NAJLEPSZE FILMY WOJENNE XXI wieku. Wyniki głosowania czytelników!
30. „Pogorzelisko” (2010)
Wbrew temu, co zdaje się podsuwać nam popkultura, wojna to nie tylko I i II wojna światowa oraz Wietnam, ewentualnie Korea czy Zatoka Perska. Obecnie na świecie toczy się blisko 180 wojen, a wszystkich konfliktów tylko z ostatniego wieku niemal nie sposób zliczyć. O jednym z nich, wojnie domowej w Libanie toczącej się w latach 1975–1990 opowiada film Denisa Villeneuve’a Pogorzelisko. Dla fanów Kanadyjczyka kojarzących go z wielkich widowisk może być to szok – produkcja z 2010 roku to kameralna opowieść o podróży dwójki rodzeństwa, odkrywających krok po kroku prawdę o życiu ich zmarłej matki. Choć znajdą się tu także mocne wizualnie sceny, prowadzące widzów do przerażających zwrotów akcji, reżyser umieszcza dramaturgię głównie na płaszczyźnie psychologicznej. Pogorzelisko wymienia się jednym tchem wśród najbardziej nieprzyjemnych i trudnych w odbiorze seansów właśnie dlatego, że operuje na poziomie fundamentalnych emocji, obnażając okrucieństwo i odczłowieczenie, które przynosi każda wojna. [Tomasz Raczkowski]
29. „Syn Szawła” (2015)
Kino wojenne (a równocześnie kino Zagłady), którego nie chcieliśmy, ale którego potrzebowaliśmy i na które zapewne zasłużyliśmy. W swoim brawurowym debiucie László Nemes wrzuca widzów w sam środek morderczego wnętrza niemieckiego obozu koncentracyjnego, od razu od progu zmuszając nas do oglądania z bliska pracy niesławnych komór i pieców, następnie rysując makabryczny obraz codzienności więźniów. Konwencja nie przez przypadek przypomina trzecioosobową grę fabularną – większość filmu oglądamy zawieszeni nad ramieniem głównego bohatera, doświadczając wszystkiego z jego wąskiej, ale wystarczająco sugestywnej perspektywy. Syn Szawła buduje turpistyczną przypowieść o człowieczeństwie, pokazując, jak wojna – tutaj w tym najmniej heroicznym wydaniu przemysłu zagłady – przeżuwa po kawałku każdą uwikłaną w nią osobę. [Tomasz Raczkowski]
28. „Katyń” (2007)
Katyń nie jest Szeregowcem Ryanem. Nie jest też Listą Schindlera. Krytyka, jaka spotkała ten film Wajdy, często odnosiła się do braku uniwersalizmu, jaki charakteryzuje kino popularne, do fasadowych charakterów, jakimi okazali się bohaterowie, do bogojczyźnianego klimatu, który wylewa się z kadrów. Wajda chciał jednak osiągnąć coś zgoła innego – chciał przywołać emocje, uczucia, wartości i potrzeby tych, którzy wówczas walczyli i umierali. Z Bogiem na ustach, z pamięcią o Ojczyźnie, z czytelnie zdefiniowanym Honorem. Typowi bohaterowie romantyczni pogodzeni ze swym losem, ale widzący jednocześnie celowość swej śmierci. Jeśli przyjmiemy tę optykę, Katyń może nabrać nowych barw. Nie do przecenienia jest również diametralna zmiana klimatu opowieści w ostatnich minutach – nostalgia zamienia się w brutalny realizm. To z pewnością jedne z najbardziej wstrząsających obrazów wojny w historii kina. [Rafał Oświeciński, fragment artykułu]
27. „Sztandar chwały” (2006)
Bitwa o wyspę Iwo Jima była jednym z najważniejszych starć wojny na Pacyfiku (zaciętość Japończyków broniących Iwo Jimy oraz Okinawy miała utwierdzić Amerykanów w słuszności decyzji o zrzuceniu bomb atomowych). Ewentualna wygrana aliantów otwierała im bezpośrednią drogę do desantu na teren Cesarstwa. Sztandar chwały przedstawiał tę samą bitwę (co film Listy z Iwo Jimy) z punktu widzenia atakujących. Po serii dramatycznych starć przychodzi kulminacyjny moment: żołnierze zatykają amerykańską flagę na szczycie góry Suribachi. Wydarzenie to, uwiecznione na zdjęciu przez fotografa Joego Rosenthala, stało się później jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów II wojny światowej. Sztandar chwały odwoływał się zatem do wzniosłej symboliki, trafiając w ten sposób do patriotycznych uczuć amerykańskiej widowni. [Adam Gaafar, fragment rankingu]
