. Ja jestem w tym serialu absolutnie zakochana. Fakt, że trąci już myszką i że efekty specjalne nie istnieją, ale te wszystkie dźwięki otwieranych drzwi, te zdania powtarzane we wszystkich odcinkach, a nawet śmierć czerwonych koszul mają swój klimat i jakiś urok. Do tego podziwiam ten serial za nowatorskość i przyszłościowe spojrzenie. Zwróćcie uwagę na to, jak zróżnicowana etnicznie jest załoga, a jest to zupełnie naturalne, nikt nie został wciśnięty na siłę, bo tak trzeba. Tam to zagrało, bo nie było wymuszone. No i technologia przyszłości – drzwi, które same się przed nami otwierają, i komórki już mamy, czekam jeszcze na możliwość teleportacji. Dla fanów serii must see, chociażby po to, aby dowiedzieć się, skąd J.J. Abrams brał bohaterów do swoich Star Treków. [Alicja Szalska-Radomska]

29. „Star Trek: Deep Space Nine” (1993–1999)

Tej serii Star Treka nie uważam za dobrą, jednak ma miejsce w moim serduszku. Oglądałam ją lata temu w telewizji i totalnie się w nią wciągnęłam. Kiedy zabrałam się za całą serię, aby uzupełnić braki, nie porwała mnie, ale nadal sprawiała mi frajdę. Ciekawym pomysłem jest za to przeniesienie akcji ze statku kosmicznego na stację. To zmniejszyło dynamikę akcji, jednak zwiększyło ilość interakcji między bohaterami, skupiamy się bardziej na ludziach (i nie tylko) niż na poznawaniu kosmosu. Dla fanów serii pozycja warta polecenia. [Alicja Szalska-Radomska]

28. „Star Trek: Enterprise” (2001)

W świecie Star Treka było już wszystko poza prequelem – postanowiono to w końcu nadrobić. 100 lat przed wydarzeniami z pierwszego serialu dzielny kapitan Archer razem z załogą przemierza kosmos i odkrywa nowe cywilizacje. Serial trafił na antenę w kiepskim momencie, w tym samym czasie nadawano bowiem w telewizji aż cztery inne produkcje z serii i w dodatku kręcono jeszcze filmy. W rezultacie został przedwcześnie skasowany i to tuż po tym, jak jego jakość zaczęła szybować wysoko w górę. Wielka szkoda. Główny wątek serialu dotyczył broni masowej zagłady, która podczas pierwszych prób zniszczyła Florydę i miała posłużyć do unicestwienia całej planety. Podróż w nieznane, by zatrzymać potencjalną rzeź, była doskonałym pomysłem na fabułę. A do interesujących, dobrze napisanych postaci aż chciało się wracać. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

27. „Rick i Morty” (2013–)

Perypetie szalonego naukowca Ricka Sancheza, który podróżuje po różnych wymiarach i rzeczywistościach wraz ze swoim rozchwianym emocjonalnie wnukiem Mortym, zachwycają kreatywnością, humorem i projektami postaci i lokacji. Pomimo szalonego tonu całości twórcy znajdują też miejsce na pokazanie relacji rodzinnych i wyjątkowo przyziemnych problemów, które uderzają podwójnie, gdy skontrastuje się je ze zwariowaną formą i często mało wybrednym humorem. Niezmiennie zadziwia mnie pomysłowość scenarzystów – co najmniej kilka odcinków opiera się na koncepcie, który spokojnie mógłby posłużyć jako podstawa filmu science fiction. [Łukasz Budnik, fragment plebiscytu]

26. „Problem trzech ciał” (2024–)

Netflix rozwiązał paradoks Fermiego, a właściwie najpierw zrobił to Cixin Liu, a potem zwizualizował to w niezłym stylu Netflix. Niestety, kilka razy już natknąłem się w sieci na dziwne stwierdzenie, że oto David Benioff i D.B. Weiss za pomocą Problemu trzech ciał muszą odpokutowywać i rekompensować widzom 8. sezon Gry o tron. Nic nie muszą, przecież ostatni sezon był świetny. A nawet gdyby musieli, to ich najnowszy serial dobrze się do tego nadaje, mimo że jest adaptacją niełatwej w odbiorze prozy Cixina Liu, a dokładnie 1. części cyklu. Wdzięcznie prężące grzbiety na mojej półce Ciemny las Koniec śmierci jeszcze czekają na wersje filmowe, mam nadzieję, że przynajmniej równie dobre. Tym stwierdzeniem, że Cixin Liu pisze niełatwo, to się aż tak jednak nie przerażajcie. Jacek Dukaj z niego nie jest, więc wystarczy podstawowa, aczkolwiek ugruntowana, wiedza z zakresu fizyki szkoły średniej. Resztę można doczytać w Google i nawet dla sportu porobić niektóre zadania. Problem trzech ciał ma kilka problemów, lecz sam w sobie nie jest problemem, tylko dobrą adaptacją, której zabrakło nieco pieniędzy na lepszą postprodukcję. [Odys Korczyński, fragment recenzji]

