Najlepsze SERIALE OSTATNIEJ DEKADY. Ranking czytelników
10. Sherlock
Serial, który zrobił z Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana gwiazdy światowego formatu, został obsypany wieloma nagrodami i uznawany jest za fenomen praktycznie na całym świecie. Sherlock to przede wszystkim produkcja o rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, gdzie bohaterowie wykorzystują dedukcję. Scenarzysta, Steven Moffat, sprawił jednak, że, odmiennie niż w innych adaptacjach, wszystko kręci się wokół Sherlocka. Nasz bohater traktowany jest jako superważny punkt całego wszechświata. Jest zbyt ważny, zbyt wyjątkowy i zbyt potężny, co sprawia, że pierwotne przesłanie gdzieś całkowicie znika i tak naprawdę nie potrafimy sympatyzować z głównym bohaterem. Wszystkie sezony skupiają się na opowiadaniu nam o Sherlocku zamiast pokazać go i jego reakcje w kontekście fabuły. Najbliżej tego był pierwszy sezon, który starał się pokazać, jaką osobą jest i jakie ma umiejętności, na podstawie tego, jak ich używa na przestrzeni poszczególnych odcinków. Zagadki, które powinny sprawić, że z przyjemnością będziemy oglądali ten serial, zostały całkowicie zepchnięte na drugi plan. Ważne jest bowiem pokazanie, jaki Sherlock jest niesamowity i jak prowadzi mentalną rozgrywkę z Moriartym. Mimo licznych wad pierwsze sezony dają obietnicę na coś lepszego. Mają zabawne momenty, które sprawiają, że widz zastanawia się, czy dalej będzie ich więcej i czy fabuła wreszcie będzie do czegoś prowadzić. Sezon 4 niszczy to wszystko całkowicie. Niestety, im dłużej się go ogląda, tym widz bardziej zdaje sobie sprawę, że to wszystko bez sensu. Niemniej jednak obok tej produkcji jako całości nie można przejść obojętnie. [Gracja Grzegorczyk]
9. BoJack Horseman
Moim skromnym zdaniem jest to to absolutnie najlepszy serial ostatnich lat. Współczesny klasyk. Emocjonalnie rozbrajający, boleśnie przenikliwy, absurdalnie zabawny i, koniec końców, traumatyczny. Ale jest to trauma, którą nosi się z wdzięcznością. Historia autodestrukcyjnego antropomorficznego konia wydostającego się z życiowego bagna to najbardziej angażująca rzecz, z jaką dane mi było się zetknąć od lat. Niestety w styczniu serial się kończy. Nie mam co do tego obaw – BoJack to produkcja z 6 sezonami na barkach, z czego każdy kolejny utrzymywał ten sam lub prezentował jeszcze wyższy poziom od poprzedniego. To rzecz niezwykle rzadka w świecie serialowym. Finał tej fascynującej historii na pewno skończy się dla nas, widzów, emocjonalną kontuzją. Z niecierpliwością się do tego zbroję. [Maja Budka]
8. Rick i Morty
Perypetie szalonego naukowca Ricka Sancheza, który podróżuje po różnych wymiarach i rzeczywistościach wraz ze swoim rozchwianym emocjonalnie wnukiem Mortym zachwycają kreatywnością, humorem i projektami postaci i lokacji. Pomimo szalonego tonu całości twórcy znajdują też miejsce na pokazanie relacji rodzinnych i wyjątkowo przyziemnych problemów, które uderzają podwójnie, gdy skontrastuje się je ze zwariowaną formą i często mało wybrednym humorem. Niezmiennie zadziwia mnie pomysłowość scenarzystów – co najmniej kilka odcinków opiera się na koncepcie, który spokojnie mógłby posłużyć jako podstawa filmu science fiction. [Łukasz Budnik]
7. Narcos