26. „Civil War” (2024)
Tym razem zamiast pochylać się nad faktycznym, zapisanym w historii konfliktem zbrojnym, Alex Garland snuje wizję wojny domowej w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych, na pierwszy front swojej opowieści rzucając grupkę doświadczonych dziennikarzy i jedną, łaknącą adrenaliny adeptkę fotografii (w tej roli rewelacyjna Cailee Spaeny). W Civil War ekstremalne wojenne warunki są idealnym podłożem dla przedstawienia ewolucji współczesnego dziennikarstwa w bezduszną pogoń za chwałą i wielkością, nawet kosztem ludzkiego życia. Kino drogi z drastycznie trafnymi spostrzeżeniami o kruchości globalnego pokoju i bezpieczeństwa. Oby na kolejnych Oscarach dzieło Garlanda otrzymało od Akademii tyle entuzjazmu, ile wyraziliście wy w swoich głosach. [Mary Kosiarz]
25. „Pan i władca: Na krańcu świata” (2003)
Obecność tego tytułu wśród filmów wojennych jest dla mnie mocno dyskusyjna, gdyż konflikty XIX-wieczne i wcześniejsze są tłem produkcji historycznych, a nie stricte wojennych. Niemniej jednak to znakomite kino wyreżyserowane sprawną ręką Petera Weira, będące w dużym stopniu opowieścią przygodową, szczególnie atrakcyjną dla miłośników marynistycznych klimatów. Strona wizualna została opracowana w najdrobniejszych szczegółach, a Russell Crowe podobnie jak w Gladiatorze (2000) udowadnia, że doskonale się czuje w kostiumie z epoki. Mocnym punktem filmu jest realizm, jaki uzyskano, portretując życie na okręcie wojennym w czasie wojen napoleońskich, oraz relacje pomiędzy komandorem marynarki, kapitanem Aubreyem (Russell Crowe), a lekarzem okrętowym, doktorem Maturinem (Paul Bettany). [Mariusz Czernic]
24. „Jeniec: Tak daleko jak nogi poniosą” (2001)
Adaptacja powieści Josefa Martina Bauera, która doczekała się ekranizacji już w 1959 – wtedy powstał sześcioczęściowy niemiecki serial, który odniósł wielki sukces. Ta historia fascynowała ówczesne pokolenie głównie dlatego, że reklamowano ją jako opartą na faktach – Cornelius Rost rzekomo uciekł z sowieckiego łagru. Dziś już wiadomo, że to fikcja… Trudno ten film określić mianem kina wojennego, gdyż akcja rozgrywa się w okresie powojennym, w latach 1945–1952. Niemiecki oficer Clemens Forell zostaje postawiony przed sądem sowieckim i jako wróg polityczny otrzymuje wyrok 25 lat pracy przymusowej w kopalni ołowiu na Syberii. Po pierwszej nieudanej próbie ucieczki zostaje pobity przez współwięźniów, kolejna próba ma większe szanse powodzenia dzięki pewnemu niemieckiemu lekarzowi. Droga do domu będzie jednak długa… Po piętach depcze mu nieustępliwy porucznik Kamieniew, ostro dają się we znaki także syberyjskie mrozy. Reżyserem filmu jest kaskader Hardy Martins, który wydobył z tej historii cały przygodowo-survivalowy potencjał. Jest tu też trochę z westernu – bohater spotyka na swej drodze poszukiwaczy złota, a także rdzennych mieszkańców – Czukczów, którzy przypominają Indian wraz z ich szamańskimi rytuałami. [Mariusz Czernic]
23. „Szyfry wojny” (2002)