25. „Miłość, śmierć i roboty” (2019–)

Pomiędzy drugim Deadpoolem a szóstym Terminatorem reżyser Tim Miller zdołał wygospodarować jeszcze trochę czasu na to, by stworzyć antologiczny serial animowany podszyty science fiction i horrorem, w duchu słynnego Heavy Metal. Serial sygnowany jest ponadto nazwiskiem Davida Finchera, jako producenta wykonawczego. To jednak na Millerze spoczęła odpowiedzialność rozpisania konceptów wszystkich osiemnastu epizodów, wyreżyserowania jednego z nich oraz nadzorowania procesu powstawania reszty. Wspomniane dwa nazwiska wystarczą, by określić swoje oczekiwania względem produkcji. Dość jednoznacznie brzmiący tytuł jest czytelną sugestią, że antologia Miłość, śmierć i roboty dostarcza mocnych, przemawiających do wyobraźni wrażeń, otoczonych kostiumem fantastyki. I tak w istocie jest. [Jakub Piwoński, fragment zestawienia]

24. „Gwiezdne wrota: Wszechświat” (2009–2011)

Gwiezdne wrota: Wszechświat to szokująco niedoceniany serialowy diament olśniewający aktorską grą, złożonymi postaciami, wyjątkowością oddania poczucia samotności w kosmosie. To takie dzikie i, mimo peanów w poprzednim zdaniu, niepozbawione wad, choć nadal świetne skrzyżowanie LostBattlestar Galactica. [Przemysław Mudlaff]

23. „Zagubieni” (2004–2010)

Należę do tych osób, które w wieku nastoletnim oglądały LOST na bieżąco i przez kilka lat żyły wydarzeniami z tego serialu. Był to prawdziwy fenomen, którego nie da się powtórzyć – dziś nie uważam, że to najlepsza produkcja na tej liście, ale z pewnością ta, do której mam największy sentyment. LOST już zawsze będzie zajmować szczególne miejsce w moim sercu. [Łukasz Budnik]

22. „Doctor Who” (2005–)

To jeden z pierwszych serial SF, który przetarł szlaki kolejnym tego typu produkcjom na całym świecie. Połączenie coraz to nowszych przygód w czasie i przestrzeni z przeciwnikami, z których najgroźniejszy wykonany jest z przepychacza do toalety, okazało się strzałem w dziesiątkę. Sama postać Doktora jest kultowa, szczególnie na Wyspach Brytyjskich, ale ostatnimi czasy także w Stanach. Nie przeszkadza w tym prymitywizm efektów specjalnych, który wydaje się zupełnie nie przystawać do dzisiejszej serialowej rzeczywistości. Krąży też powiedzenie, że Wielka Brytania ma 12 aktorów i pięć planów zdjęciowych, co idealnie widać na przykładzie tej produkcji. Ale wszystko to składa się na jej niepowtarzalność. Trzeba też przyznać, że scenarzyści, w tym sam Steven Moffat, potrafili puścić wodze fantazji – wszak ani miejsce, ani czas nie ograniczają bohaterów. Któż z widzów nie chciałby być jednym z towarzyszy Doktora? Połączenie przygody, dramatu, pojedynków na śmierć i życie oraz ciekawych postaci sprawiło, że produkcja jest kontynuowana z sukcesem od roku 1963. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

21. „Star Trek: Voyager” (1995–2001)

Kolejna odsłona Star Treka przyniosła siedem sezonów i jeden z bardziej znienawidzonych spin-offów w historii serialu. To przede wszystkim niekompetentni bohaterowie i pani kapitan, która jest jeszcze bardziej nieodpowiedzialna niż kapitan Kirk. To także powtarzanie cały czas tych samych historii, tylko inaczej opakowanych. Wciąż pojawiają się te same problemy i wciąż rozwiązywane są w ten sam sposób. Ale z drugiej strony to dalej świetny startrekowy klimat oraz różne rasy obcych, z których każda ma swoje motywy. Muszę przyznać, że mocną stroną serialu jest też humor, choć jestem przekonana, że twórcom wyszedł on zupełnie mimochodem. W tej serii mamy także zabawę teoriami matematycznymi i fizycznymi, co pozwala zadowolić nawet najbardziej nerdowską część widowni. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

20. „Gwiezdne wojny: Andor” (2022–)

