Niesamowite ZAKOŃCZENIA, które NIE POZWOLĄ CI ZASNĄĆ
Siłą rzeczy zestawienie najeżone jest spoilerami.
Początkowo planowałem ranking. Wtedy całość zmierzałaby do wgniatającego w ziemię i zatrzymującego tętno serca finału Ojca chrzestnego II. To by była jednak droga na skróty, omijająca istotę sprawy.
Filmowcom za każdym razem przyświecają odmienne dramaturgiczne i estetyczne cele, których nie sposób ze sobą porównywać. Do osiągnięcia pożądanych efektów wykorzystują oni ogromny repertuar środków ekspresji. To sprawia, że nad hierarchię jakości wyżej muszę cenić różnorodność. Ona będzie głównym tematem artykułu.
Wybrane filmowe zakończenia przypisałem do kategorii i połączyłem w pary. Wyznacznikiem były dla mnie dominujący w finałach nastrój bądź zastosowanie specyficznych zabiegów formalnych lub narracyjnych. Oczywiście to wyjątkowo arbitralny i umowny podział. Niejednokrotnie te kategorie się przenikają albo występują równocześnie. Traktujcie je więc z dystansem i przymrużeniem oka.
Dodajcie w komentarzach własne propozycje najlepszych zakończeń!
SZOK
1a. Ojciec chrzestny II
Na ostatni akt arcydzieła Coppoli składa się kilka przejmujących scen. Gigantyczny emocjonalny ciężar łączy się w nich z bezwzględnością i chłodem, z jakimi Michael Corleone podejmuje kolejne decyzje: najpierw całkowicie odcinając się od Kay, potem wydając wyrok na swego brata Fredo (wcześniejsza, pozbawiona słów scena, gdy Michael “wybacza” bratu, jest mistrzostwem, jeśli chodzi o manipulowanie emocjami). Uznałbym Ojca chrzestnego II za film całkowicie spełniony, gdyby napisy końcowe pojawiły się już wtedy: w momencie strzału potwierdzającego wykonanie egzekucji.
Francis Ford Coppola dzięki przewrotnemu epilogowi osiąga jeszcze coś więcej. Do głównego bohatera wraca wtedy wspomnienie (rodzinny obiad, urodziny Vita): z perspektywy czasu paradoksalne i nieprawdopodobne. Ten monumentalny film zostaje zwieńczony kameralnym zbliżeniem na osamotnionego Michaela. Syn Vita Corleone wie, że zbłądził, że już nie ma odwrotu, nie ma szans na odkupienie. Żaden inny portret w historii kina nie wyraża tak wiele.
1b. Dziecko Rosemary
W filmach Romana Polańskiego regularnie powracają tematy krępujące i kontrowersyjne. Raz to będzie kryzys tożsamości (Lokator, Prawdziwa historia), kiedy indziej relacja kat–ofiara (Śmierć i dziewczyna) albo teoria spiskowa (Autor widmo, Chinatown).
W finale Dziecka Rosemary postawieni jesteśmy w sytuacji wybitnie niewygodnej. Przerażona Rosemary zaczyna rozumieć, w czym brała udział, do czego została wykorzystana. Ta perspektywa zostaje zderzona z reakcją wobec jej płaczącego w kołysce dziecka. Mniejsza już o to, kto jest jego ojcem. Macierzyński instynkt, bezwarunkowa konieczność opieki i kochania są zbyt silne. Nawet względem czystego Zła. Aż trudno wyobrazić sobie ten etyczny i emocjonalny ciężar, jaki spada na barki Rosemary. Za chwilę wracają do nas niepokojące dźwięki Kołysanki Krzysztofa Komedy. Umieszczone w nowym kontekście mogą wywołać jedynie intrygującą konsternację.
SYMBOL
2a. Cast Away – poza światem
W filmie Roberta Zemeckisa zwyczajne przedmioty i oczywiste sytuacje nabierają niebagatelnego, egzystencjalnego znaczenia. Pierwszym skojarzeniem jest oczywiście Wilson. Piłka do siatkówki otrzymująca osobowość i własne perypetie. To pełnoprawny filmowy bohater.