Szyfry wojny to praktycznie zapomniany amerykański film wojenny autorstwa Johna Woo. To obraz z gatunku tych, które amerykanizują II wojnę światową, a więc pełno w nim patosu, bezinteresownej ofiarności, poświęceń dla kraju oraz łopotania flag z gwiazdkami i paskami. Nic w tym dziwnego, zwłaszcza że ma to związek z faktem, iż studio filmowe realizujące produkcję przekazało jej scenariusz wojsku, aby to udostępniło ekipie sprzęt „z epoki”. [Przemysław Mudlaff]
22. „Miasto 44” (2014)
Miasto 44 jest filmem młodych, przede wszystkim dla młodych. To ich oczyma patrzymy na płonące miasto i zadajemy sobie pytanie, co my – pokolenie, które nigdy nie zostało wystawione na próbę – zrobilibyśmy w podobnej sytuacji. To przejmujące i autentycznie wzruszające kino, a w Polsce z całą pewnością nowa jakość. Mimo wad scenariuszowych Miasto 44 potwierdza reżyserski status Jana Komasy, w którym po Sali samobójców pokładano wielkie nadzieje. [Miłosz Drewniak, fragment recenzji]
21. „Jaja w tropikach” (2008)
Jeśli ktokolwiek wątpił w talent komediowy Bena Stillera, to film Jaja w tropikach udowadnia, że gość nie tylko potrafi autentycznie rozbawić, ale robi to też z głową; jest jednym z autorów scenariusza. Produkcja koncentruje się na grupie egocentrycznych aktorów, którzy przekonani, że kręcą film wojenny, trafiają w sam środek konfliktu zbrojnego. Na pierwszy rzut oka to klasyczna parodia filmów wojennych. Kiedy jednak przyjrzymy się bliżej, otrzymamy perfekcyjnie skrojoną satyrę na współczesny przemysł filmowy, o którym opowiadają aktorzy mający w biznesie zarówno swoje wzloty, jak i upadki. Do tego dodajmy fantastyczne fałszywe trailery oraz genialną rolę Toma Cruise’a odgrywającego postać żądnego krwi producenta, co jest prawdziwą wisienką na torcie. Interesujące jest, że mamy przede wszystkim do czynienia z samoświadomą satyrą, gdzie poszczególni aktorzy nie boją się przyznać do popełnionych w przeszłości błędów. Z jednej strony głupkowata rozrywka rozgrywająca m.in. kontrowersyjny motyw black face, a z drugiej mądre podejście do tematyki współczesnego Hollywood i nie tylko. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska, fragment zestawienia]
20. „Pearl Harbor” (2001)
Jak w każdym filmie Baya kamera gania jak szalona, śledząc pociski ryjące beton, powietrzne pojedynki i tonące okręty. W kadrze nie zabrakło oczywiście mnóstwa eksplozji. Niezapomnianym ujęciem-wizytówką filmu pozostaje do dziś spektakularna pogoń kamery za bombą lotniczą zrzuconą przez japoński myśliwiec Zero – od momentu jej zrzucenia aż do uderzenia w pokład amerykańskiego okrętu. Można kręcić nosem na fakt, że cały atak na Pearl Harbor nakręcony został z towarzyszeniem współczesnej floty, co odjęło filmowi spójności historycznej, ale dodało zdjęciom i akcji dużej dozy realizmu, bo w większości widzieliśmy prawdziwe wybuchy zainscenizowane wśród prawdziwych okrętów. Pod względem rozmachu i jakości widowiska (mowa oczywiście o części batalistycznej filmu) Pearl Harbor do dziś pozostaje wzorem nie do pobicia. [Rafał Donica, fragment zestawienia]
19. „Jarhead: Żołnierz piechoty morskiej” (2005)
Przeniesiona na ekran historia Anthony’ego Swofforda to bynajmniej nie dzieło o bohaterskich, przewrotowych walkach i wojennym poświęceniu, ale raczej pozbawiony upiększeń i gloryfikacji dziennik żołnierza, który ostatecznie na wojnie nie oddaje w stronę wroga ani jednego strzału. Operujący mocnym językiem, wychodzący poza schematy typowego kina wojennego Jarhead ma wręcz dokumentalny charakter, bez zbędnego patosu rejestruje codzienne aktywności grupy Marines przebywających na pustyni w Zatoce Perskiej, którzy sami nie potrafią do końca znaleźć sensu w swoich militarnych (?) działaniach. Choć nie dostaniecie w nim widowiskowych scen prosto z bitewnego pola, wybitne kreacje aktorskie Jake’a Gyllenhaala i Petera Sarsgaarda pochłoną was całkowicie. [Mary Kosiarz]