Chociaż od początku wiemy, jak cała historia się skończy, to wciąga ona jak mało która. To w znacznej mierze zasługa talentu scenarzystów, wielkiej roli Wagnera Moury jako Pablo Escobara i tego, że prawdziwe dzieje kolumbijskich narkotykowych bossów są tak pokręcone, że nie wymyśliłby ich najbardziej kreatywny twórca. Nie można także zapominać o Pedrze Pascalu, dla którego rola agenta Peña stała się przepustką do wielkiej kariery. Mamy piękne kobiety, pieniądze, intrygi, krwawe porachunki, morze kokainy i bezsilność państwa wobec przestępców, czyli wszystko, czego potrzeba do zbudowania dobrego serialu. A talent scenarzystów sprawił, że nawet gdy zabrakło już Escobara i bohaterami stają się mniej od niego charyzmatyczni przywódcy kartelu z Cali, seria wciąż trzymała wysoki poziom. Narcos to wzorcowy wręcz przykład, jak należy wykorzystywać materiał źródłowy dla stworzenia świetnej produkcji. [Gracja Grzegorczyk]
6. Detektyw
(True Detective)
Detektyw to mój osobisty numer jeden na tej liście, znam go prawie na pamięć i pisałem o nim swój licencjat. Sezon drugi i trzeci opowiadają bardzo dobre historie eksplorujące zupełnie odmienne oblicza zbrodni i problemów, z jakimi borykają się stróże prawa, ale to pierwsza seria zasługuje na miano prawdziwego arcydzieła. Już sam duszny klimat i lesisto-bagienna sceneria czynią ten sezon wyjątkowym, ale jego prawdziwymi gwiazdami są Matthew McConaughey i Woody Harrelson. To jeden z bardziej pamiętnych i najciekawiej niedopasowanych duetów w historii gatunku. Ewolucja, jaką przechodzi relacja tej pary, bardzo zyskuje na formacie ośmioodcinkowego miniserialu, a dialogi i występy obu panów to najwyższa ekranowa liga. Fantastyczna muzyka, pesymistyczno-refleksyjny charakter narracji Rusta (McConaughey) i odrażająca natura zbrodni znajdującej się w centrum fabuły tworzą unikalną i mroczną atmosferę, która zachęca do ponownych seansów. Nawet pisząc te słowa, mam ochotę obejrzeć pierwszy sezon kolejny (ósmy) raz. [Mikołaj Lewalski]
5. Czarne lustro
(Black Mirror)
Gatunek science fiction zawsze był odpowiedzią na ludzkie lęki i tęsknoty związane z postępem technologicznym. Polecieliśmy w kosmos? Obcy. Internet? Terminator. Robotyka? Łowca androidów. Natomiast Black Mirror to chyba jedyny serial, który tak dobrze i komplementarnie adresuje aktualne lęki i tęsknoty społeczeństwa prawie na bieżąco. Ponadto podsuwa też dystopijne wizje odnośnie do rzeczy, których jeszcze nie zdążyliśmy się przestraszyć. Można tworzyć rankingi ulubionych i mniej lubianych odcinków, jednak ja nie wskazałabym chyba ani jednego, który uważam za jednoznacznie nieudany. Fascynujące i mroczne, autonomiczne historie o dalszej i bliższej przyszłości zdają się często bardziej rzeczywiste niż niejeden dramat społeczny. Każdy odcinek wyróżnia się odrębną, wyjątkową estetyką i własnym światem. Każdy mówi o tym, co ciebie dotyczy. [Weronika Lipińska]
4. Stranger Things
Bracia Duffer idealnie wyczuli sentymenty widzów i na nostalgii do lat osiemdziesiątych, opierając się m.in. na dokonaniach Stephena Kinga, Stevena Spielberga czy Johna Carpentera, stworzyli własny, intrygujący świat potworów, innych wymiarów i rządowych spisków. W jego centrum postawili grupkę nastoletnich bohaterów, co okazało się absolutnym strzałem w dziesiątkę. Blockbusterowa wręcz rozrywka zamknięta w póki co trzech sezonach Netfliksowego serialu, który wciąga, trzyma w napięciu, śmieszy i wzrusza. Świetna obsada, znakomita realizacja i dużo kapitalnej zabawy. Na każdy kolejny sezon Stranger Things czekam jak na Gwiazdkę, a całość pokochałem już w momencie, kiedy po raz pierwszy usłyszałem znany z czołówki motyw muzyczny. [Filip Pęziński]