Jeśli przyjmiemy, że Imperium kontratakuje to wzorcowy przykład sequela w tym świecie, że Zemsta Sithów to z kolei bardzo dobry prequel, a Han Solo to całkiem przyzwoity spin-off. Jeśli przyjmiemy, że Upadły zakon to idealna gra komputerowa spod znaku Gwiezdnych wojen, a Wojny klonów to rewelacyjna animacja wywodząca się z tego świata. Jeśli to wszystko przyjmiemy, musimy jeszcze ustalić, który z aktorskich seriali telewizyjnych świata Gwiezdnych wojen można uznać za wzór. Odpowiedź jest krótka – Andor. [Jakub Piwoński, fragment recenzji]

19. „Fringe: Na granicy światów” (2008–2013)

J.J. Abrams kojarzy mi się z tym, że za jaki projekt by się nie wziął, zamienia go w złoto. Tak też było w tym przypadku. Siła serialu leży w trojgu jego bohaterach i ich złożonych relacjach, co czyni całość niezwykle atrakcyjną pod względem fabularnym. Historie są również świeże i ekscytujące, a wypróbowana formuła „potwora tygodnia”, którym zajmują się bohaterowie, za każdym razem wnosi coś nowego i wyjątkowego do fabuły. To inteligentne science fiction w najlepszym wydaniu. Mamy tu wiele wątków i niuansów, które sprawiają, że momentami serial przypomina współczesne Archiwum X. Troje głównych bohaterów łączy siły, aby zbadać przypadki, których nie można wyjaśnić zwykłymi kanałami naukowymi, a przy okazji muszą rozliczyć się z własną przeszłością, przyszłością i teraźniejszością. Na szczególną uwagę zasługuje John Noble w podwójnej roli, ukazującej jego niezwykły kunszt aktorski. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

18. „Babylon 5” (1994–1998)

Babylon 5, mimo swoich gorszych i lepszych momentów, zawsze był traktowany jako świetny kawał telewizji i doczekał się statusu serialu kultowego. Nie odbyło się jednak bez pewnych problemów. Produkcja zaczęła z wysokiego C, ale bardzo szybko zraziła do siebie wielu widzów. A wszystko za sprawą mało subtelnych dialogów i dość schematycznej gry aktorskiej, które dla jednych były elementem charakterystycznym serialu, a dla innych czymś nie do zniesienia. Tym, którzy dotrwali do końca, przyniósł możliwość zanurzenia się w fascynująco skonstruowaną fantastyczną rzeczywistość. Świat przedstawiony w produkcji jest spójny, podobnie jak cała fabuła, twórcy już na początku wiedzieli bowiem, jak będzie wyglądać wszystkich pięć sezonów. A taka spójność w przypadku współczesnych telewizyjnych produkcji nie zdarza się często. W dodatku serial był pionierem w wykorzystaniu efektów specjalnych generowanych komputerowo. Ostatecznie okazał się tak dobry, że twórcy Star Trek: Deep Space Nine przestraszyli się na tyle, iż musieli całkowicie zmienić swój serial, by w ogóle mógł on konkurować z Babylon 5. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

17. „Altered Carbon” (2018–2020)

Nie od dziś fani produkcji SF wiedzą, że śmierć to dopiero początek. W Altered Carbon cała osobowość i pamięć człowieka zapisana jest w postaci cyfrowej, a ludzkie ciało to zaledwie powłoka. Wystarczy jedynie zasobny portfel i po śmierci można rozpocząć nowe, czasem lepsze, czasem gorsze życie. Można również wyjąć kogoś z „lodówki” i zażądać, aby ten zbadał prawdziwą przyczynę naszej wcześniejszej śmierci. Serial Laeta Kalogridisa stanowi luźną adaptację powieści Richard Morgan pod tym samym tytułem. Historia Takeshiego Kovacsa (głównie Joel Kinnaman) to cyberpunkowy kryminał zjawiskowo skrzący się wszechobecnymi futurystycznymi neonami. To wreszcie traktat o życiu i śmierci oferujący ponadto interesujący, choć niezwykle ponury komentarz na temat problemów społecznych, aktualny zarówno dziś, jak i w odległej przyszłości. [Przemysław Mudlaff]

16. „Westworld” (2016–2022)

Jeden z głośniejszych seriali SF ostatnich lat. Twórcy postanowili przetworzyć film Świat Dzikiego Zachodu na modłę serialu, by dać telewizji widowisko SF, jakiego nie było. Wykorzystali do tego świetne efekty specjalne, wysmakowaną stylistykę, rozpoznawalne nazwiska w obsadzie i, rzecz jasna, bardzo wyrazistą kampanię marketingową. Mam wrażenie, że serial podzielił widownię na pół. Sporo osób rozczarował, ale ma też swoich wiernych fanów. Ja stoję gdzieś pośrodku – doceniam jego oprawę wizualną i klimat, jednak mam wrażenie, że twórcy zbyt zdawkowo podchodzą do budowania fabuły. Zagadki zręcznie odwracają uwagę od tego, jak mało twórcy w rezultacie mogą mieć do powiedzenia, i jeśli to podejście nie zmieni się w sezonie trzecim, obawiam się, że czwartego już nie otrzymamy. [Jakub Piwoński]