18. „Chłopiec w pasiastej piżamie” (2008)
Niewychodząca raczej poza gatunkowe schematy, jednak wciąż poruszająca i alegoryczna adaptacja powieści Johna Boyne’a z Asą Butterfieldem w jednej z pierwszych ekranowych ról. Wojna widziana oczami małego dziecka, w dodatku syna oficera niemieckiej armii jest jedną wielką zagadką, której sensu i powodu za nic nie potrafi zrozumieć. Choć niewinną, bezinteresowną przyjaźń Bruna i Szmula dzieli kolczaste obozowe ogrodzenie, chłopcy buntują się przeciw oczekiwaniom uległych propagandzie dorosłym, sami ustalają własne zasady i w najprostszych możliwych słowach i czynach ujmują prawdziwe sedno człowieczeństwa. Chłopiec w pasiastej piżamie, mimo iż widziany przez was pewnie wielokrotnie, wciąż w symboliczny i pozbawiony nadmiernej brutalności sposób obrazuje konsekwencje niedorzecznej ideologii i społecznego podziału, a dla młodszych widzów pozostaje dobrym wstępem do tematyki piekła II wojny światowej. [Mary Kosiarz]
17. „9 kompania” (2005)
To, że Rosjanie potrafią tworzyć filmy z iście hollywoodzkim rozmachem, wiadomo nie od dziś, a mimo wszystko na 9 kompanię Fiodora Bondarczuka patrzy się nadal z otwartymi z wrażenia ustami. 9 kompania to absolutnie oszałamiające wojenne widowisko. Bondarczuk bez propagandowego i gloryfikującego zadęcia opowiada niezwykle przygnębiającą historię o bezsensowności wojny, nie tylko tej Związku Radzieckiego, przeciwko Afganistanowi. [Przemysław Mudlaff]
16. „Jojo Rabbit” (2019)
W Jojo Rabbit absurd i groza maszerują ramię w ramię. Wszak mamy tu do czynienia z Waititim i nazistami. Twórca Dzikich łowów (brawurowo odgrywający tu również wyobrażenie Adolfa Hitlera) to inteligentny śmieszek, a zatem bynajmniej nie ma zamiaru odwracać wzroku od strasznej prawdy. Doskonale widać to w oczach Jojo (rewelacyjny dojrzały występ młodziutkiego Romana Griffina Davisa), w których – wraz z kolejnymi traumatycznymi wydarzeniami – maluje się coraz większy niepokój. Każdy z nas zechciałby go przytulić i pomóc mu przetrwać piekło wojny zgotowanej z niedorzecznej nienawiści. Tylko o to i aż o to chodziło Waititiemu. [Przemysław Mudlaff]
15. „Wołyń” (2016)
Smarzowski nakręcił film ogromnie bolesny, ale przygotowany niezwykle rzetelnie i w jak najlepszych intencjach. Reżyser pragnął rzucić wreszcie światło na sprawy, które przez dekady zamiatane były pod polityczny dywan. Wołyń robi ogromne wrażenie nie tylko ze względu na tematykę, ale też inscenizacyjny rozmach – realizacja scenografii i kostiumów zasługuje na największe uznanie, a duża w tym zasługa całego zastępu ekspertów i konsultantów, którzy dbali o to, by Wołyń przedstawiony został jak najwierniej. Smarzowski zdecydował się w swym najnowszym dziele na zastosowanie technik edycyjnych, które przywołują na myśl Eisensteinowski montaż atrakcji – wielokrotnie w filmie mamy do czynienia z nietypowymi zestawieniami kadrów, elipsami i szybkimi cięciami, które nadają Wołyniowi odpowiednią dla tej historii dynamikę. Reżyserowi należą się brawa za to, że – nie chcąc zrobić kolejnej historyczno-filmowej czytanki – miał w sobie odwagę do pewnych eksperymentów formalnych. [Dawid Myśliwiec, fragment recenzji]
