Okładka kasety VHS jest z pewnością znana każdemu wychowanemu w latach 80. Koślawe sceny erotyczne pamięta się zupełnie inaczej dzisiaj niż wtedy. Zdjęcia też są jakieś gorsze, jak z domowej kamery. Sekwencje wspinaczkowe wydają się zupełnie bez sensu. Ujęcia lasu bez pomysłu. Jedynie postać Jima Maldena wciąż się broni. Gdyby tylko osadzić ją w warunkach lepszych stylistycznie i wymyślić lepszy twist.
Rutger Hauer w historii miłosnej i zarazem thrillerze kryminalnym. Tytuł doczekał się 448 ocen na FW, co nawet jak na produkcje nieznane i klasy B jest wynikiem zaskakującym. Po północy faktycznie jest kinem niedoinwestowanym. Rutgerowi Hauerowi potrzeba było z pewnością treściwszej opieki reżyserskiej, gdyż niektóre sceny kwalifikują się tylko do powtórki, w tym sekwencja kulminacyjna. Niemniej Po północy jest jednym z ostatnich przebłysków talentu Hauera, który w połowie lat 90. już zupełnie zgasł.
Dobrze jest słuchać dojrzałego głosu Hauera gdzieś zza kadru. Przyjemnie jest odbyć z nim tę podróż do tajemniczego pokoju, gdzie koniec jest zapętlonym początkiem. Z pozbawionego koloru obrazu emanuje spokój, a wraz z bohaterem, mieszkańcem tego tajemniczego miejsca, można przypomnieć sobie wydarzenia z własnego życia, które bezpowrotnie przeminęły. Tytuł jest dość kontrowersyjny, bo sugeruje znacznie bardziej niestety znany film, którego oglądanie jest formą zabawy, wyśmiewania czegoś najgorszego, ale paradoksalnie przyczynia się do popularyzacji miernoty – mam tu na myśli The Room Tommy’ego Wiseau. W tym Pokoju jest inaczej, mądrzej, refleksyjniej i aktorsko wyśmienicie.
Po najnowszej wersji z Harrisonem Fordem w roli Johna Thorntona doceniłem tę wersję z Rutgerem Hauerem. Historia jak zawsze porusza, a uczłowieczanie zwierząt Jackowi Londonowi naprawdę wyszło. W filmie trzeba umieć to pokazać, a Hauer umiał. Ta jego ociężałość, dość przedwcześnie się pojawiająca i wpływająca na aktorstwo już od czasów Obroży, została nieźle wykorzystana. Dodatkowym atutem roli i produkcji jest wierność książce i taka intuicyjna bardziej zgodność z tekstem, którą odczułem, mimo całej taniości wykorzystanych środków stylistycznych. Warto znać tę kreację Hauera. Nie jest może wybitna, ale może wzruszyć, zwłaszcza rozwinięcie historii i jej kulminacja. Jest to rola o tyle ważna, że zdarzyła się Hauerowi w okresie przepoczwarzania się w aktora charakterystycznego.
Film zupełnie w Polsce nieznany, a rola Rutgera Hauera znakomita, ale nie tylko jego. Można powiedzieć, że do połowy produkcji rządzi Gene Hackman, ale finał należy wyłącznie do Hauera. Scena z lustrem pozostaje na długo w pamięci. Wiedziałem, że to będziesz ty. Dla tych słów trzeba ten film obejrzeć. Rutger Hauer zagrał tę rolę z charakterystycznym dla siebie chłodem i intensywnością, Postać Claude’a jest złożona i fascynująca, chociaż z początku nic na to nie wskazuje. Hauer świetnie oddał jej wewnętrzny konflikt i zmaganie się z konsekwencjami posiadania zbyt wielu bogactw.