15. „The Last of Us” (2023–)

Craigowi Mazinowi i spółce udała się niełatwa rzecz – dobra, nawet bardzo dobra adaptacja gry komputerowej. Na polu, na którym wielu się potykało, produkcja HBO The Last of Us poradziła sobie znakomicie, wyciągając z rozgrywki narracyjny konkret, lekko go podrasowując i oferując widzom – co ważne, nie tylko tym, którzy w pozycję grali – jakościową rozrywkę z morałem. Moralnie przewrotne widowisko postapo ze świetnym aktorstwem, posępnym klimatem i odpowiednio dawkowaną akcją to perełka w katalogu HBO ostatnich lat, o którą marka powinna dbać w kolejnych seriach. [Tomasz Raczkowski]

14. „The Mandalorian” (2019–)

Po wielu latach (dekadach?) wreszcie się doczekaliśmy – oto pierwszy aktorski serial osadzony w uniwersum Gwiezdnych wojen. Warto było czekać, bo produkcja opowiadająca o samotnym rewolwerowcu, który odkrywa w sobie ojcowski instynkt, ma wszystko, czego mogliby chcieć fani kosmicznej sagi. Intrygujący bohater z tajemniczą przeszłością, hektolitry klimatu kojarzonego z oryginalną trylogią, westernowa estetyka i porządna wysokobudżetowa realizacja – Jon Favreau i Dave Filoni trafili w dziesiątkę. Środek sezonu zdawał się nieco tracić tempo, ale wiele wskazuje na to, że nawet te autonomiczne odcinki mogą okazać się istotne w przyszłości. The Mandalorian z pewnością zaskakuje formą – serialowi bliżej do aktorskiej kreskówki, a 30-minutowe odcinki nie mają nawet chwilowych dłużyzn, tak typowych dla seriali rozciągających swoje epizody do pełnej godziny. Grzechem byłoby też nie wspomnieć o doskonałej ścieżce dźwiękowej autorstwa Ludwiga Goranssona; motyw przewodni z miejsca stał się ikoniczny. [Mikołaj Lewalski, fragment plebiscytu]

13. „Silos” (2023–)

Tajemniczy i niesamowicie trzymający w napięciu. To doskonałe science fiction z wielowymiarowymi postaciami. [Stephen King]

12. „Firefly” (2002–2003)

To tytuł polecony mi przez brata. Trochę kosmiczni kowboje, trochę piraci. Kocham ten serial za wszystko – za klimat, za grę aktorską, za historię. Żarty mnie bawiły, wzruszające sceny wywoływały moje łzy. Jak ktoś mi mówi, że SF to tylko nudne bitwy w kosmosie, to od razu pukam się w czoło i polecam mu zobaczyć Firefly oraz – oczywiście – Serenity. Zawsze żałowałam, że ta seria jest tak krótka, ale może to i lepiej? Pozostanie legendą, nierozwodnioną przez pomysły scenarzystów. Jeśli jeszcze nie widzieliście, nadróbcie koniecznie! [Alicja Szalska-Radomska]

11. „Czarne lustro” (2011–)

W swoich najlepszych, początkowych latach, serial Charliego Brookera zasługiwał na miano kulturowego fenomenu. Brytyjczyk wziął lęki i grzeszki ery cyfrowej i podkręcił je o kilka stopni, tworząc garść równie fascynujących, co przyprawiających o ciarki scenariuszy tego, jak technologie mogą wykrzywić nasze życie za kilka/kilkanaście lat. Z czasem serialowi coraz trudniej było przeskakiwać przez wysoko zawieszoną poprzeczkę oczekiwań widowni, ale poszczególne koncepty wciąż potrafią zaskakiwać i wydobywać z przebodźcowanego widza emocje. Niezależnie od tego, jak patrzymy na dalsze sezony, o jakości i tożsamości Czarnego lustra decydują jego liczne wzloty – i pod tym względem jest to jeden z najważniejszych i najbardziej antropologicznie przenikliwych seriali XXI wieku. [Tomasz Raczkowski]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ https://nscpolteksby.ac.id/ebook/files/Ebook/News/fakta-terbaru-id-server-luar-lebih-gampang-menang-rina-pecah-75-juta.html https://nscpolteksby.ac.id/ebook/files/Ebook/News/event-scatter-hitam-mahjong-ways-pecah-357-juta.html https://nscpolteksby.ac.id/ebook/files/Ebook/News/keistimewaan-server-thailand-game-sensasional-pemberi-kemenangan-maksimal.html https://balinews.github.io/news/spin-mahjong-ways-1-saldo-tembus-60-juta.html