Z kolei nierozpakowana paczka ozdobiona złotymi skrzydłami utrzymuje rozbitka Chucka Nolanda przy życiu. Zmusza go do ciągłej mobilizacji, nie pozwala mu całkowicie się załamać i odpuścić. Przypomina mu o konieczności podejmowania kolejnych prób opuszczenia wyspy. W pięknym finale Chuck, dotychczas odcięty od świata, stoi na skrzyżowaniu przytłoczony liczbą kierunków, jakie może wybrać. Na jego twarzy widać radość, ale też zdezorientowanie. Myślę, że każdy widz sam sobie dopowiada, na ile Chuck wraca myślami na wyspę.
2b. Roma
Fascynująca inscenizacja Romy co chwilę ujawnia kolejne warstwy przedstawionego świata i zachęca do niedosłownych odczytań. Totalną perspektywę kameralnym wydarzeniom nadają choćby samoloty, latające gdzieś na dalekim planie. Jeszcze co innego oznacza rozwieszone nad głowami i powiewające na wietrze białe pranie. To efektowna wizualnie scenografia, która wprowadza do filmu Alfonso Cuaróna niemałe pokłady metafizyki. Konotuje ona z prostotą i czystością życia Cleo, obecną w jej czynach i w myślach.
Podobne wpisy
Ostatnia scena ma charakter wręcz transcendentalny. W życiu Cleo znowu pojawia się stabilizacja i spokój. Bohaterka wraca do sumiennego wykonywania domowych obowiązków. Powolnym, ale pewnym krokiem wchodzi po schodach na dach, by wywiesić pranie. Kamera rejestruje wszystko z dołu i z pewnego dystansu. Jeśli będziemy traktować Romę jak jako list dziękczynny reżysera do opiekunki i hołd za jej heroiczną postawę, to bardzo łatwo odczytamy intencje Alfonso Cuaróna. W jego oczach bowiem schody prowadzą Cleo do nieba.
ROZPACZ
3a. Autor widmo
Autor widmo należy do najlepszych filmów Romana Polańskiego, a samo zakończenie jest na pewno jednym z jego największych osiągnięć. W trakcie bankietu z okazji wydania książki bezimienny dla nas bohater, grany przez Ewana McGregora, odkrywa prawdę ukrytą na kartach wstępnego maszynopisu autobiografii Adama Langa, byłego premiera Wielkiej Brytanii. Siła fantastycznie zainscenizowanej sekwencji finałowej tkwi w intrygującym operowaniu niedopowiedzeniem, wzmaganiem wrażenia osaczenia oraz zaskakującej lirycznej puencie. A wszystko przy niepokojącej aranżacji muzycznej od Alexandre’a Desplata i chłodnej, pozbawionej barw i światła scenografii.
Autor widmo jest kinem opresyjnym, traktującym o bezradnych i bezbronnych jednostkach włączonych w tryby potężnych instytucji. Brak zaufania bądź jakakolwiek próba oporu zostaną momentalnie wykryte. Sprawiedliwości będziemy mogli dochodzić na dnie morza lub pod kołami samochodu, jako “przypadkowe” ofiary wypadku. Niepozostawiający złudzeń sad end (czyt. autorski podpis Polańskiego).
3b. Milczenie owiec
W pewnym stopniu można odetchnąć z ulgą. Clarice Starling ratuje więzioną przez Buffalo Billa Catherine Martin i zabija oprawcę, sama będąc w, wydawałoby się, beznadziejnej sytuacji. Spokoju nie daje jednak fakt, że jeszcze groźniejsza bestia wydostała się na wolność. Sukces jest więc połowiczny, ulotny i krótkotrwały. W kończącej film scenach Hannibal Lecter wtapia się w tłum i znowu zaczyna korzystać z życia, rozpoczyna kolejne polowanie. Wypowiadane szeptem do słuchawki telefonu wezwanie Clarice: “Doctor Lecter, doctor Lecter, doctor Lecter…” ma w sobie błagalny ton. Wdzięczność przegrywa z przerażeniem. Clarice nie musi się jednak bać i spodziewać wizyty. Z nią, jak słyszy od złoczyńcy, świat jest piękniejszym miejscem. Dzięki Lecterowi owce w końcu zamilkły, a Clarice przegoniła demony z młodości. Teraz musi zmierzyć się z najdoroślej rozumianą rozpaczą.