Pojawiam się i znikam… NAJLEPSZE CAMEO W FILMACH
Martin Scorsese – Taksówkarz
Ambitne cameo. Co prawda słynni reżyserzy często łechcą swoje ego, pojawiając się również przed kamerą, ale rzadko który decyduje się na bardziej rozbudowane role – zwłaszcza we własnym filmie. Scorsese jako tajemniczy pasażer z obsesją na punkcie swojej żony to mała perełka nie tylko tej konkretnej fabuły, lecz także w dorobku samego twórcy, który systematycznie podejmuje się podobnych epizodów, również u kolegów po fachu. I trzeba przyznać, że jest w tym naprawdę dobry i kto wie, co by było, gdyby zdecydował się na pełen etat aktorski.
Martin Sheen – Hot Shots! 2
Cameo-zgrywa. Sequel przygód Toppera Harleya (Charlie Sheen) to zwariowana parodia kina wojennego/akcji różnego sortu, jak i dziesiątej muzy w ogóle. I nie inaczej jest ze skromnym udziałem Sheena seniora. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund swojej obecności na ekranie, cytuje on tutaj swój legendarny występ z Czasu Apokalipsy, a także chwali syna (a syn jego) za rolę w Wall Street (gdzie zagrali wspólnie… ojca i syna). Mała, prosta rzecz, a tyle radości.
Matt Damon – Eurotrip
Cameo muzyczne. Jednocześnie także środkowy palec dla wszystkich przeciwników aktora. Jako ordynarny, ogolony na łyso wokalista grupy rockowej Damon bawi się tu swoim wizerunkiem, burzy przyzwyczajenia i… wyrywa laskę jednego z bohaterów, a następnie oznajmia mu to za pomocą piosenki. Bardzo możliwe, że ten niewielki, ale zapadający w pamięć epizod zalicza się do najlepszych kreacji Jasona Bourne’a.
Mel Gibson – Dzień ojca
Nieprzewidywalne cameo. Zarówno przez wzgląd na aktora, jak i sam film. Mało kto mógł wszak spodziewać się gwiazdy pokroju Gibsona w tej przyjemnej, ale generalnie dość letniej komedii, opartej przede wszystkim na talencie Billy’ego Crystala oraz nieodżałowanego Robina Williamsa. A już na pewno nie w roli przypadkowo wyłowionego przez nich w tłumie, zakolczykowanego po całości typa z dziarami. Tymczasem wyszedł z tego jeden z najjaśniejszych elementów filmu. I cóż z tego, że trwający dosłownie chwilę.
Tom Cruise – Jaja w tropikach
Przebojowe cameo. Jeszcze przed premierą było głośno o tym zabójczym wcieleniu naczelnego scjentologa Ameryki. Nie zepsuło to jednak absolutnie finalnego efektu. Wbity w gruby kostium, z nałożoną na głowę efektowną łysinką i rękami napompowanymi niczym uda Harveya Weinsteina, Cruise jako wredny producent filmowy dosłownie kradnie dla siebie całe show. Zapada w pamięć chyba nawet bardziej od przerobionego na Murzyna Roberta Downeya Juniora. Jego teksty są jednymi z najlepszych w tej produkcji, a eksplodujące w finale zamiłowanie do hip-hopu to już dziś klasyka współczesnej komedii zza oceanu.
wszyscy – Legenda telewizji i sequel
Podobne wpisy
Cameo zbiorowe. W obu odsłonach tej parodii świata telewizji dochodzi w pewnym momencie do niespodziewanej, krwawej i zrobionej z dużym rozmachem ulicznej bójki pomiędzy reporterami rożnych stacji. I to w niej zawiera się większość gościnnych występów sław. I tak w pierwszej części dostrzec można (lub nie): Judda Apatowa, Jerry’ego Minora, Setha Rogena, Jacka Blacka, Bena Stillera, Vince’a Vaughna, Danny’ego Trejo, Tima Robbinsa i Luke’a Wilsona. Poza nimi także reżyser Adam McKay oraz jego rodzina skusili się na mini epizody.
Z kolei sequel oferuje jeszcze większy i bardziej efektowny skład. Powraca Vaughn, a obok niego pojawiają się także: Sacha Baron Cohen, Jim Carrey, Will Smith, Fran Lebowitz, Paula Pell, Liam Neeson, Kirsten Dunst, John C. Reilly, Amy Poehler i Tina Fey, Harrison Ford, Marion Cotillard, niejaki Drake oraz… Kanye West. Grający główną rolę w obu częściach Will Ferrell przed kamerę zdołał tu wkręcić również swoje dzieci. Jest zatem ciasno, ale i zabawnie.
Bonus:
Stan Lee
Człowiek-cameo. Ikona komiksu nie przepuści żadnej okazji, aby mignąć gdzieś w kolejnych adaptacjach Marvela. Łącznie pocieszny pan z wąsem ma już na swoim koncie trzydzieści dwa takie epizody (!) w filmach oraz kolejnych piętnaście w serialach (!!). Do tego dochodzi też udział w animowanej Wielkiej Szóstce od Disneya i stary występ u Kevina Smitha w Szczurach z supermarketu. To wszystko czyni ze Stana mistrza gościnnych występów. I to w wieku 95 lat!