14. „Snajper” (2014)
Bradley Cooper jako legenda amerykańskiego wojska – Chris Kyle, który podczas swoich misji w Iraku na początku XXI wieku wsławił się jako wybitnie celny snajper. Film w reżyserii Clinta Eastwooda nakreśla nam nie tylko rewolucyjny okres w Stanach Zjednoczonych tuż po atakach z 11 września, ale porusza m.in. temat stresu pourazowego u zawodowych żołnierzy i konsekwencji, jakie niesie ze sobą na całe życie. Sprawnie zrealizowany, wręcz brutalnie realistyczny obraz poświęcenia i odwagi, która zamiast oczekiwanej dumy i satysfakcji, dla głównego bohatera okazała się największym przekleństwem. [Mary Kosiarz]
13. „Upadek” (2004)
Wszyscy znają memy z Hitlerem, który w ataku furii ruga swoich sparaliżowanych gniewem wodza podkomendnych. Ten fragment pochodzi ze znakomitego filmu Olivera Hirschbiegela – wbrew otoczce, której nabrała wspomniana scena – bynajmniej nie będącego komedią. Upadek opowiada o ostatnich dniach nazistowskiej wierchuszki w oblężonym Berlinie, stanowiąc dosadną wiwisekcję zła, które do samego końca nie chce się poddać. Topografia rujnowanej stolicy III Rzeszy, psychotyczna kreacja Bruno Ganza i posępna atmosfera końca pracują na paradoks filmu – z jednej strony oglądamy triumf nad Złem, zwycięstwo „naszej strony”, ale wobec wszechobecnego zniszczenia i dramatów ludzi, czasem niewinnie zamieszanych w cały chaos, nie pozwalają nam się z tego w pełni cieszyć. I dzięki tej ambiwalencji Upadek jest tak znakomitym filmem. [Tomasz Raczkowski]
12. „The Hurt Locker. W pułapce wojny” (2008)
Produkcja wyróżniona sześcioma Oscarami, w tym jednym o szczególnym znaczeniu historycznym. Nagrodę Akademii za reżyserię zdobyła po raz pierwszy kobieta. Kathryn Bigelow od lat 80. realizowała znakomite kino gatunkowe i były to często produkcje określane jako „męskie”, ociekające testosteronem, mocne i bezkompromisowe, bardzo odległe od „manifestów feministycznych”. Taki jest również jej oscarowy hit opowiadający o oddziale saperów wykonującym niezwykle trudną misję podczas wojny w Iraku. Przy współudziale brytyjskiego operatora Barry’ego Ackroyda powstał film utrzymany w paradokumentalnym stylu, rzetelny i uczciwy, wypełniony atmosferą nieufności i trzymającymi w napięciu scenami rozbrajania bomb. Film spopularyzował pochodzące ze slangu wojskowego określenie „hurt locker” oznaczające stan skrajnego cierpienia lub bardziej dosłownie – szafkę zamkniętą na klucz, w której mieszczą się ból, cierpienie i trauma. Takie obciążenie psychiczne wiąże się szczególnie z profesją sapera, gdyż jeden błąd może doprowadzić do kalectwa lub śmierci. [Mariusz Czernic]
11. „Listy z Iwo Jimy” (2006)
Scenariusz Listów z Iwo Jimy został po części oparty na listach dowódcy obrony wyspy, gen. Tadamichi Kuribaiashiego, do jego rodziny. Eastwood podszedł do tematu bardzo profesjonalnie, odczarowując utarte mity o japońskich żołnierzach. Obrońcy Iwo Jimy nie stanowią tutaj monolitu. Na ekranie widzimy wiele osobowości – są wśród nich zarówno fanatyczni dowódcy, którzy wolą popełnić samobójstwo niż się poddać, jak i zwykli szeregowi, pragnący wrócić za wszelką cenę do swoich rodzin. Niektórzy nie mają żadnego doświadczenia w walkach, trafili tu prosto z poborów. Zupełnie do nich nie trafiają patetyczne hasła militarystów, prawiących o honorowej śmierci i walce do ostatniego żołnierza. Jakże inny jest to obraz od powszechnie dziś znanego wizerunku japońskich żołdaków. [Adam Gaafar, fragment rankingu]