Pojawiam się i znikam… NAJLEPSZE CAMEO W FILMACH
Może na początek szybka definicja tego, czym jest cameo. Sprawa jest prosta – to z reguły krótki, często zaskakujący i niewymieniony w czołówce lub napisach końcowych udział znanej osobistości w filmie, serialu lub w grze komputerowej. My skupimy się jedynie na tym pierwszym medium, licząc zarówno kilkusekundowe, jak i bardziej rozbudowane występy celebrytów na dużym ekranie. Poniżej dwunastka tych naj – i zachęcamy do dodawania do niej własnych przykładów w komentarzach. UWAGA: SPOILERY!
Alanis Morissette – Dogma
Ironiczne cameo. Ta popularna piosenkarka u Kevina Smitha wcieliła się bowiem w samego… Boga. Żart bynajmniej nie kryje się jednak w tym, że reżyser wybrał na to ważkie stanowisko kobietę. Ponieważ boski głos dosłownie obraca wszystko w pył, Alanis przez te kilka minut czasu ekranowego całkowicie milczy. Za to często się uśmiecha. Słodkie. I w punkt.
Cate Blanchett – Hot Fuzz: ostre psy
Inteligentne cameo z klasą. To ostatnie to oczywiście zasługa australijskiej aktorki, która nawet całkowicie skryta za maską samymi tylko oczami potrafi dać prawdziwy popis. Te kilka minut z udziałem jej, Simona Pegga oraz tajemniczych Boba i Dave’a to czyste komediowe złoto, jak na film Edgara Wrighta przystało koncertowo rozpisane i dynamicznie zrealizowane. Całościowo to chyba moje ulubione cameo ze wszystkich. A warto dodać, że w tym samym filmie pojawia się przecież także Peter Jackson oraz Steve Coogan.
Danny Glover – Maverick
Fajne cameo. Tak po prostu. Glover w masce i z kumplami napada na bank, w którym akurat znajduje się Maverick Gibsona, po czym następuje osobliwa wymiana spojrzeń – panowie jakby skądś się znali, ale w głowie nie do końca kołacze. To oczywiste nawiązanie do będącego wtedy u szczytu popularności ich duetu z Zabójczej broni, której część trzecia wciąż jeszcze była świeża w świadomości widzów. Ot, przyjemny łącznik i ekstra urozmaicenie seansu.
Gene Hackman – Młody Frankenstein
Podobne wpisy
Niesamowicie śmieszne cameo. Hackman w roli ślepca, którego dobre chęci stają się prawdziwym piekłem dla dopiero poznającego świat monstrum, jest po prostu znakomitym dodatkiem do tej i tak już przecież zabijającej humorem parodii klasycznego horroru. Oglądając tę krótką sekwencję, w której niewidomy zamienia się w nieświadomego swoich akcji zabójcę oczekiwań, można jedynie żałować, że Hackman nie grał częściej w komediach tego typu – nie tylko tych Mela Brooksa.
Glenn Close – Hook
Cameo dla uważnych. Ta znakomita dama kina jest tutaj… mężczyzną. Rzecz niby mało szokująca dla każdego, kto oglądał Alberta Nobbsa, ale w owej chwili kryjąca się pośród załogi tytułowego kapitana brodata Glenn była niemałym zaskoczeniem dla wszystkich, którzy poznali się na sztuczce. I jeszcze większą niespodzianką dla tych, którzy dowiedzieli się o tym po seansie. Zwłaszcza, że choć rólka to niewielka, to odpowiednio wyeksponowana.
Hulk Hogan – Gremliny 2
Cameo burzące czwartą ścianę. Zabawny przerywnik, w którym tytułowe potworki niszczą nagle taśmę z własnym filmem, ujawnia nam słynnego wrestlera relaksującego się w kinie na kompletnie innym dziele. Poproszony o pomoc nakazuje Gremlinom wznowić projekcję – a czyni to w swoim stylu, czyli rwąc koszulkę i okazując gniew równy zielonemu imiennikowi. Urocze. Ciekawe, iż na kasetach wideo z Gremlinami 2 Hogana zastąpiono zmodyfikowanymi fragmentami produkcji z Johnem Wayne’em i Królikiem Bugsem.